Logo Przewdonik Katolicki

Kościół się zmienia, na szczęście

Tomasz Królak
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Przemyślenie tego, co w istocie znaczą słowa „Wierzę w Kościół Chrystusowy”, może pomóc praktykującym katolikom nie tylko pozbierać się wewnętrznie, ale i umocnić w wierze

Kościół w Polsce zmienia się na naszych oczach i już za parę lat będzie wyglądał inaczej. Skala praktyk, liczba uczestników mszy i nabożeństw, język, jakim porozumiewamy się z duchownymi, podział odpowiedzialności za wspólnotę – nie będą wyglądały jak dotąd.
Myśl o odchodzeniu dawnych form nie budzi we mnie niepokoju. Wiemy, że „bramy piekielne go nie przemogą” oraz że Ecclesia semper reformanda. Zmienia się świat, zmieniać się musi także i Kościół – nie co do treści depozytu i nie co do istoty swojej misji. Ale już sposoby, w jaki ów depozyt przekazuje światu – odczytując, jak chce Sobór, znaki kolejnych czasów – mogą, a nawet muszą się zmieniać, bo ów niezmienny depozyt ma trafiać do kolejnych pokoleń.
Stajemy dziś przed bardzo ważnym pytaniem o to, czym jest Kościół. Cieszę się, że w odpowiedzi na obserwowany dziś w Polsce wielki kryzys zaufania do Kościoła, hasłem rozpoczętego właśnie roku duszpasterskiego są słowa: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Wobec często bezkrytycznych, pełnych jadu, a niekiedy wręcz głupich ataków na tę instytucję tegoroczne hasło może brzmieć nieomal prowokacyjnie. Ale, przyznajmy też, nazbyt liczne, gorszące przypadki zła i tolerancji dla zła, jakie w ostatnich czasach wyszły na jaw, napawają oburzeniem, rozczarowaniem i goryczą także ludzi głęboko utożsamiających się z Kościołem.
Przemyślenie tego, co w istocie znaczą słowa „Wierzę w Kościół Chrystusowy”, może pomóc praktykującym katolikom nie tylko pozbierać się wewnętrznie, ale i umocnić w wierze. Może też, i powinno, przygotować ich do rozmów z tymi krytykami Kościoła, którzy stosują prymitywną, antyklerykalną argumentację, rodem z podręczników marksizmu.
Pytanie tylko, czy tym razem uda się przełożyć hasło na duszpasterskie konkrety. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że w minionych latach różnie bywało ze świadomością duszpasterzy (o świeckich nie wspominając), jakie to mianowicie hasło duszpasterskie przeżywamy w danym roku. Wierzę (naiwnie?), że tym razem będzie inaczej, bo obecne hasło bardzo mocno wchodzi w bolesne realia naszych czasów: dramatyczny spadek praktyk młodzieży, rezygnacje ze szkolnej religii, spadek powołań, kryzys zaufania do Kościoła i mnożące się zapowiedzi apostazji.
Wskutek różnych okoliczności: błędów instytucjonalnych, wychodzących na jaw gorszących zachowań czy przestępstw, ale też pod wpływem naporu świata, który chciałby wyeliminować z wyobraźni współczesnego człowieka myślenie o Bogu, wierze, religii – Kościół będzie się zmieniał. Wierzę, że także i dziś odnajdzie w sobie siłę i odwagę do tego, by się (z)reformować. Wspaniałym narzędziem, które mogłoby w tym dopomóc, jest synod o synodalności – ten znakomity zaczyn twórczego fermentu, który zaczyna działać w Kościele powszechnym, także w Kościele nad Wisłą. Zaczyn, który przybliża soborową, w istocie zaś ewangeliczną wizję
Kościoła, jako wspólnoty – otwartej i służebnej. Być może będzie ona mniejsza, za to jej potencjał, dzięki większemu zasoleniu, przyniesie prawdziwą, Bożą odnowę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki