Logo Przewdonik Katolicki

Projekt Wawel

Natalia Budzyńska
fot. Materiały prasowe

Wawel umiejscowiony gdzieś pod Zakopanem? Taka wizja bardziej kojarzy się z literaturą fantasy niż ze Stanisławem Wyspiańskim. Ale to on jest autorem dramatu Akropolis, w którym ożywia wawelskie pomniki, żeby na końcu sam Wawel zamienić w gruzy.

Zetrzeć z powierzchni ziemi nasz skarb narodowy? Cóż to za pomysł. Ale zaraz potem należy odbudować go na nowo, całkiem na nowo. Taką ideą Stanisław Wyspiański żył 120 lat temu, kiedy pisał Akropolis i zupełnie na serio pracował nad planami zabudowy wawelskiego wzgórza razem z architektem Władysławem Ekielskim. Projekt nosił tę samą nazwę co ogłoszony w marcu 1904 r. dramat w czterech aktach, wystawiony na teatralnych deskach dopiero w 1926 r.
Czym był dla Wyspiańskiego Wawel? Ruiną? Śladem minionych czasów? Wzgórzem pokrytym kamieniami? Przestrogą? Patrzył na niego od dzieciństwa, widok Wawelu towarzyszył mu od zawsze. Pracownia rzeźbiarska jego ojca usytuowana była w sąsiedztwie, patrzył na nią przez okno, każdego dnia przechodził obok. Wawel majaczył w tle jego dzieł literackich i plastycznych, nieustannie inspirował. Nie, wcale nie jako obiekt architektoniczny, zupełnie nie jako dzieło sztuki, ostatecznie nawet nie jako konkretne miejsce na mapie miasta. Był to Wawel-Akropol, idea, symbol, a wreszcie sacrum.

Wawelskie plany
Podczas rezurekcyjnej nocy, po Mszy odprawianej w wawelskiej katedrze, ze ścian schodzą postaci z arrasów, ożywają posągi nagrobne, mitologia miesza się z historią, chronologia zostaje zaburzona, cofamy się do początków. Akropolis-Wawel staje się Nowym Jeruzalem, Wisła-Skamander staje się Jordanem. Dramat kończy się katastrofą: wraz ze świtem katedra obraca się w gruzy. Katastrofa natomiast staje się wyzwoleniem, nowym początkiem. To tak jak z Chrystusem: umiera, lecz zmartwychwstaje. O swoim nowym dramacie mówił: „Teraz kończę nowy utwór: Akropolis, i ten będzie (…) zamknięciem cyklu trylogii, której początkiem jest Wesele, środkiem Wyzwolenie, Akropolis będzie dopełnieniem i wtedy może mnie pojmą, zrozumią…”. No cóż, długo panowało przekonanie, że Akropolis nie nadaje się na scenę, że niemożliwa jest jego inscenizacja. Początkowo wystawiano pojedyncze akty, całość dopiero w 1926 r. Najsłynniejsza jednak stała się inscenizacja z 1962 r. Jerzego Grotowskiego, który przeniósł akcję z Wawelu w rzeczywistość obozów koncentracyjnych, w „plemion cmentarzysko”.
Wracając do Wawelu, stosunek Wyspiańskiego do tego miejsca był, co zaskakujące, dość ambiwalentny, przynajmniej w świetle wspomnień. Pewna anegdota, powtarzana przez jednego z przyjaciół Wyspiańskiego, przywołuje słowa artysty: „Wszystko, co na Wawelu ma związek ze sztuką, co jest dziełem artyzmu, to wszystko jest zrobione przez obcych, przez Niemców i Włochów. Kraków wraz z Wawelem trzeba zamknąć i niech go pilnuje dyrektor Kopera, a trzeba wybudować nowy Wawel, gdzieś koło Zakopanego”. Z drugiej strony, według Ekielskiego Wyspiański miał odpowiedzieć na jego sugestię, że może kiedyś zostanie mu zaproponowane pomalowanie katedry, wzruszeniem i słowem: „Niegodnym”.
Tyle że później sam, nieproszony, zajął się projektowaniem katedralnych witraży. Ekspresyjne wizerunki Kazimierza Wielkiego, Henryka Pobożnego, św. Stanisława i królowej Wandy powstały w 1899 r. Te cztery kartony są w skali 1:1, reszta projektów zachowała się w formie rysunków i szkiców. W tym czasie trwały prace restauratorskie i Wyspiański miał nadzieję, że jego projekt zostanie zaaprobowany. Zachwycał się nim Stanisław Przybyszewski: „Nie znam nic równie potężnego, przerażającego ogromem grozy, wielkości, wielkości, majestatu śmierci, a równocześnie wiekuistego bytowania. Żaden Pantheon, żadne Mauzoleum nie byłoby mogło mierzyć się z katedrą na Wawelu, gdyby te jedyne w swoim rodzaju witraże były znalazły pomieszczenie w tej jednej z najbogatszych katedr – i to nie tylko w Polsce”. Witraże Wyspiańskiego, nieliczące się z żadnymi ograniczeniami technicznymi, na wskroś malarskie, miały charakter „panartystyczny”, były owocem fascynacji ideą „wszechsztuki”. Od tego momentu Wyspiański, aby się wypowiedzieć, sięgał po kolejne dziedziny sztuki. Chciał być twórcą totalnym.

Skala ogromna
I tak dochodzimy do 1904 r., kiedy pochłania go praca nad nowym Wawelem. Plany, które można oglądać na trwającej wystawie, jak oczywiście wiemy, nigdy nie zostały zrealizowane. I dobrze – co podkreśla dzisiaj wielu konserwatorów. Projekt wynikał wprost z idei przedstawionej w przywołanym dramacie, a pomysł pojawił się w chwili, gdy Zamek Królewski po stu latach przeszedł na własność kraju. W 1905 r. wzgórze wawelskie opuściły austriackie wojska. Wyspiański z Władysławem Ekielskim zaczynają od  tworzenia bazy zdjęć aktualnego stanu budynków. Na ich tle powstają rysunki. Ekielski zapisał: „Uważaliśmy, że Wawel zogniskować winien życie narodu, najidealniejszy wykwit jego państwowej i umysłowej kultury i być jej widomym znakiem w formie szeregu budowli, które wzniesie żywy jego organizm”.
Zamek, Katedra i Muzeum Diecezjalne miały zostać takie, jakie są, jedynie odrestaurowane. Natomiast w miejscu wyburzonych budynków wojskowych miałyby postać gmachy nowe: Muzeum Narodowe, Sejm i Senat, Izba Poselska, Akademia Umiejętności, którą Wyspiański nazywał Kapitolem, Walhallą. Planowali odtworzyć dwie gotyckie świątynie burzone przez Austriaków: św. Michała i św. Jerzego. „Z czarującym widokiem na okolicę, Tatry i Babią Górę zbudowaliśmy następnie teatr grecki z 700 siedzeniami wykutemi w skale” – kontynuował opis Ekielski. U stóp teatru, stadion, także na wzór antyczny, na którym miały się rozgrywać wydarzenia sportowe. Układ gmachu senatu, kolumny z figurą Nike i kościół św. Michała miał odpowiadać układowi Propylejów i nawiązywał też do swobodnej zabudowy Forum Romanum. Wskazywano też na inspiracje Troją. W każdym razie widać, że wzgórze wawelskie miało być centrum duchowym, kulturalnym i politycznym narodu. Skala ogromna. Styl eklektyczny. Dziś powiedzielibyśmy: postmodernizm. Elementy antyczne spotykały się nowoczesnymi, włoskie z francuskimi, greckie z polskimi. Nawiązania do bazyliki św. Piotra, weneckiej bazyliki św. Marka, paryskiej Sainte-Chapelle, a to wszystko „obleczone w polską attykę”. Brzmi to nieco strasznie, tym bardziej warto spojrzeć na plany i wizualizacje. Prace nad projektami przerwała śmierć Wyspiańskiego.
Projekt „Akropolis” to centrum monumentalnej wystawy zatytułowanej „Wawel Wyspiańskiego”. Na zewnętrznym dziedzińcu Wawelu można zobaczyć specjalnie z tej okazji odtworzoną bramę według koncepcji artysty, pokazane też zostały wszystkie rysunki i szkice dotyczące koncepcyjnie planowanej przebudowy. Ekspozycja obejmuje trzy budynki. I tak w zamku można zobaczyć prace plastyczne Wyspiańskiego, w których obecne są wawelskie motywy. W drugim budynku zebrano eksponaty związane z jego twórczością literacką, w trzecim wystawa ukazuje oddziaływanie artysty na innych twórców. Wśród ponad trzystu prac wiele to pastele, które są bardzo rzadko pokazywane z uwagi na delikatną technikę. To też okazja, żeby przyjrzeć się pracom tych, którzy stanowią ważny kontekst czasów i których w różny sposób Wyspiański inspirował, bo na wystawie znajdują się płótna Matejki, Simmlera, Wyczółkowskiego i Stryjeńskiej. Wyspiański opanował Wawel, marzenia się spełniają. Przynajmniej do 21 lipca tego roku.

„Wawel Wyspiańskiego"
Zamek Królewski na Wawelu
wystawa czynna do 21 lipca

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki