Logo Przewdonik Katolicki

Niezrozumiały wyrok

Krzysztof Jankowiak
Proces 32 osób, które zakłóciły Mszę św. w poznańskiej katedrze, rozpoczął się w grudniu 2021 r. fot. Robert Woźniak

Sąd uniewinnił osoby, które w 2020 r. przerwały Mszę św. Stwierdził, że oskarżeni chcieli jedynie wyrazić swój pogląd na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a odbiorcami ich zachowań byli sędziowie, politycy i biskupi. Tyle tylko, że przeszkodzili nie im, a zwykłym wiernym, który chcieli przeżyć niedzielną Eucharystię.


W poniedziałek 13 marca Sąd Poznań Nowe Miasto i Wilda uniewinnił 32 osoby oskarżone o zakłócenie niedzielnej Mszy św. w poznańskiej katedrze. Chodzi o wydarzenia z października 2020 r., kiedy to po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, usuwającym eugeniczną przesłankę dopuszczalności aborcji, przez Polskę przetoczyła się fala gwałtownych protestów, w znacznej mierze wymierzonych przeciwko Kościołowi. Jednym z głośniejszych był protest w Poznaniu, gdzie ponad 30 osób zakłóciło Mszę w katedrze, doprowadzając do jej przerwania.

Czy to naprawdę nie „złośliwe przeszkadzanie”?
Przestępstwo, o które oskarżono protestujących, polega na złośliwym przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego (art. 195 § 1 kodeksu karnego). Msza św. jest oczywiście aktem religijnym, Msza w katedrze miała charakter publiczny, nie ulega też wątpliwości, że uczestnicy protestu przeszkadzali w jej odprawianiu. Aby jednak zaistniało przestępstwo, przeszkadzanie musi mieć charakter złośliwy. Jak wynika z przekazanego przez media ustnego uzasadnienia wyroku, tego właśnie uchwycił się sąd. Stwierdził mianowicie, że oskarżonymi nie kierowała złośliwość, bowiem jedynie chcieli wyrazić swój pogląd na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Nie kierowała nimi niechęć do samej religii ani do osób będących w kościele. „Odbiorcami ich zachowań i słów byli sędziowie TK, politycy, hierarchowie Kościoła, którzy zabierali głos w sprawie orzeczenia”.
Czy rzeczywiście nie można mówić o „złośliwym przeszkadzaniu”? Złośliwość jest rzeczywiście istotnym elementem tego przestępstwa. Podkreślają to wszyscy komentatorzy kodeksu karnego. Cóż jednak znaczy złośliwość w tym kontekście? Wskazuje się na postępowanie świadome, na chęć sprawienia dolegliwości, dokuczenia. Wydaje mi się, że trzeba naprawdę mocno zawiłego rozumowania, by twierdzić, że takie motywy nie kierowały uczestnikami protestu. Warto też zwrócić uwagę, dlaczego w ogóle złośliwość jest elementem tego przestępstwa. „Nie będzie zakłóceniem zachowanie, które – co prawda – obiektywnie przeszkadza przebiegowi aktu, niemniej jednak po stronie jego sprawcy brak znamienia złośliwości. Na przykład wierny donośnie śpiewa pieśni religijne, fałszując ich melodię ze względu na brak talentu wokalnego, można bowiem przeszkadzać bardzo, gdy talent będzie bardzo mały, ale śpiew bardzo żarliwy i «ideologicznie szczery»; śpiewak chciał jak najlepiej, a wyszło jak najgorzej, ale o złośliwości nie może być więc mowy – złośliwie bowiem to znaczy «chcieć źle»” – tak możemy przeczytać w komentarzu do Kodeksu karnego pod red. prof. Mariana Filara. Na pewno nie można powiedzieć, że uczestnicy protestu „chcieli jak najlepiej” – uczestniczyć w liturgii; wręcz przeciwnie – świadomie jej przeszkodzili.
Przeszkodzili zaś w konkretnej liturgii, konkretnym osobom, które tego dnia przyszły do katedry. Mówienie więc, że te osoby nie były „odbiorcami zachowań” jest cokolwiek oderwane od realiów. Żadna z osób wymienionych w ustnym uzasadnieniu wyroku nie była tego dnia na tej Mszy w poznańskiej katedrze – uniemożliwiono uczestnictwo we Mszy św. nie sędziom Trybunału Konstytucyjnego, ani politykom, ani hierarchom Kościoła, tylko zwykłym wiernym, którzy chcieli przeżyć niedzielną Eucharystię.

Poglądy ponad prawem
Trzeba też zwrócić uwagę, że protest był w tym momencie kierowany nie przeciwko organowi, który wydał wyrok (czyli Trybunałowi Konstytucyjnemu), tylko przeciwko tym, którzy z wyrokiem się zgodzili. O ile obywatel ma prawo protestować przeciwko decyzjom organów państwa, o tyle atakowanie innych obywateli, którzy mają odmienny pogląd na dany temat, jest niedopuszczalną w demokratycznym społeczeństwie próbą ograniczenia
debaty publicznej.
Jak wynika z przytaczanego przez media ustnego uzasadnienia, sędzi, która wydała wyrok, po prostu nie podoba się stan prawny powstały po wyroku Trybunału Konstytucyjnego i jak się wydaje, to było prawdziwym motywem takiego a nie innego rozstrzygnięcia. Sąd jednak działa w granicach wyznaczonych przez konstytucję i ustawy i nawet jeśli jakaś ustawa nie podoba się konkretnemu sędziemu, ma obowiązek ją stosować.
Cóż, w ostatnich latach wielokrotnie zdarzało się, że władza wykonawcza czy ustawodawcza naruszały zasadę trójpodziału władz. Wygląda na to, że tutaj mamy do czynienia z sytuacją, gdy trójpodział władz naruszył sąd.

Niebezpieczna reakcja
Na samym wyroku się jednak nie skończyło. Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka wystosowała pismo do prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu, w którym zasugerowała, by… skierował on na szkolenie sędzię, która wydała wyrok.
Jest to szalenie niebezpieczna sytuacja. Mogą się zdarzyć błędne wyroki sądów – w mojej ocenie z takim właśnie mamy do czynienia – jednak drogą do usunięcia błędu jest tryb odwoławczy. Sędzia musi być wolny od wszelkich nacisków ze strony władzy. Musi mieć pewność, że za żadną treść wyroku nie spotkają go jakiekolwiek represje. Dziś pojawia się sugestia, by mianowany przez ministra prezes dyscyplinował sędzię, która wydała wyrok rzeczywiście błędny. Ale jutro mogą się pojawić takie żądania po wydaniu wyroku prawidłowego, który z jakichś powodów nie spodoba się władzy (np. po uniewinnieniu niesłusznie oskarżonego opozycyjnego polityka). Smutnym paradoksem jest to, że pismo wystosowała przewodnicząca organu, który ma stać „na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów” (art. 186 konstytucji). Cóż, nie pierwsza to w ostatnich latach sytuacja, gdy organ państwa zaprzecza podstawowej funkcji, do której został powołany.

---

abp Stanisław Gądecki
Metropolita poznański,
z oświadczenia po profanacjach kościołów z października 2020 r.


Wulgaryzmy, przemoc, obelżywe napisy i zakłócanie nabożeństw oraz profanacje, których dopuszczono się w ostatnich dniach – mimo iż mogą one pomóc niektórym osobom w rozładowaniu ich emocji – nie są właściwą metodą działania w demokratycznym państwie. Wyrażam mój smutek w związku z tym, że dzisiaj w wielu kościołach uniemożliwiono osobom wierzącym modlitwę i przemocą odebrano prawo do wyznawania swojej wiary.
Proszę wszystkich o wyrażanie swoich poglądów w sposób akceptowalny społecznie, z poszanowaniem godności każdego człowieka.

---

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki