Relacjonując tegoroczne, już szóste, Męskie Oblężenie Jasnej Góry, które odbyło się w ostatnią sobotę września, Biuro Prasowe tego sanktuarium odnotowało, że w Kościele w Polsce wśród wspólnot męskich istnieją: Bractwo św. Pawła, Bractwo Przedmurza, Lew Judy, Męska Strona Rzeczywistości, Męskie Plutony Różańca, Mężczyźni Boga, Mężczyźni Świętego Józefa, Męska Grupa św. Andrzeja Boboli, Wojownicy Maryi. „Niezależnie od nazw grup i form działalności, ich członkowie dostrzegają ogromną potrzebę spotykania się mężczyzn w tzw. swoim gronie” – wyjaśniono, dodając, że potrzebują oni miejsca, gdzie mogą porozmawiać o wierze po męsku, wzrastać i kształtować siebie jako katolików, mężów i ojców.
Mnogość i spektakularność
Adresowane do mężczyzn przedsięwzięcia duszpasterskie w naszym kraju zwracają uwagę nie tylko częstymi odniesieniami militarnymi, zawartymi w nazwach. Zastanawiać może również ich mnogość i – zwłaszcza charakteryzująca niektóre z nich – spektakularność podejmowanych działań. Być może istnienie takich form kościelnej aktywności wskazuje na niewystarczalność (a może nawet zanikanie) dotychczasowych form duszpasterskich. Tych nazywanych potocznie „duszpasterstwem stanowym”.
We „Wprowadzeniu” do opublikowanego w 1998 r. Vademecum misjonarza rekolekcjonisty można przeczytać, że misjonarze powinni w przepowiadaniu Słowa Bożego „obejmować poszczególne stany”. W nawiasie wymieniono mężczyzn i niewiasty oraz dzieci i młodzież. W tym samym poradniku znalazło się stwierdzenie, że na rekolekcje „składają się nauki stanowe i ogólne”. Istotnie, kiedyś było regułą, że w programie parafialnych rekolekcji znajdowały się co najmniej dwie „nauki stanowe” – jedna adresowana do kobiet, druga skierowana do mężczyzn. Niejednokrotnie pojawiała się też nauka dla młodzieży.
Zanikowe skutki przemian
W pewnym momencie przestało to być takie oczywiste i wystarczające. Na przykład w dokumentach Synodu Archidiecezji Poznańskiej (2004–2008) napisano, że należy docenić tradycyjne formy duszpasterstwa, które skierowane są do kobiet, „jak np. nauki stanowe z okazji rekolekcji parafialnych”. Wskazano też, że duszpasterstwo mężczyzn realizowane jest m.in. przez nauki stanowe. Jednak znalazła się w nich również taka wskazówka: „Do udziału w rekolekcjach warto zapraszać różne grupy wiernych, nie ograniczając się tylko do tradycyjnego, stanowego podziału, ale dostrzegając też różnego rodzaju grupy zawodowe, wiekowe i społeczne”.
W 2011 r. ks. Wiesław Śmigiel (obecnie biskup toruński) opublikował na łamach czasopisma „Verbum Vitae” artykuł zatytułowany Duszpasterska troska o ojców rodziny. Zauważył w nim, że w tradycyjnym modelu duszpasterstwa „do niedawna silnie wyodrębniano duszpasterstwa stanowe, czego konsekwencją były nauki dla mężczyzn i ojców w czasie rekolekcji parafialnych lub misji ludowych”. Jednak – jak zaobserwował autor tekstu – przemiany w sferze duszpasterstwa rodzin spowodowały, że „nauki stanowe prawie zupełnie zanikły”.
Nie w pełni uzasadniony
Ksiądz Śmigiel odsłonił mechanizm tego zjawiska. Wskazał, że w teorii pastoralnej zaczęto podkreślać komplementarność członków rodziny, a głównie małżonków, dlatego również w duszpasterstwie zapanowała koncepcja holistycznego ujmowania rodziny. Dowodził, że ponieważ cała rodzina jest przedmiotem i podmiotem duszpasterstwa rodzin, z czasem mniejszą uwagę zaczęto przykładać do nauk stanowych. „Jednak taki kierunek duszpasterstwa nie wydaje się w pełni uzasadniony” – ocenił.
Dalej dzisiejszy biskup toruński tłumaczył, że religijność mężczyzny jest nieco inna niż religijność kobiety, a ich funkcje w rodzinie nie w pełni się pokrywają. „Dlatego warto powrócić do tradycyjnych nauk stanowych dla mężczyzn oraz poszukiwać nowych form troski Kościoła o ojców” – sugerował. Przekonywał, że te działania powinny być uzupełnieniem holistycznej wizji rodziny i wsparciem dla duszpasterstwa nakierowanego na małżeństwo i rodzinę. Jego zdaniem wspomniane dwa nurty duszpasterstwa rodzin wzajemnie się nie wykluczają, a raczej dopełniają. „W pewnych zakresach są względem siebie komplementarne” – zapewniał.
Żeńsko-katolicki?
Nawet pobieżny przegląd dostępnych w internecie programów rekolekcji parafialnych, które odbyły się w bieżącym (2022) roku, pokazuje, że jednak nie nastąpił całkowity zanik nauk stanowych. Trudno ustalić jakiś klucz, według którego w programie niektórych rekolekcji nauki stanowe, zwłaszcza adresowane według płci, są obecne, jak to było przez dziesięciolecia, a w innych znajdują się tylko nauki „ogólne” lub „dla wszystkich”. Warto natomiast odnotować, że pojawia się też inne niż dotąd rozumienie „stanów”. Na przykład można znaleźć rekolekcje parafialne, w czasie których miała miejsce „nauka stanowa dla matek i ojców”.
Narzekania, że z powodu przeważającej aktywności religijnej kobiet i ich dominującego udziału w praktykach pobożnych Kościół w naszym kraju można wręcz nazwać żeńsko-katolickim, słychać od dawna. Ksiądz Andrzej Draguła, teolog z Uniwersytetu Szczecińskiego, pytany w tej sprawie w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” siedem lat temu, nie wykluczał możliwości, że chrześcijaństwo w ogóle jest religią, która kulturowo bardziej odpowiada kobietom niż mężczyznom.
Bardzo istotne pytanie
„Judaizm i islam są w pewnym sensie męskie” – powiedział, wskazując, że te religie zobowiązują do modlitwy mężczyzn, a kobiecie pozostawiają religijność domową; ważną, ale inną. Potwierdził, że w świątyniach katolickich podczas liturgii widać o wiele więcej głów kobiecych niż męskich. „Może katolicyzm bardziej pasuje do religijności kobiecej?” – zastanawiał się, przyznając, że nie wie, czy tak jest. Dodał, że dużo na ten temat mogłaby powiedzieć antropologia kulturowa czy socjologia.
Pytanie sformułowane przez ks. Dragułę jest bardzo istotne. Prowadzi do spojrzenia z tej właśnie perspektywy na mnożące się w ostatnim czasie w Polsce inicjatywy duszpasterskie adresowane wyłącznie do mężczyzn. Być może są one w swym najgłębszym sensie szukaniem, w ramach Kościoła katolickiego, takich form aktywności i przeżywania swej wiary, które pasują do religijności męskiej. Rodzi się jednak pytanie, czy są kontynuacją, rozwinięciem i pogłębieniem dotychczasowego „duszpasterstwa stanowego”, czy też w niektórych sytuacjach nie są próbą rywalizacji z kobietami, a nawet usiłowaniem akcentowania dominującej roli mężczyzn w Kościele?
Całkiem sporo zatroskanych
„Kościół współczesny nie magnetyzuje mężczyzn, lecz ich raczej odstrasza” – diagnozował w 2008 r. metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, podczas Archidiecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieży Męskiej. Ubolewał, że niewielu duszpasterzy zdaje sobie z tego sprawę i niewielu wykazuje zaniepokojenie nieobecnością mężczyzn w Kościele. Dziś, po kilkunastu latach, można powiedzieć, że zatroskanych o obecność mężczyzn duchownych w Kościele w naszej ojczyźnie jest całkiem sporo. Nie brak też świeckich liderów rozmaitych wspólnot grupujących mężczyzn.
Tegoroczne Męskie Oblężenie Jasnej Góry odbywało się pod hasłem „Mężczyźni u Maryi – Wspólna droga”. Sformułowanie znaczące w kontekście mnogości obejmujących mężczyzn inicjatyw duszpasterskich w Kościele w naszym kraju. Pobrzmiewa w nim pragnienie podążania jedną drogą. Czy to sygnał, że tak, jak istnieje Krajowa Rada Duszpasterstwa Kobiet Konferencji Episkopatu Polski i delegat KEP do spraw ich duszpasterstwa (jest nim bp Wiesław Szlachetka), tak sytuacja dojrzewa do tego, by również mężczyźni otrzymali na tym szczeblu podobne wsparcie?
W szeroko pojętym duszpasterstwie stanowym, zwłaszcza tym związanym z różnicą płci, niebagatelne znaczenie ma zachowanie równowagi. Nie jest dobrze, gdy uwagę skupia się wyłącznie na kobietach, marginalizując mężczyzn. Jednak równie niekorzystne skutki może przynieść przesada w drugą stronę. Kościół nie jest i nie może być miejscem nie tylko „walki płci”, ale jakichkolwiek form rywalizacji i prób zdominowania jednej grupy przez drugą. Zarówno żeńska, jak męska religijność są wartością, na której można budować prawdziwą, zgodną z nauczaniem Jezusa Chrystusa i Kościoła, wiarę. Także „w swoim gronie”.