Ewangelia o uczniach idących do Emaus ma strukturę Eucharystii: Jezus dołącza do uczniów, aby poprzez wyjaśnianie Pisma doprowadzić ich do łamania chleba. Jak w czasie Mszy św., gdy po liturgii słowa następuje liturgia eucharystyczna. Opowieść może więc być uznana za jeden z najwcześniejszych dowodów – sięgających samego Jezusa – kluczowego znaczenia Eucharystii dla wspólnoty uczniów. Powinna też jednak być dla nas opisem zawartego w Eucharystii programu.
Zauważmy najpierw przemianę, która dokonuje się w czasie spotkania z Jezusem: uczniowie idą do Emaus smutni, złamani przez ciężar tego, co się stało, mimo że przecież wiedzą już o niezwykłych relacjach kobiet. Spotkanie z Jezusem zmieni to radykalnie. Serca będą pałały, jak na skrzydłach wrócą jeszcze wieczorem do Jerozolimy, chociaż wydaje się, że wcześniej potrzebowali całego dnia, by przebyć w odwrotnym kierunku tę samą drogę. Eucharystia może i ma więc być dla nas miejscem przemiany, w której dzięki spotkaniu z Jezusem odnajdujemy energię i zapał do niesienia Jego słowa innym.
W opowieści uderzają rozmazane, by tak powiedzieć, granice. Eucharystia przeżywana z Jezusem zaczyna się zupełnie niepostrzeżenie, a wtedy, kiedy apostołowie odkryją, w czym uczestniczą, Jezus ich już opuści, jakby uważając, że Jego rola się skończyła. Czy nie oznacza to, że mamy uczyć się dostrzegać, że Eucharystia i obecność zmartwychwstałego Jezusa to nie jest wyłącznie obrzęd, w którym uczestniczymy? Ryt Mszy jest źródłem i szczytem – jak to ujęła konstytucja o liturgii Soboru Watykańskiego II – wszystkiego, co nas do Boga prowadzi, co jest naszym poszukiwaniem wiary i naszą bardziej lub mniej udaną próbą czynienia z siebie daru dla innych.
I jeszcze jedno. Czasami jesteśmy przybici faktem, że tak niewiele z Mszy wynosimy, a nasze oczy wciąż – mimo podejmowanych starań – pozostają „na uwięzi”. Może jednak proporcje tej opowieści mają być dla nas pociechą? Na dwadzieścia dwa wersy tylko pięć ostatnich mówi o tym, co się stało, gdy uczniowie zrozumieli, kogo im było dane spotkać, a aż siedemnaście to opowieść o drodze z Jezusem bez jasnej świadomości, że to Jezus. Może nie powinniśmy się dziwić, że i my często doświadczamy drogi w ciemnościach?