Logo Przewdonik Katolicki

Między brakiem a nadmiarem

Weronika Frąckiewicz
fot. Media Photos/Getty Images

Więcej niż trzy czwarte Polaków skorzysta z promocji związanych z Black Friday. Ile osób kupi to, czego naprawdę potrzebuje, analizy nie wykażą.

Karolina część 2012 roku i cały 2013 spędziła na Kubie. Przez większą część pobytu mieszkała w Hawanie, ale bywała również w innych większych i mniejszych miejscowościach na wschodzie i zachodzie kraju. Ta pozornie rajska wyspa okazała się pustynią zakupową.

Czekoladowe marzenie
W tamtym czasie na Kubie obowiązywały dwie waluty: peso kubańskie (CUP) i CUC. Pierwszą płaciło się na targu, a drugą w sklepach nazywanych „sklepami za dolary”. Pewne produkty, jak np. ryż czy jajka, można było dostać za kartki, podobne do tych, które obowiązywały w PRL. Przez kilka pierwszych miesięcy nie mogła się przyzwyczaić do braku podstawowych produktów. Widok pustych półek w sklepach, który na początku szokował, później stał się nieodłącznym elementem krajobrazu. Monotematyczne posiłki złożone z ryżu, fasoli i smażonych bananów na przemian z sadzonym jajkiem po pewnym czasie stały się normalnością. Podobnie jak smażony kurczak w dni świąteczne. Kosmetyki, zabawki, słodycze, sprzęty gospodarstwa domowego – w sklepach całego kraju było ich zaledwie kilka rodzajów. Deficytowym towarem okazały się np. podpaski, które na Kubie dostępne były tylko w formie wielkiego kawałka waty pokrytego papierem. Wszystko co inne, wyróżniające się, Kubańczycy otrzymywali od krewnych przebywających za granicą. Mimo że na początku Karolinie trudno było żyć bez pewnych produktów, jak np. ulubionych kremów do rąk, różnych rodzajów balsamów do ciała, które w Polsce uwielbiała stosować zamiennie, czy kwaśnych żelków, do których miała słabość, po kilku miesiącach zdała sobie sprawę, że aż tak bardzo tego wszystkiego nie potrzebuje. Podczas jednej z rozmów Anna, rówieśnica wówczas 28-letniej Karoliny, wyznała, że największym z jej małych marzeń jest spróbowanie słynnego na całym świecie kremu orzechowo-czekoladowego, z kolei Ruben, 35-letni mężczyzna, wyznał, że chciałby móc jeszcze kiedyś w życiu zjeść prawdziwą czekoladę, którą próbował tylko raz.
Karolina wróciła do Polski w okresie okołoświątecznym. Pierwszy dyskomfort poczuła na lotnisku we Frankfurcie, gdzie miała przesiadkę. Miliony światełek i produktów w sklepach bezcłowych swoim nadmiarem przyprawiły ją o ból głowy. Jednak prawdziwy szok przeżyła, gdy wraz z mamą poszła na pierwsze zakupy do dyskontu spożywczego znanej sieci. Mnogość rodzajów m.in. czekolad, jogurtów, serów, a także mydeł, papierów toaletowych i kosmetyków sprawiła, że po prostu się rozpłakała. Dysonans pomiędzy tym, co oglądała przez ostatnie półtora roku, a tym, co zobaczyła w Polsce, okazał się dla jej wrażliwości zbyt duży.

Śmierć
Jest połowa listopada. Od kilku dni w wyszukiwarkach internetowych, na platformach streamingowych, w mediach społecznościowych i różnorodnych przestrzeniach internetu, z nachalnością przekazu lub zupełnie delikatnie, pojawiają się zapowiedzi Black Friday (Czarny Piątek). Sytuacja nie zmieni się przez następne kilkanaście dni, aby w ostatni piątek listopada ogłosić oficjalnie dzień największych wyprzedaży, niesamowitych promocji i niepowtarzalnych ofert…
Na początku były Stany Zjednoczone. Termin ten został ukuty w 1961 r. przez policję z Filadelfii i Rochester, kiedy te miasta opanował tłum ludzi i zatkały niebotyczne korki związane z rozpoczęciem przedświątecznych zakupów. Piątek po Święcie Dziękczynienia stał się początkiem sezonu na zakupy bożonarodzeniowe. Nierzadko Amerykanie biorą w tym dniu wolne, aby nie pozwolić innym okraść się z promocji. Jak podaje Forbes, w USA Black Friday bywa najbardziej dochodowym dniem dla sprzedawców w ciągu całego roku. Od wielu lat zakupów dokonuje w ten dzień ponad 100 mln Amerykanów. I choć wydawać by się to mogło nieprawdopodobne, kilkanaście osób z powodu szturmowania sklepów w latach 2006–2015 straciło życie.

Najaktywniejsi
W Europie Black Friday przypada na ostatni piątek listopada. W Polsce ta dwunastoletnia tradycja z roku na rok przyciąga rzesze konsumentów. Marki, sklepy i sieci handlowe nie tylko mówią o Black Friday, Black Week, ale gdzieniegdzie ogłoszą się i Black Month. Podczas Black Friday i Cyber Monday zakupy planuje 78 proc. Polaków – wynika z analiz Boston Consulting Group (BCG). Ten odsetek jest nie tylko znacznie wyższy niż w Szwajcarii (57 proc.), Wielkiej Brytanii (64 proc.) czy w Niemczech (67 proc.), ale też w kraju, w którym tradycja przedświątecznych zakupów jest najdłuższa, czyli w Stanach Zjednoczonych (77 proc.). W badaniu Business Consulting Group aż 62 proc. Polaków deklaruje, że oczekuje porządnych upustów cenowych, na wszystkie produkty. Co drugi konsument oczekuje porządnej zniżki na wybrane produkty, a 41 proc. spodziewa się ofert wiązanych, typu „kup 3, zapłać za 2”. Analitycy przypuszczają, że czołowa pozycja Polaków w planach zakupowych Black Friday wiąże się z wysoką inflacją w naszym kraju. Podczas gdy na przykład w Szwajcarii wynosi ona 2 proc., u nas waha się na poziomie 8,2 proc., a jeszcze kilka miesięcy temu wynosiła kilkanaście procent. Konfrontując się w sklepach z wysokimi cenami, szukamy różnych okazji, aby zaoszczędzić. Według najnowszego sondażu UCE RESEARCH i SYNO Poland, przeprowadzonego wśród ponad tysiąca dorosłych Polaków, obecnie aż 90,5 proc. społeczeństwa regularnie nabywa jakąś część żywności w promocjach. A jak wynika z wcześniejszych badań, podczas pandemii praktykowało to około 59 proc. konsumentów. Z kolei 2–3 lata przed jej wybuchem przyznawało się do tego prawie 46 proc. kupujących. Nie powstrzymują nas nawet analizy specjalistów, z których wynika, że wiele z obniżek to tylko chwyt marketingowy, a nie realny spadek ceny.

Omnibus
Jak podaje firma Deloitte w swojej analizie, w 2021 r. średnie obniżki cen podczas Black Friday w Polsce wyniosły 3,6 proc., a blisko 60 proc. sklepów internetowych nie zmieniło w tym czasie swoich cen. Wielu sprzedawców kilka tygodni przed Czarnym Piątkiem znacznie podnosiło swoje ceny, aby w dzień święta przecen przywrócić je do standardowego poziomu, dając klientowi poczucie promocji. Naprzeciw nieuczciwym procederom wyszło prawo. Dyrektywa Omnibus została przyjęta przez Parlament Europejski w 2020 r. Państwa Unii zobowiązane były do implementacji jej przepisów do prawa krajowego do 21 listopada 2021 r. W Polsce dyrektywa weszła w życie 1 stycznia 2023 r. Jej głównym zadaniem jest ulepszenie i egzekwowanie przepisów dotyczących ochrony konsumenta. Jeden z przepisów obliguje sprzedającego do informowania przy cenie promocyjnej o najniższej cenie, jaka obowiązywała w ciągu co najmniej 30 dni. Konsument może dzięki temu ocenić, jak naprawdę wygląda ta promocja i – co za tym idzie – świadomie zdecydować o ewentualnym zakupie. Nieprzestrzeganie przepisów nakazujących informowanie o historii cen produktu w promocji może skutkować nałożeniem kary w wysokości 20 tys. zł przez wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej. Trzykrotne naruszenie tych obowiązków w okresie 12 miesięcy może skutkować karą w wysokości 40 tys. zł. Tegoroczny Czarny Piątek będzie pierwszym po wprowadzeniu nowych przepisów.

W sieci
Kilka dni po Black Friday przychodzi Cyber Monday – dzień, w którym promocje wprowadzają sklepy internetowe, choć część z nich zrobiła to już z okazji Czarnego Piątku. Jak wynika z raportu ,,Preferencje zakupowe w Internecie”, przygotowanego przez SW Research na zlecenie firmy Allegro, przeciętny Polak spędza na zakupach w sieci średnio 7,5 godz. miesięcznie, wydając w tym czasie 716 zł. Zakupy w sieci to już praktycznie nasza codzienność. Symptomem tego są również paczkomaty, które powstają na naszych osiedlach jak grzyby po deszczu, niezależnie od tego, czy mieszkamy w dużym mieście, średniej miejscowości, czy małej wiosce. Na popularność zakupów online wskazuje także częstotliwość ich realizacji: 37 proc. osób dokonuje zakupu raz w miesiącu, a raz w tygodniu – 34 proc. badanych.

Taniocha
W ostatnich kilku latach w Polsce zaczęło pojawiać się wiele sklepów z tanimi przedmiotami różnorodnego użytku. Można w nich kupić garnki, zabawki, artykuły papiernicze, świeczki, ubrania, akcesoria dla zwierząt, ale i środki czystości. Wizyta w takim sklepie to istny raj konsumencki. Nagle okazuje się, że wszystkiego potrzebujemy, a nawet jeśli nie jest nam to niezbędne, to kupujemy, bo za taką cenę szkoda tego nie nabyć. To tylko jeden z momentów wpadania w pułapkę konsumpcjonizmu. Inne czają się na nas w dyskoncie spożywczym, gdzie kilogram bananów kosztuje 3,99zł, a nie 6,99 zł jak przez ostatnie miesiące, więc kupujemy, mimo że nie były one zapisane na naszej liście zakupów. Ten sam mechanizm działa w nas, gdy skrolując sieć, natrafiamy na promocję kubków, żelazka czy butów na jesień. Niby wszystko mamy, ale jeśli będziemy potrzebować, to cena może nie być już taka atrakcyjna, więc decydujemy się na zakup.

Czas nie pieniądz
O ile o Black Friday słyszał chyba każdy, o tyle Buy Nothing Day, czyli Dzień bez Zakupów, nie ma aż tak dobrej prasy. Został on zainicjowany przez artystę Teda Dove’a w Vancouver w latach 90. jako znak protestu przeciw zbędnym zakupom i nadmiernej konsumpcji dóbr w krajach rozwiniętych i szybko przyjął się w krajach globalnej Północy. W Europie obchodzi się go w ostatnią sobotę listopada, a w USA w piątek po Święcie Dziękczynienia. Celem obchodów jest powstrzymanie się w tym dniu zupełnie od zakupów, a w miejsce wolnego czasu wzięcie udziału w wydarzeniach kulturalnych, spędzanie czasu z rodziną czy aktywny wypoczynek. Jednak w tym dniu w wielu krajach koordynatorzy święta przeprowadzają wiele nietypowych happeningów, m.in. tworzenie „stref bez zakupów” w centrach handlowych czy na ruchliwych ulicach wypełnionych ludźmi w kapciach, odpoczywającymi na sofach, grającymi w karty, szachy, czytającymi, słuchającymi muzyki, rozmawiającymi – robiącymi wszystko oprócz zakupów, przez sprzedawanie puszek lub baloników „wypełnionych” szczęściem, budowanie „pomników” z niepotrzebnych, zepsutych sprzętów domowych (telewizorów, komputerów itp.) oraz kampanie w lokalnych radiostacjach, prasie, a nawet telewizji. Dzień bez Zakupów obchodzony w krajach wysokorozwiniętych zwraca również uwagę na fakt, że do niewspółmiernej z kosztami produkcji ceny czy rabatów dopłaca zazwyczaj będący na jej końcu wytwórca – obowiązkowymi nadgodzinami, potrąceniami finansowymi, zastraszaniem, swoim bezpieczeństwem żywnościowym, szansą na opiekę medyczną i edukację. Nie bez znaczenia jest fakt eksploatowania terenów globalnego Południa, abyśmy my mogli dostać kolejny sweter w gigantycznej promocji, telefon za złotówkę czy wymienić laptopa, bo stary nam się znudził. W okolicach Dnia bez Zakupów warto pomyśleć, czy potrzebujemy piątej pary spodni, czy odkurzacz można jeszcze naprawić, a buty oddać do szewca.

---

Karolina przyzwyczaiła się do obfitości półek sklepowych po niespełna miesiącu. Bardzo szybko na nowo odkryła swoje ulubione produkty żywnościowe i kosmetyczne, bez których „nie wyobraża sobie życia”. Jej historia nie ma być wyrzutem sumienia. Nie jest również sygnałem, że inni mają źle, dlatego my, ci bardziej uprzywilejowani, powinniśmy pokutować i przestać czerpać przyjemność z dóbr, do których mamy dostęp. Raczej jest zachętą do refleksji nad naszymi potrzebami posiadania rzeczy. Pomiędzy nadmiarem a brakiem istnieje całe spektrum innych opcji.

Imiona bohaterów zostały zmienione
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki