Logo Przewdonik Katolicki

Skutki spadku powołań

Małgorzata Bilska
Rys. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa z bp. Andrzejem Przybylskim

Z powodu malejącej liczby chętnych do kapłaństwa część seminariów w Polsce przenosi się do większych ośrodków. Do seminarium w Łowiczu zgłosił się jeden kandydat, a że wszystkich kleryków jest siedmiu, to przeniesiono je do Warszawy. Takich przykładów jest więcej. Zastanawiam się jednak, czy faktycznie kleryków jest aż tak mało, czy też norma powołaniowa została sztucznie zawyżona przez boom za pontyfikatu papieża Polaka?
– Łączenie seminariów wynika oczywiście ze zmniejszającej się liczby seminarzystów, bo w zbyt małej wspólnocie trudno osiągnąć właściwą dynamikę formacji, studiów, przygotowania duszpasterskiego itd. Nie nazywamy tego likwidacją seminariów, lecz ich połączeniem. Zależy nam na tym, żeby klerycy zachowali łączność ze swoją macierzystą diecezją.
Suwerennym dawcą powołania jest Bóg i wierzę, że to On jest źródłem normy dotyczącej liczby powołań. Jest ich dużo mniej niż kiedyś, lecz nasza perspektywa jest „zewnętrzna”, a to Bóg kieruje procesem – i Kościołem – „od wewnątrz”. W historii o św. Janie Vianneyu diabeł miał powiedzieć, że gdyby we Francji było dwóch takich księży jak proboszcz z Ars, on nie miałby co robić. Dwóch świętych księży zrobiłoby więcej niż armia!
Brak powołań jest dziś dotkliwy głównie dlatego, że bardzo rozbudowaliśmy instytucję. Poza tym kapłani wzięli na siebie wiele „niekapłańskich” zadań. Duża liczba powołań stwarzała takie możliwości. Kiedy nas ubywa, trzeba wrócić do tego, co jest ściśle kapłańskie. Są zadania „normalne” dla posługi kapłańskiej, a są takie, w których można być księdzem „przy okazji”. Może Bóg chce, aby kapłani byli wreszcie przede wszystkim kapłanami?

Jakie skutki dla wspólnoty Kościoła w Polsce ma ten trend? Są negatywne, jak i pozytywne, choćby upodmiotowienie osób świeckich.
– W Kościele bardzo wiele zależy od kapłanów. Nie można zatem udawać, że są nieważni. Natomiast kryzys kapłaństwa, powołań do niego, jest pierwszą oznaką kryzysu całego Kościoła. Kryzys nie dotyczy tylko duchowieństwa, obejmuje wszystkich. Brak księży oznacza przede wszystkim mniejszą obecność Boga pośród nas, bo kapłani są narzędziami przekazywania Bożej łaski, głoszenia Słowa, udzielania sakramentów. Są też znakiem łączności z Kościołem i stróżami zdrowej nauki wiary. Bez nich owce mogą się rozproszyć. Wiemy jednak, że każdy kryzys przynosi oczyszczenie. Jezioro kapłańskie się kurczy, ale wierzę, że przez to będzie się pogłębiać. Ci, którzy mają  odwagę pójść za Jezusem, pójdą ze względu na Niego, a nie na jakieś powołaniowe dobra.

Ksiądz Biskup twierdzi, że „brak księży
oznacza mniejszą obecność Boga w Kościele”? Bóg jest suwerenny, autonomiczny, a działa
nie przez dany „stan” w danej wspólnocie, tylko przez ludzi świętych. W Biblii często zaskakiwał, wybierając swoje narzędzia. Liczba księży ogranicza Boga?
– Jasne, że Bóg nie ma granic i może wszystko, ale to On sam tak zdecydował, że udziela siebie przez ludzi i sam wybiera spośród nich kapłanów, by byli Jego obecnością w świecie. Kapłan w wyjątkowy sposób jest powołany do uobecnienia Chrystusa, a Kościół to Ciało Chrystusa, gdzie  każdy ma swoje jasno określone miejsce, kapłani i świeccy. Nie można tego pomieszać, choć nie jest to podział ze względu na ważność, ale na rodzaj powołania.

Jest nadzieja na zahamowanie spadkowego trendu?
– Kapłani nie rodzą się z dnia na dzień. Przygotowanie kandydatów do święceń to coraz dłuższy proces. Skoro więc trend jest spadkowy, to nie należy się spodziewać, że nagle nam się to wszystko odwróci, a księża spadną z nieba. Oczywiście musi nas to niepokoić, mobilizować do wielkiej i wytrwałej modlitwy o powołania i do odkrycia na nowo, że Kościoła nie tworzą ani sami kapłani, ani sami świeccy. Mniejsza liczba powołań powinna obudzić większą odpowiedzialność świeckich za Kościół, a kapłanów otworzyć na autentyczną, a nie pozorną współpracę z nimi. Wierzę, że tylko taki Kościół, który jest jednością duchownych i świeckich, będzie Kościołem na tyle żywym, że owocem tej wspólnej troski będą powołania do chrześcijańskich rodzin. I do kapłaństwa.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki