Życie w izolacji, bez znaczących kontaktów z innymi, dotyka coraz większych mas ludzi. Terapeuci ostrzegają, że to trend widoczny w całym świecie tzw. zachodnim.
Samotność obywatela cywilizacji zachodniej
Szwecja to kraj skrajnego indywidualizmu, niestety też w najgorszym tego słowa znaczeniu. W dokumencie sprzed kilku lat Szwedzka teoria miłości opisano między innymi problem coraz większej liczby ludzi, którzy pozbawieni przyjaciół, zerwawszy kontakty z rodziną, umierają w samotności i są grzebani anonimowo na koszt państwa. Czasami (o ile mają włączone automatyczne płatności w banku) mogą minąć nawet miesiące, zanim ktoś zauważy ich zgon. Rodziny nie tylko nie czują potrzeby organizacji pogrzebu, ale często nawet odbioru spadku.
Badania przeprowadzone na zlecenie Ministerstwa Zdrowia Stanów Zjednoczonych w 2021 r. pokazały, że ponad jedna trzecia dorosłych (45+) cierpi z powodu samotności, a niemal jedna czwarta osób 65+ doświadcza wręcz izolacji społecznej. Badacze ostrzegają, że izolacja prowadzi do przedwczesnej śmierci. Niepokojące zmiany chorobowe często nam umykają – i to bliscy zauważają je i wysyłają chorego do lekarza. Jednak izolacja przyczynia się do śmierci też pośrednio – udowodniono, że pogłębia zagrożenie demencją, depresją i chronicznym niepokojem.
Zarówno badania z psychologii społecznej, jak neuropsychologii pokazują, że pełnia szczęśliwego życia wymaga od nas znaczących, opartych na przyjaźni kontaktów społecznych. Było to bardzo widać w czasie lockdownów, gdy izolacja społeczna była jedną z największych przyczyn cierpienia, szczególnie dla dwóch grup wiekowych: nastolatków i osób starszych. Część ludzi do tej pory ma problem z nawiązaniem na nowo zdrowych relacji z innymi.
Odnowienie starych znajomości
Samotność z wyboru to rzadkie zjawisko, najczęściej przyczyną izolacji od ludzi są niesprzyjające okoliczności i zranienia. Gdy ktoś przebywa przez lata w toksycznych relacjach, wyrwawszy się z nich, z ulgą ucieka w samotność. Jednak wbrew pozorom nawiązanie znaczących i bezpiecznych relacji z innymi jest możliwe nawet dla osób głęboko zranionych i łatwiejsze, niż się wydaje.
Warto zacząć od przejrzenia listy osób, z którymi mieliśmy kiedyś pozytywne relacje – starych znajomych, przyjaciół czy nawet koleżanek ze szkoły lub nauczycieli sprzed lat. Badania z 2021 r., o których już wspomniałam, pokazują, że ludzie cieszą się z nawiązania kontaktu na nowo, nawet jeśli minęły lata od ostatniego spotkania.
Pretekstem do spotkania mogą być wspólne zdjęcia z przeszłości. Co ciekawe, zwykle właśnie osoby starsze mają więcej interesujących zdjęć niż młode pokolenie robiące po 30 selfików każdego dnia. Zdjęcia w postaci papierowej są w stanie przetrwać dłużej niż cyfrowe, którym czasami wystarczy jedna awaria komputera, by zniknęły na zawsze.
Zróbmy kopie zdjęć, można je złożyć w mały albumik i ofiarować staremu znajomemu. Można stworzyć duży album i spotykać się z różnymi znajomymi choćby po to, by spróbować zidentyfikować na zdjęciach osoby, których imiona już się dawno zapomniało.
Spotkanie po latach może okazać się zwyczajnym, sympatycznym wydarzeniem towarzyskim lub zaowocować odgrzaniem relacji. Być może wasze drogi rozeszły się kompletnie, być może nadal jest wiele rzeczy, które was łączą. Nie wadzi spróbować. Każdy z nas spotkał w życiu wielu dobrych ludzi, trzeba tylko odważyć się na nowo do nich dotrzeć. Ważne jest, by przy tym pierwszym spotkaniu nie zalać drugiej osoby opisem swoich problemów i przykrych doświadczeń życiowych. Aby komuś się zwierzać, musimy mieć zbudowaną relację głębokiego zaufania, a na to się pracuje. Niech pierwsze spotkania będą jak najbardziej pozytywne, a co będzie dalej, to się zobaczy.
Niezależnie od wyniku samo spotkanie i snucie dobrych wspomnień aktywuje mózg człowieka do produkcji tzw. hormonów szczęścia i więzi – endorfin i oksytocyny. Jeżeli chcemy ten efekt pogłębić, można na spotkanie przygotować jakąś smaczną potrawę, ciasto czy napój charakterystyczny dla dawnych czasów. Pamięć smaków i zapachów jest najtrwalsza i najłatwiej przywołuje pozytywne wspomnienia.
Dobrzy ludzie dookoła?
Warto rozejrzeć się po najbliższym otoczeniu, może są w nim ludzie pozytywni, optymistyczni, z którymi można choćby czasem porozmawiać czy wypić kawę? Może są to sąsiedzi, może działa przy parafii czy w pobliskim domu kultury jakaś grupa dla osób w zbliżonym wieku? Spotkanie, by zrobić origami, stroiki, poćwiczyć, posłuchać wykładu, muzyki, podyskutować na jakiś temat – to wszystko okazje do dobrych interakcji z innymi. Nie oznacza to, że od razu nawiąże się głęboka przyjaźń czy otworzy szansa na zwierzenia.
Niektóre osoby przez lata samotności nagromadziły w sobie dużo lęku, niechęci, żalu, przykrych rozmyślań i mają potrzebę, by to z siebie wylać. Na wszystko jest czas i miejsce, jednak nawet powierzchowne, pozytywne kontakty pomagają i mogą podnieść na duchu. Mamy tendencję do zarażania się emocjami i postawami, a zatem wiele niewielkich i niezbyt głębokich kontaktów z optymistycznymi, pozytywnymi ludźmi z czasem podnosi nastrój.
Bezpiecznym sposobem budowania dobrych relacji są szczere komplementy. Warto korzystać z każdej okazji, by zauważyć dobro i powiedzieć drugiej osobie miłe słowo. Niedawne badania opisane w artykule z 2022 r., opublikowanym w biuletynie Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (Niespodziewane konsekwencje nawiązywania kontaktów – ludzie cenią to bardziej niż myślimy, oryg.: The Surprise of Reaching Out: Appreciated More Than We Think), pokazują, że nie doceniamy pozytywnych skutków swoich dobrych słów i komplementów. Oznacza to, że dobrym słowem możemy pomagać innym bardziej, niż jesteśmy świadomi.
Co z ludźmi samotnymi z wyboru?
Choć to rzadkie doświadczenie, istnieją ludzie, którzy dobrze czują się w samotności – w tym sensie, że jest ich wyborem, a nie wynikiem deficytu. Przykładem mogą być pustelnicy, izolujący się w imię wyższego celu – oddawania pełni swojego czasu i uwagi modlitwie. Gdy dotyczy to ludzi żyjących „w świecie”, takie osoby mogą z kolei być wspaniałym wsparciem dla innych. Nie potrzeba wiele: jak pokazują badania, może być to dobre słowo, szczery komplement, mały gest, który odmieni czyjś dzień. Nie potrzeba mieć „powodu”, by kogoś zagadnąć, jak się czuje, czy okazać uprzejmość. Dotyczy to nas wszystkich: samotnych z wyboru i tych samotnych z okoliczności losu oraz tych, którzy mają przyjaciół i bliskich.
Przykładem może być mój znajomy Dawid, który z „dzień dobry” uczynił sztukę podnoszenia ludzi na duchu. Gdy tylko sytuacja pozwala (np. przy kasowaniu zakupów) na uprzejmościowe „dzień dobry” odpowiada z uśmiechem i szczerym zainteresowaniem: „Czy na pewno dobry?”. Wielokrotnie przy takiej okazji usłyszał od ludzi, że w sumie to nie jest zbyt dobrze, więc mógł w krótkiej, nietrwającej nawet minuty rozmowie dodać: „To w takim razie życzę, by reszta dnia była już naprawdę dobra” – i zostawiał ludzi z uśmiechem na twarzy.
Doceniajmy potęgę dobrych relacji i korzystajmy z okazji, by je pielęgnować. A w dalszej perspektywie może to zaowocować dłuższym i szczęśliwszym życiem i dla nas, i dla ludzi, których spotykamy na swej drodze.