Początek roku przynosi Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Jest on w Kościele katolickim w Polsce poprzedzony Dniem Judaizmu (17 stycznia), a kończy się w przeddzień Dnia Islamu (26 stycznia). Wszystkie te obchody często nie ograniczają się jedynie do dnia czy tygodnia, ale towarzyszy im szereg rozciągniętych w czasie wydarzeń: nabożeństw, modlitw, konferencji, koncertów i innych spotkań.
Powraca też przy tej okazji wśród niektórych katolików pytanie o sens takich dni. I nie jest to w gruncie rzeczy głupie pytanie. Trudno bowiem angażować się w coś, w czym nie widzi się celu. Być może więc dla niektórych te obchody będą okazją właśnie do tego – by zrozumieć, dlaczego Kościół decyduje się na dialog z innymi wyznaniami, z innymi chrześcijańskimi denominacjami, a nawet szerzej – z całym światem i z każdym, kto dialog z Kościołem chce podjąć.
Czasem słychać też argument: będziemy otwarci na dialog, jak żydzi czy muzułmanie ustanowią w swoich wspólnotach religijnych oficjalny dzień katolicyzmu. To jakby powiedzieć, że będziemy miłować bliźniego, jak ten zacznie miłować nas. A jednak logika Ewangelii jest inna. Jako naśladowcy miłości Boga, która zawsze pozostaje uprzedzająca wobec naszego działania, również i my pierwsi mamy wyciągać ręce w geście miłości wobec innych. Jezus rozmawia przy studni z Samarytanką, wywołując jej zdziwienie. „Jakżesz Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” – pyta Jezusa. A ewangelista Jan tłumaczy: „Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem”. W innym zaś miejscu, odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie, kto jest jego bliźnim, opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Możemy więc dzisiaj zastanowić się, z kim my unikamy się dziś nawzajem? Kto jest dla nas owym obcym, tym, którego nie chcielibyśmy uznać za brata? Bo właśnie z nim mamy wejść w dialog.
Celowo wyszedłem poza dialog ekumeniczny czy międzyreligijny. Jest on dla mnie okazją to refleksji na temat dialogu w ogóle. Dialogu z innym. Z drugim. I chyba w zrozumieniu dialogu w ogóle tkwi problem (nie)zrozumienia takich obchodów jak dni modlitw o jedność chrześcijan czy dni judaizmu albo islamu.
Trudność jest już na poziomie semantycznym i wydaje się, że przekłada się również na rozumienie istoty sprawy. Mówimy o dialogu, rozmowie, ewangelizacji, przepowiadaniu, nawracaniu i… nie traktujemy tych słów komplementarnie, lecz przeciwstawnie. Dialog zakłada słuchanie i próbę zrozumienia tego, kim jest i co mówi ten, z którym się spotykam. Dialog zakłada w ogóle otwarcie na spotkanie. Jak Jezus był otwarty na spotkanie z Samarytanką, podjął z nią rozmowę, słuchał jej. A potem mówił do niej. Czy przekonywał? A może pokazywał drogę, którą On sam jest? Proponował, ale pozostawiał wolność decyzji. Nie zmuszał, nie mówił, że jeśli nie zrobi tego czy tamtego, spłonie w ogniu piekielnym. Tak, Jezus mówił o istnieniu piekła i duchów nieczystych, ostrzegał przed tą rzeczywistością, ale nie koncentrował na niej swego nauczania i nie używał jej ani jako straszaka, ani pałki do siłowego nakłaniania do przyjęcia Jego nauki. Jezus pozwalał odejść, a w przypowieści o synu marnotrawnym, jak wiemy, zgadza się nawet na nasze błądzenie, zawsze jednak mając nadzieję na powrót, zawsze będąc gotowym do przyjęcia, w geście otwartych dłoni. Zawsze gotowym do rozmowy, dialogu, bez napiętnowania, choć w prawdzie.
Czy tego typu spotkania, dialogowanie z innymi, przeczą misji ewangelizacyjnej? A czy przeczy jej świadectwo ucznia, kierującego się miłością, której sam wpierw doświadczył od Boga? Ktoś, kto doświadcza tak bezgranicznej miłości, jaką kryje w sobie choćby otrzymywane w sakramencie pokuty i pojednania miłosierdzie, nie może przejść obok tego obojętnie. Dlaczego chrześcijanin kocha nawet nieprzyjaciół i tak wiele mówi o miłości? Jeśli to pytanie będzie nurtowało tych, którzy nas spotykają i z którymi wchodzimy w dialog, nie musimy się o nic więcej martwić. Łaska Boża doprowadzi ich do pełni prawdy. Paradoksalnie jednak łaska Boża chce nas mieć za współpracowników prawdy, a więc tych, którzy przez dialog otworzą innym oczy na rzeczywistość, której dotychczas być może nie znali.