Z pewnością jedna z możliwych odpowiedzi brzmi: piątek to wspomnienie dnia śmierci Pana na krzyżu, a więc i otworzenia Jego serca (zob. J 19, 34), z którego natychmiast wypłynęły krew i woda. Można dostrzec jednak więcej treści w takim a nie innym umieszczeniu obchodów tej tajemnicy w kalendarzu kościelnym. Dzień po tygodniu świętowania misterium tego, że Chrystus pozostawił się nam jako pokarm, wiąże nauczanie o Najświętszym Sercu właśnie z Eucharystią. Jest to opowiedzenie po raz kolejny o tym, że krew i woda, przelane przez żołnierza przebijającego bok, są znakami sakramentów Kościoła, odpowiednio: Komunii i chrztu. W tamtym momencie z Ofiary wypłynęła resztka krwi, która jeszcze pozostawała w Jego ciele, a skoro właśnie w niej jest życie (jak widział to Stary Testament), można powiedzieć, że Jezus nie pozostawia sobie nic, ten obraz otwartego serca to znak całkowitego oddania siebie, byśmy mogli pojednać się z Ojcem. Podczas sprawowania Mszy św. stale wracamy do tego wydarzenia: Pan składa się w ofierze, wydaje się w nasze ręce i pozwala się spożywać. Tak opisał to św. Klemens Aleksandryjski w hymnie Chwała Tobie, Boże: „My, dzieci Twoje, świeżymi wargami / pijemy niebiańskie mleko / przy piersi Słowa / rosą Ducha syceni” i trudno tym słowom odmówić piękna, nie zapominając o prawdziwości. Otwarty bok to nieustannie bijące źródło życia, które my otrzymujemy pod Postaciami eucharystycznymi.
Trzy apostołki
Obraz ten znajdziemy także w Zwiastunie Bożej miłości św. Gertrudy Wielkiej. Ta mistyczka, mniszka z zakonu cysterskiego, żyła w XIII wieku, a więc na długo przed św. Małgorzatą Marią Alacoque (XVIII wiek), która rozpropagowała nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jednak już w tekstach cysterki z Helfty, szczególnie właśnie w tu wspomnianym, jest żywo obecny kult Bożego Serca. Jedna z piękniejszych jej wizji została jej dana, kiedy Gertruda rozważała słowa króla Dawida: „Kimże ja jestem i czym jest ród mego ojca?” (1 Sm 18, 18): „[Mistyczka] zastanawiając się nad sobą, doszła do wniosku, że jest jak mała roślinka, która zawdzięcza dobrodziejstwa bliskości ognia Bożego Serca – i sama niejako przez to zaczyna płonąć. Jednak ze względu na swe winy i niedociągnięcia słabnie […], aż wreszcie staje się niczym i leży podobna do maleńkiego wygasłego węgielka. Dlatego zwróciła się do najłaskawszego Orędownika – Jezusa, Syna Bożego, błagając, aby On sam raczył przedstawić ją Bogu Ojcu i pojednać z Nim. I wydało jej się, że ten najukochańszy Jezus płomieniem swego zranionego serca przyciąga ją do siebie, obmywa w wodzie wypływającej z boku i zrasza ożywczą krwią. Wówczas nabrała sił tak, że z maleńkiego węgielka rozrosła się w zielone drzewo”. Tuż po tej wizji Gertruda przyjęła Komunię i poczuła, jak z rany Boku, przy której była, przepływa na nią i przez nią moc człowieczeństwa i Bóstwa Chrystusa, by rozlać się na tych, w intencji których się wstawiała.
Ten fragment jej pism wspaniale ukazuje teologiczną treść i jednocześnie duchową dynamikę prawdy o Najświętszym Sercu Pana Jezusa. Ono jest otwarte, byśmy mogli dzięki niemu nieustannie jednać się z Ojcem i jednoczyć z Synem, tak by, dzięki sakramentom, szczególnie Eucharystii, mógł przez nas działać w świecie Duch. A nie jest to jedyna wizja, w której cysterka zyskuje wgląd w misterium otwartego Boku i bijącego w nim Serca, ani jedyna prawda, którą przekazuje.
Przypomnę, to XIII wiek i święta z nurtu mistyki nadreńskiej. Cztery wieki później Pan przypomni tajemnicę swojego miłosiernego Serca, które jest wyrazem Jego miłości wobec człowieka i pragnienia przebaczenia grzesznikom, wspomnianej tu wizytce, św. s. Alacoque, a w pierwszej połowie XX wieku sekretarką Jego miłosierdzia będzie św. Faustyna Kowalska. I znów na obrazie, który nakaże namalować Pan, centralnym punktem będzie Jego przebite Serce oraz wypływające z niego strumienie krwi i wody. Bóg wraca nieustannie do misterium swojego miłosierdzia, ciągle je przypomina. Widocznie to jedna z tych trudniejszych do przyjęcia prawd, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że zakłada ona dostrzeżenie tego, co Gertruda w swojej wizji opisuje jako bycie węgielkiem – własną bezsilność wobec słabości, skłonność do zaniedbań i upadków oraz płynącą z tego konieczność oparcia się wyłącznie na Chrystusie. A my kochamy być sprawczy i niezależni albo przynajmniej podtrzymywać w sobie przekonanie, że tacy jesteśmy.
Polacy wiedzą swoje
Nie różnimy się w tym od naszych przodków, także przedstawicieli Kościoła. Poświadczać to mogą zarówno trudności, jakie napotkało uznanie objawień Najświętszego Serca Pana Jezusa i upowszechnienie związanego z nimi kultu, jak i objawień danych s. Faustynie. Nie ukrywam, że wiele radości sprawiło mi odkrycie, jak pozytywną rolę w pokonaniu tych pierwszych miał… polski.
Treść objawień św. Małgorzaty, i to jeszcze za życia mistyczki, szczególnie ostro zaatakowały najbardziej rygorystyczne moralnie środowiska katolickiej Francji. Stolica Apostolska więc przezornie nabrała wody w usta na temat objawień i kultu, szczególnie pragnienia Jezusa, by w piątek po oktawie Bożego Ciała obchodzić uroczystość Najświętszego Serca. Decyzję, by jednak drobnymi kroczkami wprowadzić w życie wyrażone przez Pana pragnienie, wymogli właśnie polscy biskupi. Niecały wiek po objawieniach, w 1765 roku, wystosowali oni memoriał do papieża, by uznał prawdziwość tych wizji i przekazanego przez nie orędzia. Postulat został rozpatrzony pozytywnie – uroczystość najpierw miały prawo obchodzić tylko wizytki, potem zgodę rozszerzono na Kościół w Polsce, wreszcie od połowy XIX wieku jest ona wpisana do kalendarza Kościoła powszechnego i trudno sobie wyobrazić, by jej w roku kościelnym zabrakło. Podobnie zresztą jest z praktyką pierwszych piątków miesiąca i modlitwą litanią do Najświętszego Serca Jezusa (praktyka oddania mu siebie i swojej rodziny obecnie jest już, z tego co wiem, rzadziej praktykowana).
Historię trudności, z jakimi mierzył się Dzienniczek s. Kowalskiej, znają chyba wszyscy. Trzeba było dopiero osobistego zaangażowania, wtedy jeszcze kardynała, Karola Wojtyły, by ponownie rozpatrzono tę sprawę w Watykanie i zdjęto zakaz propagowania treści objawień i kultu. Obecnie zapiski prostej zakonnicy z Krakowa są najczęściej tłumaczoną polską książką i mającą przekłady na niesłychaną liczbę języków, zaś sanktuarium w Łagiewnikach co roku odwiedzają tłumy pielgrzymów z całego świata.
Kościół pokutujący
Na koniec rozważań o misterium Bożego Serca chcę wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie jego kultu. Istotnym, bo pojawia się u wszystkich wymienionych tu mistyczek, a jest nim modlitwa za dusze czyśćcowe. Miłosierdzie Boże nie ustaje w chwili naszej śmierci lub odejścia naszych bliskich i płynąca stąd nadzieja bywa promieniem światła, którego możemy się uchwycić w żałobie albo kiedy mierzymy się z lękiem przed własną śmiercią. Jego Serce pozostaje otwarte i nigdy już nie zostanie zamknięte – śmierć i Otchłań nigdy nie będą w stanie go pokonać. Pamiętajmy jednak o tych, co konają lub już odeszli, i nie zapominajmy czerpać dla nich z Jezusowego Serca łaski niosącej ukojenie.