26 stycznia w Kościele rzymskokatolickim obchodzimy Dzień Islamu, który tradycyjnie zamyka Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jaki jest sens Dnia Islamu w tym konkretnym kontekście?
– Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan to nie jest coś, co istniało od zawsze. Od początku XX wieku rozwijał się ruch, który nazywamy dialogiem ekumenicznym. Natomiast jeśli chodzi o dialog międzyreligijny, to punktem zwrotnym był Sobót Watykański II. W 1965 r. opublikowano Deklarację o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate. Żeby promować ducha dialogu z religiami w Kościele w Polsce, na początku Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan wprowadzono Dzień Judaizmu, a kończy go Dzień Islamu.
Od Soboru minęło ponad pół wieku, a wciąż wiele osób „ducha” dialogu nie przyswoiło. Ekumenizm chyba łatwiej zrozumieć. Co nam da dialog z muzułmanami?
– Mogę odpowiedzieć na dwóch płaszczyznach. Pierwsza jest socjologiczno-polityczna. Czytała pani Zderzenie cywilizacji Samuela Huntingtona?
Dawno temu. To jedna z najbardziej dyskutowanych koncepcji w latach dziewięćdziesiątych.
– Huntington to amerykański politolog. W 1993 r. napisał artykuł pod tym tytułem, a trzy lata później opublikował książkę Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego. Wymienił osiem cywilizacji, za dwie najważniejsze uznał cywilizację chrześcijaństwa zachodniego i cywilizację islamu. Ich zderzenie zagraża światu. Huntington nie twierdzi, że na pewno do tego dojdzie, ale zachęca, aby mu się przeciwstawić. Można to zrobić tylko poprzez dialog; pokojowe spotkanie. Dzięki temu uda się likwidować nieporozumienia, uprzedzenia, a przede wszystkim akty przemocy, nienawiści i terroru w imię Boga i religii.
Jako ksiądz powinienem jednak odpowiedzieć bardziej teologicznie. Z tej perspektywy wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga. Bóg stworzył wszystkich – nie tylko chrześcijan, ale buddystów, hinduistów, muzułmanów, Żydów, ateistów. Dlatego powinniśmy między sobą dialogować. To jest podkreślone w Nostra aetate. W piątym punkcie czytamy: „Nie możemy zwracać się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi na obraz Boży stworzonych”. Mamy wejść z bratem w relację dialogu i spotkania.
Sobór był 30 lat przed tezami Huntingtona, Zachód żył wtedy groźbą ataku atomowego w wyniku zimnej wojny, a nie obawą przed terroryzmem. Drugi argument jest tu pierwotny.
– Trzeba jednak dodać, że od Soboru Kościół coraz więcej mówi o dialogu międzyreligijnym. Wszyscy trzej papieże nieustannie podkreślają wagę tego dialogu. Jego potrzeba staje się coraz większa.
W tym roku obchodzimy 20. rocznicę ustanowienia Dnia Islamu w Polsce przez Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. Na razie dialog nie wychodzi poza wąskie kręgi intelektualne. Bardziej niż zderzenie cywilizacji interesuje mnie więc zderzenie teorii Kościoła z praktyką.
– Ma pani rację, że w dialogu uczestniczy niewielka grupa osób. Kilkakrotnie uczestniczyłem w tych spotkaniach. Ale od czegoś trzeba zacząć. Opory wobec dialogu są natomiast wszędzie, nie tylko w Polsce. W naszym kraju muzułmanów jest mało. „Spotykamy” ich głównie w mediach, a te pokazują głównie newsy: ataki terrorystyczne, imigrantów („siłowo” przechodzących przez granice) itd. W ten sposób buduje się kulturę strachu.
Czy wszyscy muzułmanie tacy są? Czy islam jest religią terrorystów? Nie. Jest mnóstwo muzułmanów, którzy myślą inaczej. Jednym z liderów duchowych jest turecki imam Fethullah Güllen, który przebywa na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Wielokrotnie potępiał ataki terrorystyczne, np. na World Trade Center, jak i ostatnio we Francji. Wydawał oświadczenie na łamach gazet amerykańskich, potępiając ataki Al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego. Wielu liderów muzułmańskich myśli podobnie: nie należy wykorzystywać religii do celów politycznych, zabijać drugiego człowieka w imię Boga. Innym liderem jest wielki imam Ahmad Al-Tayyeb, rektor Uniwersytetu al-Azhar w Kairze, z którym dialog prowadzi papież Franciszek. To z nim podpisał Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia.
W Abu Zabi, 4 lutego 2019 roku.
– Tak. Problem z islamem jest też taki, że nie ma tam hierarchii takiej jak w Kościele. Jeśli któryś z księży głosi rzeczy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, może być upomniany czy wręcz odwołany z funkcji. W islamie nie ma Magisterium. Jeden imam czy jedna szkoła koraniczna mogą twierdzić to, drudzy zaś – coś innego. Dlatego należy wybierać tych, którzy myślą podobnie, chcą prowadzić dialog i z nami współpracować.
Ahmad Al-Tayyeb jest ważną figurą w świecie sunnickim. Papież spotykał się z nim wiele razy, np. w 2017 r. na konferencji w Kairze. Wydali wtedy oświadczenie. Cytuję fragment: „Wspólnie stwierdzamy, że nie da się pogodzić wiary i przemocy, nie da się pogodzić wiary z nienawiścią. Powiedzmy wspólnie: im bardziej wzrastamy w wierze w Boga, tym bardziej wzrastamy w miłości bliźniego”. Obaj potępili w ten sposób terroryzm w imię Boga i religii. To samo mówi jeden z punktów „Dokumentu o ludzkim braterstwie”. Wierzymy w tego samego Boga i w jego imię mówimy, że stworzył wszystkich ludzi równymi. Na tym trzeba budować. Muzułmanie wierzą w jednego Boga, stwórcę nieba i ziemi, tak jak my. To nas łączy. Jeszcze więcej punktów wspólnych mamy z Żydami.
Co to jest dialog?
– Najlepszą definicję znalazłem w encyklice Fratelli tutti. Franciszek mówi: „Zbliżać się do siebie, wyrażać swoje zdanie, słuchać jeden drugiego, patrzeć na siebie, poznawać się wzajemnie, starać się zrozumieć siebie nawzajem, szukać punktów styczności, wszystko to streszcza się w wyrażeniu «prowadzić dialog». Potrzebujemy rozmowy, aby się spotkać i pomóc sobie nawzajem”. Dialogiem nie jest wychodzenie ze swoją dogmatyczną prawdą i stawianie alternatywy: albo druga strona ją przyjmie, albo nie ma o czym rozmawiać.
Prawda dzieli, gdy jest abstrakcyjna…
– W dokumencie Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego „Dialog i przepowiadanie” z 1991 r., mówiącym o misji ewangelizacyjnej Kościoła, jest wyraźnie napisane, że należy do niej zarówno głoszenie Ewangelii, jak i dialog międzyreligijny. Jeśli w Dniu Islamu spotykam się z muzułmanami, czytamy razem teksty z Koranu i z Nowego Testamentu, modlimy się na zmianę swoimi modlitwami, słuchając jedni drugich, potem dajemy wzajemne świadectwa (mówimy, że chcemy budować lepszy świat, oparty na braterstwie), to już prowadzimy dialog. On ma różne formy.
Nasza Prawda jest zarazem Miłością.
– Prawda w nauczaniu Kościoła ma charakter osobowy – jest nią Jezus Chrystus. Bóg ostatecznie objawił się w Jezusie Chrystusie. „Prawda jest w Jezusie” – jak mówi św. Paweł. Dlatego nigdy nie pojmiemy całej Prawdy, bo ona jest Osobą.
Jest jeszcze coś. My chrześcijanie rozumiemy Miłość jako relację Ojca, Syna i Ducha Świętego – wspólnoty Trzech Osób Boskich. O Trójcy Świętej mówi się, że to jest wspólnota życia, komunii i komunikacji, czyli dialogu! Nasz Bóg, sam w sobie, jest Dialogiem. Zatem ugruntowanie teologiczne o charakterze dialogicznym w chrześcijaństwie jest większe niż w innych religiach.
Nasza religia to nietypowy monoteizm, bo Bóg jest jeden, ale w trzech osobach. To relacja. Nie ma drugiej takiej religii na świecie.
– W judaizmie Bóg Stwórca wszedł z człowiekiem w relację przymierza. Prowadzi z nim dialog. W islamie nie ma słowa „przymierze”, a pośród 99 imion Bożych nie ma imienia „Ojciec”. Człowiek jest „sługą” Boga Stwórcy. Oczywiście człowiek służy Bogu nie ze strachu, ale z miłości, aby osiągnąć życie wieczne. W chrześcijaństwie natomiast jest zarówno idea przymierza (w Chrystusie mamy nowe przymierze) oraz idea służby. Ale jest także idea miłości i dialogu. Skoro Bóg jest Miłością i jest wspólnotą Dialogu, a my jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, to powinniśmy być communio et communicatio, czyli ludźmi dialogu. I kochać siebie nawzajem. Także tych, którzy myślą i wierzą inaczej.
Bóg, którego głosimy, stawia nam wielkie wymagania, jeśli chodzi o dialog?
– Właśnie tak.
Przez wieki zamiast dialogu uprawiano prozelityzm. Często ze szlachetnych pobudek. Skoro zbawienie jest tylko w Chrystusie, nie możemy patrzeć obojętnie na to, że ludzie wyznają fałszywych bogów. Ojciec napisał książkę Kościół, religie i zbawienie. Nawracać innych czy nie?
– Ewangelizować? Oczywiście! Ale zarówno przez przepowiadanie, jak i przez dialog. Bo dialog jest jedną z form ewangelizacyjnej misji Kościoła. Przez wieki nie dialogowano, tylko przepowiadano i nawracano, niekiedy siłą, w duchu aksjomatu: Poza Kościołem nie ma zbawienia (łac. Extra Ecclesiam nulla salus). Ten aksjomat wciąż w Kościele obowiązuje, ale jego rozumienie nie jest literalne. Ono zostało odrzucone w XVIII wieku i wiekach kolejnych przez oficjalne nauczanie Magisterium Kościoła katolickiego. Obecnie się go rozumie jako „Bez Kościoła nie ma zbawienia”. Tak to tłumaczył św. Jan Paweł II. Sobór Watykański II natomiast mówi o Kościele jako o „powszechnym sakramencie zbawienia”. To wszystko oznacza, że Kościół w jakiś sposób przyczynia się do zbawienia każdego człowieka – nawet wyznawców innych religii i niewierzących. Na przykład podczas Mszy św., odmawiając Modlitwę Eucharystyczną, ksiądz modli się nie tylko za samych katolików, ale za wszystkich ludzi, „których wiarę jedynie Ty [Boże] znałeś”. W ten sposób Kościół jest znakiem i instrumentem zbawienia. Ale to wcale nie oznacza, że ci, którzy są poza Kościołem, nie mają szans na zbawienie.
Kiedy to się zmieniło?
– Jak już wspomniałem, zmieniło się to już w XVIII i XIX wieku, a nawet i wcześniej, w erze nowożytnej wraz z odkryciem Kolumba. Kiedy bowiem zdano sobie sprawę, że połowa ludzkości nie zna Chrystusa, to trudno było ich za tę niezawinioną ignorancję „wrzucić” do piekła. Jezuiccy teologowie z Rzymu i dominikańscy z Salamanki rozwinęli myśl św. Tomasza z Akwinu o wierze implicite, czyli nieświadomej. Argumentowali, że jeśli ktoś wierzy w Boga i Jego Opatrzność, jak te ludy zamieszkujące Amerykę, to już ma szansę na zbawienie.
W 1711 r. papież Klemens XI odrzucił tezę jansenistów, że „poza Kościołem nie ma łaski”. Teza wydawała się logiczna, bo jeśli „łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna” i jeśli „poza Kościołem nie ma zbawienia”, to – „na logikę” – należałoby powiedzieć, że „poza Kościołem nie ma łaski”. Okazało się, że takie myślenie nie jest zgodne z wiarą Kościoła katolickiego. Już ojcowie Kościoła pierwszych wieków chrześcijaństwa twierdzili, że poza Kościołem są tzw. ziarna Słowa (łac. semina Verbi), czyli elementy łaski, bowiem zarówno Słowo Boże, Jezus Chrystus, jak i Duch Święty działali i działają też poza granicami Kościoła. Bóg działa przez sakramenty Kościoła, ale może działać też poza sakramentami, nie jest nimi związany.
W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium jest mowa o różnych kręgach przyporządkowania do Kościoła. Czytamy tam, że także „Ci (…), którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała, lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania. Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny. (…) Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni”.
Czyli każdy katolik jest wezwany do dialogu z ludźmi, którzy myślą i wierzą inaczej, a problem jest praktyczny: jak to robić?
– Jeśli za definicję dialogu weźmiemy cytowane już słowa Franciszka z Fratelli tutti, to każdy jest w stanie go prowadzić. To jest coś wspaniałego – zbliżyć się do siebie! Wyrażać swoje zdanie i słuchać jeden drugiego. To może być dialog społeczny, polityczny, ekumeniczny, międzyreligijny, ale też wewnątrzkościelny. My często tylko mówimy, wygłaszamy swoje poglądy, a nie słuchamy. Przeciwieństwem dialogu jest monolog. Ludzie wygłaszający swoje monologi się nie dogadają. Porozumieć się można jedynie prowadząc dialog, także ten międzyreligijny.
O. prof. dr. hab. Zbigniew Kubacki SJ
Wykładowca teologii dogmatycznej w Akademii Katolickiej w Warszawie – Collegium Bobolanum. Specjalizuje się w teologii religii i dialogu