Płot kończący się w wodzie, a na nim tabliczka: „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony” lub zapora z ziemi i kamieni uniemożliwiająca przejście – to dość powszechne widoki nad polskimi jeziorami i rzekami. W całym kraju przybywa domów, apartamentowców i ośrodków wypoczynkowych, a wraz z nimi szerzy się zwyczaj stawiania ogrodzeń, które bronią dostępu nie tylko do prywatnej nieruchomości, ale także do jeziora czy rzeki, które przecież należą do Skarbu Państwa. Wprawdzie Prawo wodne rozstrzyga ten problem i zakazuje tego typu praktyk, ale w rzeczywistości z jego przestrzeganiem, oględnie mówiąc, nie jest dobrze.
Może będzie grzywna
Tuż przed rozpoczęciem wakacji głośna stała się sprawa zagrodzonego fragmentu plaży nad Jeziorem Dominickim w Boszkowie. Ta miejscowość w powiecie leszczyńskim w okresie letnim zapełnia się osobami szukającymi wypoczynku nad jednym z najczystszych jezior w Wielkopolsce. Z roku na rok w pasie bezpośrednio przylegającym do wody przybywa domów. Ostatnio tuż przy głównej plaży powstał kilkupiętrowy apartamentowiec wzniesiony przez deweloperską spółkę. Gdy roboty zbliżały się ku końcowi, postawiono płot przy wodach jeziora. Wcześniej tak samo postąpiła firma będąca właścicielem sąsiedniego hotelu, która aby uniemożliwić wejście na płatną plażę, usypała wał z kamieni.
Po licznych interwencjach turystów i mieszkańców sprawą zainteresowało się Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które nadzoruje gospodarowanie wodami w kraju.
Przypadek Boszkowa okazał się jednak złożony. Wprawdzie Jezioro Dominickie posiada decyzję Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej z 2 grudnia 2019 r., ustalającą linię brzegową dla akwenu, to jednak linia ta nie została ustalona dla części jeziora na wysokości gminnej plaży Boszkowo Letnisko, w rejonie działek stanowiących własność prywatnych podmiotów. Tym samym inwestycje nad jeziorem, które zostały zrealizowane w ostatnich latach, nie powstały na gruntach administrowanych przez Wody Polskie.
Pomimo tego pracownicy Wód Polskich Zarządu Zlewni w Zielonej Górze i Nadzoru Wodnego w Sławie przeprowadzili wizję terenową i stwierdzili na miejscu, że faktycznie dostęp do jeziora jest zagrodzony. Właściciela obiektu zobowiązano do usunięcia przeszkody, jednak mimo zapewnień o likwidacji bariery, skupisko kamieni nadal nie zostało usunięte. W czerwcu Zarząd Zlewni w Zielonej Górze poinformował właściciela terenu, że w przypadku braku reakcji sprawa zostanie zgłoszona policji w celu wydania nakazu likwidacji w oparciu o przepisy prawa wodnego.
W przypadku drugiej działki pracownicy Wód Polskich wystąpili o wypis z rejestru gruntów, po otrzymaniu którego i ustaleniu danych właściciela obiektu zostanie przygotowane wezwanie o natychmiastowe usunięcie grodzenia w linii brzegowej, zapewniając tym samym swobodne przejście. W przypadku braku reakcji podjęte zostaną analogiczne działania jak w przypadku pierwszej nieruchomości, co w konsekwencji może oznaczać nałożenie grzywny w wysokości 5 tys. zł.
Rola samorządów
Podobnych przypadków jak ten znad Jeziora Dominickiego w całym kraju są prawdopodobnie tysiące.
– Problem jest zauważalny, pracownicy Wód Polskich dostają zgłoszenia od mieszkańców, a także identyfikują naruszenia brzegów rzek i jezior podczas wyjazdów w teren, jednak nie jest prowadzona statystyka zdarzeń – przyznaje Małgorzata Moś, zastępca dyrektora Departamentu Usług Wodnych Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. – Wody Polskie reagują na każde takie działanie niezgodne z prawem poprzez przeprowadzenie kontroli gospodarowania wodami.
Takich kontroli w 2022 r. przeprowadzono 199. W tym roku są one kontynuowane. Równolegle Wody Polskie przeprowadzają tzw. kontrole doraźne w przypadkach, gdy otrzymują zgłoszenia naruszania prawa. Przysługujące z mocy ustawy prawo do powszechnego korzystania ze śródlądowych powierzchniowych wód publicznych wymaga zapewnienia dostępu do nich, co oznacza, że nie można stawić ogrodzeń czy tworzyć pseudonaturalnych przeszkód jak np. nasypu z kamieni czy ziemi.
– Na podstawie przepisów art. 233 ustanawiany jest dostęp do wód publicznych, którymi są wody należące do Skarbu Państwa. W myśl przepisów art. 233 ust. 2 właściciel nieruchomości przyległej do wód publicznych jest obowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający powszechne korzystanie, jednakże udostępnienie gruntów lub ich części umożliwiających dostęp do wód następuje w drodze decyzji administracyjnej wydanej przez właściwy organ samorządu jakim jest wójt, burmistrz lub prezydent miasta – wyjaśnia Małgorzata Moś.
Prywatne, jednak bez dostępu
Ustalenie dostępu do wód może dotyczyć morza, rzek, potoków, strug, strumieni, które są własnością Skarbu Państwa. Tymczasem z jeziorami sprawa nie jest już tak oczywista.
Własnością Skarbu Państwa są jeziora przepływowe, natomiast jeziora bez odpływu i dopływu wód, tj. nieposiadające naturalnych połączeń z innymi wodami, mogą być już własnością prywatną – konkretnego Kowalskiego lub np. spółki prowadzącej ośrodek wypoczynkowy. Ustawa gwarantuje dostęp jedynie do takich jezior, które są własnością Skarbu Państwa.
– Przepis art. 232 Prawa wodnego jest regulacją szczególną, ograniczającą prawo własności nieruchomości poprzez zakazanie właścicielowi gruntów przyległych do powierzchniowych wód publicznych grodzenia nieruchomości w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar. Przedmiotowy przepis umożliwia jednak wyłącznie przechodzenie wzdłuż linii brzegu, a nie jakiekolwiek inne korzystanie z przedmiotowych gruntów, np. biwakowanie – przestrzega Małgorzata Moś.
Warto jeszcze dodać, że na przejście wzdłuż linii brzegowej nie jest wymagane uzyskanie zgody właściciela nieruchomości, jednak pas ten pozostaje nadal jego własnością.
Potrzebna zmiana
Zarówno samorządy, jak i organizacje turystyczne zauważają jednak, że obowiązujące prawo nie zawsze sprawdza się w życiu. Niedawno właśnie te dwa środowiska spotkały się w Wijewie w powiecie leszczyńskim, aby zastanowić się nad tym, jak realnie radzić sobie z problemem grodzenia plaż i jezior oraz uniemożliwianiem swobodnego dostępu do nich.
– Złamanie tego przepisu jest wykroczeniem, a więc ukarana może być wyłącznie osoba fizyczna, a nie na przykład spółka, zaś wskazanie konkretnej osoby jest bardzo trudne – mówi prawnik Piotr Jóźwiak, przewodniczący Organizacji Turystycznej Leszno – Region i jednocześnie wiceprezydent Leszna. – Po drugie kara za wykroczenie to 500 zł w przypadku mandatu i do 5 tys. w przypadku, gdy sprawa trafi do sądu, zaś postępowanie w takich przypadkach jest bardzo skomplikowane i czasochłonne.
W praktyce wygląda to tak, że wiele firm deweloperskich czy prowadzących ośrodki wypoczynkowe i hotele, jeśli zostanie im udowodnione złamanie prawa, bez problemu stać na zapłacenie kary, którą „wrzucą w koszty” prowadzenia działalności.
– Tak sformułowany przepis jest przykładem martwego prawa i należałoby się zastanowić nad jego zmianą – kontynuuje Piotr Jóźwiak. – Odejść od formuły wykroczenia i wprowadzić karę nakładaną w trybie administracyjnym przez samorząd, na przykład starostę. Podobne zasady stosuje się na przykład w przypadkach nielegalnego wycinania drzew.
Organizacja Turystyczna Leszno – Region zamierza skierować petycję do Sejmu o zmianę prawa i wprowadzenie nowych rozwiązań.
---
PRAWO WODNE
Przepisy Prawa wodnego gwarantują każdemu prawo do powszechnego korzystania ze śródlądowych powierzchniowych wód publicznych. Prawo to obejmuje zaspokojenie potrzeb osobistych, gospodarstwa domowego lub rolnego, bez stosowania specjalnych urządzeń technicznych – np. pomostów, a także do wypoczynku, uprawiania turystyki, sportów wodnych oraz, na zasadach określonych w przepisach odrębnych, amatorskiego połowu ryb. Grodzenie nieruchomości w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywanie lub uniemożliwianie przechodzenia przez ten obszar może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa osób, zarówno próbujących wydostać się z wody na brzeg, jak również poruszających się wzdłuż brzegu.