Logo Przewdonik Katolicki

Rehabilitacja Judasza?

Piotr Zaremba
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Konserwatysta, ale i humanista Rostworowski współczuje Judaszowi. Pokazuje go jako ofiarę rozmaitych uwikłań, intryg żydowskich kapłanów, ale i własnych błędów

Portal Deon opublikował na Wielkanoc tekst Tomasza Terlikowskiego Apostołowie zawiedli Judasza. Został on okrzyknięty przez konserwatywnych komentatorów mianem „odlotu” autora będącego niegdyś wzorcem z Sevres katolickiej ortodoksji.
Dowodzi ten artykuł jednego: poszukiwania Tomka stają się coraz bardziej gorączkowe, podejmuje je w tempie biegu, od którego zapiera dech, jemu i innym. Zwyczaj wyrzucania z siebie wszystkiego, co w danej chwili przychodzi do głowy, naraża na pułapki.
Terlikowski dowodzi, że wielowiekowe założenie, iż Judasz był złym człowiekiem, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami, jest psychologicznie niespójne (skoro taki był, dlaczego wędrował trzy lata za Jezusem?). Jego zdaniem oskarżenia ewangelistów wobec niego (także o to, że wcześniej przywłaszczał sobie pieniądze) to przejaw mechanizmu wyparcia. Nie umieli mu pomóc, na przykład nie wybiegli za nim z Wieczernika próbując powstrzymać, więc potem stworzyli czarną legendę.
Wzburzenie po tradycyjnej stronie rozumiem. Otwarcie procesu rehabilitacji Judasza uderza w ważny symbol zdrady i zaparcia się samego Boga. Kilkanaście lat temu przeżywaliśmy szum wokół apokryficznej Ewangelii według Judasza. To zmierzało do odwrócenia wektorów nauczania Kościoła katolickiego.
Mam wrażenie, że rewizjonistyczna gorączka, jaka ogarnęła Terlikowskiego, zarzuca go bardzo daleko, gdzieś na granicę. Ale też jestem ostatnią osobą, która by się nadawała na strażnika prawowierności. To rozżalenie, z jakim piętnuje apostołów, jest skądinąd, mam wrażenie, projekcją jego własnego rozżalenia na swój stary świat.
Zwróciłbym uwagę na coś innego. Terlikowski znajduje słabe podstawy do swojej hipotezy w faktach utrwalonych w Ewangeliach. Zarazem jego polemiści, żądający, aby uznać Judasza za symbol zła, też poruszają się we mgle. Nie wszyscy ewangeliści czynią z tej postaci złodzieja. W tych tekstach, w stosunku do mniej ważnych zdarzeń i wątków, zdarzają się rozbieżności i niejasności. Czy to jednak znaczy, że czyn wydania Jezusa Sanhedrynowi staje się czymś, co można łatwo oczyścić, usprawiedliwić?
Oto w kwietniu TVP pokaże Judasza z Kariothu, sztukę konserwatywnego i katolickiego dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego. Reżyseruje znakomity Igor Gorzkowski. Piszę to jeszcze przed emisją, ale znam tekst dramatu.
On w teorii powinien strony tej wojny pogodzić. Konserwatysta, ale i humanista Rostworowski współczuje Judaszowi. Pokazuje go jako ofiarę rozmaitych uwikłań, intryg żydowskich kapłanów, ale i własnych błędów. W tym największego: zwątpienia w tak niekonwencjonalną misję jak misja Jezusa. Zdarzenia mogły go przerosnąć, sugeruje pisarz.
Skądinąd Judasz jest negatywnym symbolem nie tylko dla ortodoksów. Że przypomnę jego postać z Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa, wszakże mocno odbiegającą, jak cała powieść, od biblijnego oryginału. Zarazem Rostworowski też wiele zmienia, łącznie z okolicznościami śmierci Judasza. Bez obawy o posądzenie o herezję czy o uderzenie w prawdy wiary.
Bez obawy, bo jedno jest u niego aksjomatem: niezależnie, czy spojrzymy na Judasza jako na złoczyńcę czy na ofiarę, rację ostateczną mają apostołowie. Terlikowski spieszy wywracać to przekonanie zgodnie z logiką obecnej tabloidalnej retoryki. Gdzie szuka się smolistej czerni albo bieli. Możliwe, że również język jego krytyków jest cokolwiek tabloidalny, pozbawiony daru perswazji i próby wgryzienia się w całą historię. Tyle że ich tłumaczy gołosłowność wyjściowego założenia rewizjonisty. On zasmakował w podważaniu i szokowaniu. I chyba już nie przestanie.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki