Ciekawa rzecz, jak na tych samych ludzi patrzymy w różny sposób. Raz rzucamy się im na szyję i ściskamy, aż im oczy wychodzą na wierzch, drugi raz rzucamy się na nich, tak że im „łzy wyciskamy”. Albo oczy na wierzch, albo łzy z oczu! A potem: „Przecież ja nie chciałem, nie myślałem tak, niemożliwe, abyś tak mógł rozumieć”. I następują długie wyjaśnienia i uzgadniania. A ile to kosztuje Pana Boga! Ile czasu na to idzie! Pan Bóg woli, aby to załatwiać od samego rana, hurtownie, w krótkiej modlitwie: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy…”. Tak rzetelnie, serdecznie, wszystkim wrogom, rzeczywistym czy urojonym, których stworzyła nasza wyobraźnia i nastroje.
Z wyżyn omnium peccatorum – jest i litania Omnium Sanctorum – zejdźmy na płaszczyznę naszych drobnych, małych stosuneczków, relacji domowych, osobistych, „kuchennych”.
Pan Bóg chce nas zachęcić do łatwego przebaczania i odpuszczania grzechów, i to nie tylko wybranym, lecz wszystkim. Nie można tak sprawy ustawiać: tobie przebaczę, ale z tamtymi się nie pogodzę. Nasz pokój i wewnętrzna swoboda zależą od tego, czy odpuścimy wszystkim, bez wyjątku. Wtedy dopiero człowiek naprawdę się wyzwala. A więc pierwsza rzecz: modląc się: „…jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…” – musimy przede wszystkim odpuścić wszystkim „winowajcom”, nikogo w naszym przebaczeniu nie pomijając.
Książkę można kupić tutaj
Fragment pochodzi z książki
Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim,
Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020