Logo Przewdonik Katolicki

Wypożyczalnie dziecięcych skrzydeł

Anna Druś
Iwona Pietrzak-Płachta marzy, by wszystkie szkolne biblioteki były dla swoich czytelników Wypożyczalniami Skrzydeł. fot. Ola Skowron/East News/ archiwum prywatne

Tytuł Nauczyciela Roku zdobyła w tym roku szkolna bibliotekarka z małej wsi pod Lublinem, która zamiast lektur wypożycza uczniom „skrzydła” do twórczego latania. Takich jak ona nauczycieli pełnych pasji jest w Polsce wielu.

Pliszczyn to ta miejscowość, gdzie urywa się Google Street View, prowadzone z aglomeracji Lublina. Według Wikipedii mieszka tu zaledwie 461 osób. Gdyby google’owski samochód z szerokokątnymi kamerami pojechał kilkaset metrów dalej, moglibyśmy zobaczyć już klasyczne szkolne zabudowania Zespołu Szkolno-Przedszkolnego – zwykłej na pozór wiejskiej szkoły, rozsławionej dziś na cały kraj dzięki znajdującej się tu bibliotece i prowadzącej ją bibliotekarce – Iwonie Pietrzak-Płachcie. To ona wymyśliła, aby wypożyczalnię książek zamienić w Wypożyczalnię Skrzydeł. – Moja misja polega na tym, by podsunąć właściwą książkę właściwej osobie we właściwym czasie, żeby dzięki temu uleczyć duszę lub dmuchnąć w skrzydła – mówi Iwona Pietrzak-Płachta.

Biblioteka inna niż wszystkie
Do konkursu na Nauczyciela Roku – tego samego, w którym w 2019 r. wyróżniony został katecheta ks. Damian Wyżykiewicz CM – panią Iwonę zgłosił wójt gminy Wólka, odpowiadający za publiczną edukację w Pliszczynie. Poruszyły go nie tylko szalone i kreatywne pomysły szkolnej bibliotekarki, ale przede wszystkim jej kontakt z uczniami. – Pani Iwona stworzyła tak naprawdę bibliotekę przyszłości, która skupia wokół siebie ludzi. Która staje się taką świetlicą po to, ażeby odkrywać nowe pasje dzieci, żeby otwierać je na nowo na książki – mówił mediom po uroczystości Edwin Gortat, wójt gminy Wólka.
Szkolna biblioteka w Pliszczynie nie jest tylko miejscem, gdzie uczniowie przychodzą, żeby wypożyczyć zadane przez polonistów lektury szkolne, ale również aby przeżyć ciekawą przygodę, wziąć udział w twórczych zajęciach albo po prostu schować się na jednej z poduch w spokojnej przestrzeni zaaranżowanej tak, by bardziej przypominała dom niż szkolne pomieszczenie.
Jeszcze zanim biblioteka Wypożyczalnia Skrzydeł przeszła wizualny remont, już funkcjonowała inaczej niż wiele takich miejsc w innych szkołach Polski. – Zależało mi na tym, by biblioteka przyciągała zwłaszcza tych uczniów, którzy wcześniej tu nie zaglądali i nie lubią czytania książek – przyznaje nauczycielka. Zaczęła więc od tego, że poznała ich rzeczywiste potrzeby: rozmawiała i czytała różne badania. A te wykazały jasno, że uczniowie na przerwach w szkole szukają przede wszystkim miejsc, gdzie mogą odetchnąć w spokoju i ciszy. Dlatego tak dużo czasu spędzają w toaletach czy różnych zakamarkach.
Postanowiła więc zmienić bibliotekę w miejsce, do którego będą zaglądać, aby się przed natłokiem szkolnych spraw i hałasu schronić. Zaczęła tak aranżować przestrzeń, by było dużo wygodnych siedzisk, oraz zaczęła puszczać wyciszającą muzykę. Przede wszystkim jednak interesowała się każdym uczniem, który tu zajrzał: wypytywała o jego zainteresowania i pasje, aby szybko dobrać odpowiednie książki czy czasopisma. Zdaniem pani Iwony w zainteresowaniu uczniów czytaniem ważne jest nie tyle przekonanie do dobrej literatury, ile w ogóle pokazanie, że to może naprawdę odpowiadać naszym potrzebom.

Nie kazać, a pokazać
– Robiłam takie „czary-mary”, dopytując, co ich interesuje? Okazywało się, że jeden łowi ryby, drugi hoduje gołębie, a trzeci na przykład uwielbia motocykle. Wtedy kupowałam do biblioteki książki o tym, co ich ciekawi, i okazywało się, że ci młodzi ludzie nagle nad tymi książkami siedzą i sprawdzają, który motocykl w ile czasu rozwija jaką prędkość. To nie muszą być nie wiadomo jak ważne treści. Dla mnie zawsze ważne było to, żeby oni czuli, że książka jest przyjemnością. I to jest klucz: nie kazać, tylko pokazać, jakie w książkach kryją się ciekawe światy – mówi Iwona Pietrzak-Płachta.
Motyw „czarowania” pojawia się w jej wypowiedziach często. Bibliotekarka z Pliszczyna dba bowiem o ekscytującą oprawę różnych działań zachęcających uczniów do czytania. W pracy często nosi doczepiane skrzydła i magiczną różdżkę. W jej szkole Narodowe Czytanie odbyło się na rowerach, a w Dniu Postaci z Bajek uczniowie paradują po szkolnych korytarzach w bajkowych przebraniach. W bibliotece często prowadzi zajęcia plastyczne i przeróżne warsztaty, a w ramach projektu „Pożeracze książek” uczniowie klas młodszych w trzy miesiące „skonsumowali” ponad 1,5 tys. książek. Ci zresztą kochają ją szczególnie mocno. W listach do jury konkursu na Nauczyciela Roku pisali, że biblioteka jest ich ulubionym miejscem w całej szkole. – Gdy słyszę takie rzeczy, wiem, że moje marzenie się spełniło – przyznaje Nauczycielka Roku.
A jakie jest jej największe marzenie? – Sprawić, by każdy uczeń, otwierając drzwi szkolnej biblioteki, widział nie półki z książkami, tylko historie pulsujące pod okładkami i słyszał szelest skrzydeł gotowych zabrać go do lotu w najpiękniejsze krainy słowa. I by wszystkie biblioteki były dla swoich czytelników Wypożyczalniami Skrzydeł. Także skrzydeł ich potencjałów – mówi Iwona Pietrzak-Płachta.

Edukacyjni wariaci
Pani Iwona nie jest oczywiście jedyną taką bibliotekarką czy nauczycielką w Polsce, co widać nie tylko po corocznych zgłoszeniach do tego czy innych nauczycielskich konkursów, ale również coraz częściej w internecie. Nauczyciele przenoszą swoje działania do sieci, aby z czystego poczucia misji pomóc jak największej grupie uczniów: na Tik-Toku, YouTube czy Facebooku mnożą się konta nauczycieli: matematyków, chemików, historyków, biologów czy fizyków, którzy za darmo robią fiszki, prowadzą ciekawe lekcje online. Nazywają się Pan Belfer, Babka od Histy, Babka od Biolki czy Polonistka-Youtuberka. Często, zwykle przed maturami czy egzaminami ósmoklasisty (wcześniej gimnazjalisty), są to nawet zbiorowe korepetycje na żywo. Krzysztof Szujecki, nauczyciel matematyki, znany jako Pan Pistacja, zgromadził w ubiegłym roku na takich „korkach na żywo” na swoim kanale grupę aż 4,5 tys. uczniów.
Środowisku takich „edukacyjnych wariatów” przygląda się Marcin Perfuński, dziennikarz i vloger znany jako SuperTata, ojciec pięciu córek w wieku szkolno-przedszkolnym. – Szczegółowych badań nie robiłem, ale moja intuicja jest taka, że takie nieszablonowe działania i pomysły nauczycieli biorą się często z bezsilności. Głównie do systemu edukacyjnego w Polsce, który jest opresyjny i rozliczający zamiast wspierający i bardzo często zabija w wielu młodzieńczą pasję do uczenia dzieci i młodzieży. Część nauczycieli po kolejnych rozczarowaniach i zderzaniu się ze ścianą w końcu się poddaje, urządzając się w tym status quo, ale wielu postanawia działać również poza szkołą i chwytać się różnych metod, by z wiedzą i miłością do nauki dotrzeć do młodych – mówi Marcin Perfuński.
Jego zdaniem ważne jest jednak, aby w tym gronie pasjonatów i „szkolnych wariatów” dostrzegać nie tylko nauczycieli znanych z działalności w internecie, ale również pasjonatów spoza mediów społecznościowych, jakich w polskich szkołach jest naprawdę bardzo wielu. Podaje tu przykłady Nauczycielki Roku sprzed trzech lat: Zyty Czechowskiej z Zespołu Szkół Specjalnych w wielkopolskim Kowanówku czy Artura Tutki z Zespołu Szkół Technicznych w Jarosławiu na Podkarpaciu. – Pani Zyta pokazała, jak wspaniale można wykorzystać nowoczesną technologię w pracy z uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Ona nie boi się tabletów i smartfonów na lekcjach, bo wie, jak ich używać, aby wspierały skupienie uwagi i pasję. Natomiast pan Artur to ten nauczyciel, który wspólnie z uczniami robi na lekcjach bezpłatne protezy rąk dla dzieci, buduje czujniki smogu czy inteligentne ule. Gdy czytam o kolejnych jego pomysłach, to jestem pełen podziwu i zdumienia – przyznaje Marcin Perfuński.

Szkoła marzeń
Zarówno ich, jak i tegoroczną Nauczycielkę Roku łączy nie tylko pasja do nauczania i wielka kreatywność, ale przede wszystkim marzenie o szkole innej niż ta, na którą narzekają dziś prawie wszyscy, od rodziców przez uczniów po nauczycieli.
Podczas odbierania nagrody Iwona Pietrzak-Płachta wyraziła je następująco: „Gdybym miała czarodziejską różdżkę, wyczarowałabym szczęśliwe szkoły. Szkoły, w których wszystkie dzieci są wysłuchane, dostrzeżone i akceptowane. Szkoły ,w których dzieci nie boją się stawiać pytań, doświadczać i próbować ponownie; w których ciekawości świata nie przesłania strach ani nadmiar obowiązków. Szkoły, w których nauczyciele czują się docenieni, ważni i niezastępowalni w swoich kompetencjach; w których organ nadzorujący staje się organem wspierającym. Ale takiej różdżki nie mam, natomiast mam inną, przy pomocy której wyczarowuję moim uczniom historie: mądre, pouczające, otwierające na świat i innych ludzi”.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki