Logo Przewdonik Katolicki

Relaks

Natalia Budzyńska
fot. artemi shaman/usplash

Trochę w tej postawie odnalazłam siebie. Namówiono mnie podczas wakacji na sesję w tureckiej łaźni: sauna, peeling całego ciała w łaźni parowej, masaż i odpoczynek z maseczką z alg na twarzy oraz turecką herbatą. Dwie godziny relaksu.

Z ciałem jest taki problem, że albo za bardzo jest dla nas ważne, albo za mało. Tak sobie pomyślałam, zmywając z włosów odżywkę po trzech sekundach zamiast po trzech minutach. Niby nie jest to nic odkrywczego, ale od pewnego czasu łapię się na tego rodzaju refleksjach dotyczących ciała. Współczesność zdolna jest do jak najbardziej radykalnych polaryzacji w każdej niemal dziedzinie, także i w tej. Więc z jednej strony twoje ciało jest najważniejsze, więc poświęć mu każdą chwilę swojej uwagi, skoncentruj się na zachowaniu młodości i pieść je kremami za milion złotówek, zmieniaj sobie rysy twarzy, torturuj sportem wyczynowym. Z drugiej strony ciało jest świątynią Ducha Świętego, więc tylko narzędziem, czymś zdecydowanie mniej ważnym lub nawet po manichejsku kompletnie nieważnym, byle było i działało, bo są przecież rzeczy istotniejsze i nawet jeśli nie jest to modlitwa i pogłębione życie duchowe, to życie jest wymagające, są inni, którym z sercem na dłoni trzeba służyć. I nawet nie to, że trzeba, ale po prostu się chce. Więc jeśli nakładamy odżywkę na włosy, to nie po to, żeby lśniły zdrowiem, a już zupełnie nie po to, żeby sprawiać sobie przyjemność, ale żeby móc je jak najszybciej rozczesać, bo każda minuta jest ważna w naszym pędzie i wtedy wystarczą trzy sekundy i już, można spłukać. Kogo stać teraz na luksus przesiadywania w wannie i rozkoszowanie się pachnącą pianą? Szkoda wody i szkoda czasu. Można ten czas zużytkować na czynności istotne. Można się na tym punkcie naprawdę zakręcić i żyć w przekonaniu, że nasze ciało kompletnie jest oddzielone od duszy, ducha i psyche.
Trochę w tej postawie odnalazłam siebie. Namówiono mnie podczas wakacji na sesję w tureckiej łaźni: sauna, peeling całego ciała w łaźni parowej, masaż i odpoczynek z maseczką z alg na twarzy oraz turecką herbatą. Dwie godziny relaksu. Przez pierwszą godzinę nie mogłam się pozbyć uczucia skrępowania, że oto leżę jak królowa i nie muszę kiwnąć małym palcem u nogi. Irytowało mnie nie tylko to, że ktoś mi usługuje (mimo że robi to przecież za pieniądze), ale że wykonuje te czynności tak strasznie wolno. Peeling? Wystarczyłyby mi dwie minuty, jeśli w ogóle przyszłoby mi do głowy, że to ważne. Peeling łydki? Serio? Każdego palca osobno? Wycieranie ciała ręcznikiem może naprawdę trwać pięć minut? Miałam ochotę wyrwać ten ręcznik z rąk masażysty i załatwić tę sprawę w moment. I nagle dotarło do mnie, że się spieszę! Na wakacjach! A potem popijałam herbatę w przyciemnionej strefie relaksu, a moje łzy mieszały się z algami. Okazało się, że moje ciało jest jednością ze mną, że jest mną, że jest ważne, że przyjemność, jaką mu dałam, przemienia się w duchowe katharsis. Więc będę, będę sobie o nim przypominać, żeby balans cielesno-duchowy utrzymać podczas nadchodzących ciemnych zimowych miesięcy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki