Na początek krótki cytat. „Patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu”. Autorem tych słów jest Jan Paweł II, a znajdziemy je w Pamięci i tożsamości. Kiedy dziś – w okolicach Narodowego Święta Niepodległości – czytamy tę definicję, w naszej głowie może pojawić się myśl, że kiedyś z umiłowaniem ojczyzny przez Polaków było zdecydowanie lepiej, bo kolejne pokolenia – które siłą rzeczy nie znają czasów, gdy Polska nie mogła cieszyć się pełnią wolności – coraz mniej doceniają swoją ojczyznę. O tym, że nie jest tak źle, przekonują nas w tym numerze „Przewodnika” Paweł Stachowiak (s. 16) i Angelika Szelągowska-Mironiuk (s. 20).
„Często mówi się dziś o zaniku poczucia wspólnoty, o wrogich plemionach, na które się podzieliliśmy. Czy lekarstwem na to schorzenie może być patriotyzm à la II RP – z czasów, gdy po 123 latach niewoli Polacy świętowali odzyskanie niepodległości?” – pyta we wstępie swojego artykułu historyk i politolog Paweł Stachowiak i zabiera nas w podróż do czasów, kiedy poczucie przynależności do jednego narodu nasi przodkowie musieli dopiero budować, a było to wcale nie tak dawno temu, bo u progu XX wieku. Biorąc pod uwagę, z jaką ofiarnością broniliśmy naszej dopiero co odzyskanej wolności w czasie II wojny światowej, można mieć przekonanie, że ta misja zakończyła się sukcesem. A nie było to takie oczywiste, bo – jak pisze autor artykułu – kiedy w latach 30. doszło do zbliżenia, czy wręcz utożsamienia postaw patriotycznych z nacjonalistycznymi, młodzi ludzie reagowali przekornie. W momencie próby zwyciężył jednak lojalny i ofiarny patriotyzm, stojący ponad partykularnymi i partyjnymi interesami.
O tym, dlaczego tak się mogło stać, pisze psycholożka i psychoterapeutka Angelika Szelągowska-Mironiuk. „Współczesny człowiek wciąż potrzebuje być częścią większej całości i mieć tożsamość, do której uformowania konieczna jest świadomość własnego pochodzenia. Między innymi te potrzeby są realizowane poprzez angażowanie się w działania wyrażające przywiązanie do ojczyzny” – zaczyna swój tekst. Mimo upływu czasu, mimo zmieniającej się rzeczywistości zaspokajanie tej potrzeby pozostaje czymś ważnym. W jaki sposób zaspokajamy ją dzisiaj? „Niezależnie od tego, czy patriotyzm będziemy realizować, sortując śmieci i rezygnując z palenia odpadami w piecu, aby powietrze, którym oddychają nasi rodacy, było zdrowsze, czy też angażujemy się w służbę wojskową i przysięgamy bronić ojczyzny – piękno patriotyzmu polega na tym, że działamy z myślą o większej wspólnocie i troszczymy się nie tylko o własny komfort” – pisze autorka, bo „patriotyzm wiąże się z wyjściem poza granice indywidualizmu”. Skoro więc patriotyzm wyrażać się może na różne sposoby, to powinniśmy wzajemnie dać sobie przestrzeń na to, żeby manifestować naszą miłość do ojczyzny.
W Pamięci i tożsamości Jan Paweł II pisał – przestrzegając przed nacjonalizmem – że charakterystyczne dla niego jest to, że „uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej”. Chciałbym wyprowadzić z tego analogiczną zasadę dotyczącą przeżywania patriotyzmu – nie tylko mój sposób jego wyrażania jest jedynym akceptowalnym, istnieje wiele sposobów, by pokazać, że kochamy naszą Polskę. Na co dzień dzieli nas wiele – i nie ma w tym nic dziwnego. Ale jest też coś, co nas wszystkich łączy. Niech nas łączy szczególnie pięknie w tym dniu.