Średnia wieku, kiedy mali Polacy dostają pierwszego smartfona, to 7 lat. Najpopularniejsze aktywności małych dzieci ze smartfonem? TikTok, Snapchat, „bezpłatne” gry. Najczęściej podnoszony przez rodziców argument, dlaczego małe dziecko ma smartfon? Bo inaczej byłoby wykluczone z grupy rówieśników, a poza tym rodzic musi mieć z nim kontakt (kwestia bezpieczeństwa).
Zaburzenia rozwojowe
Świadomość zagrożeń, jakie niesie ze sobą smartfon w ręku dziecka, jest niewielka, a odebranie raz wręczonego wydaje się niemożliwe. Tym bardziej, jeśli dziecko od niemowlaka jest przyzwyczajane do elektronicznej zabawki. Smartfony są wygodną niańką – bajeczka puszczona na ekranie pomaga maluchowi wysiedzieć na nocniku czy zjeść posiłek. A gdy trzeba malucha gdzieś zabrać, zachowuje się spokojnie, zajęty pukaniem paluszkami w ekran. Niestety – w ten sposób trenujemy swe dzieci i po jakimś czasie mogą mieć problem, by zająć się zabawą czy cokolwiek zrobić bez smartfona.
U części dzieci kończy się to tragicznie – pojawiają się poważne zaburzenia rozwojowe (od zaburzeń mowy przez problemy emocjonalne do ADHD) spowodowane przyklejeniem do ekranu, których można było uniknąć. Psychiatra dziecięcy dr Victoria Dunckley nazywa to zespołem stresu elektronicznego. U części dzieci nie widać tego tak wyraźnie, na pierwszy rzut oka. Mają dobre oceny w szkole i tylko reagują histerią na próby ograniczania dostępu do elektroniki. Potem się uspokajają, znalazłszy sposoby obejścia technologicznych narzędzi kontroli rodzicielskiej.
Tragiczne skutki
Smartfon w ręku dziecka jest trucizną. Zawsze pod ręką, pozwala zabić nudę, gdy tylko pojawia się jej cień, przebodźcowuje, uzależnia, a wpisane w aplikacje algorytmy dbają, by wyrobić w dziecku nawyk częstego sięgania po smartfon. Co gorsza, dzieci podchodzą bezkrytycznie do tego, co oglądają, co może skończyć się prawdziwą tragedią. Towarzystwa pedagogiczne i psychologiczne są zgodne, że dzieci nie powinny dostawać własnego smartfona wcześniej niż w 13–14 roku życia.
Świadomości problemu nie zmieniają nawet wydarzenia takie jak zakończona śmiercią walka o życie Archiego, dwunastolatka z Anglii, który wziął udział w promowanym na TikToku „blackout challenge”, polegającym na podduszaniu się do utraty przytomności, i wylądował w szpitalu z diagnozą śmierci mózgowej. Podobny był los włoskiej dziesięciolatki z początku roku 2022. A przecież konto na TikToku można założyć najwcześniej, mając skończone 13 lat – nie bez powodu. Dzieci nie potrafią adekwatnie ocenić zagrożenia związanego z różnymi wyzwaniami, nie potrafią podejść krytycznie do prezentowanych tam treści. Co gorsza – nawet jeśli nie interesują się treściami patologicznymi (których według prof. Jerzego Surmy jest na TikToku około 15 proc.), to i tak wcześniej czy później na nie trafią wskutek mechanizmów rządzących doborem treści do użytkownika, działających w tym medium.
Znajdź sojuszników
Część rodziców podejmuje decyzję: nasze dziecko nie będzie miało smartfona. Choć to mądra decyzja, dostają etykietkę tego jednego „szurniętego” rodzica, a dziecko korzysta z każdej okazji, by u znajomych dostać do rąk owoc zakazany. Wydawałoby się, że musimy się z tym pogodzić i jedyne, co zostaje, to łagodzić skutki, instalując narzędzia kontroli rodzicielskiej ograniczające np. czas ekranowy. Niestety to ostatnie daje z reguły iluzję kontroli, gdyż wystarczy mieć starszego, sprytnego technologicznie kolegę, który pokaże, jak te zabezpieczenia obejść.
Na szczęście nie jest aż tak tragicznie. Coraz więcej rodziców zauważa, że smartfony zaburzają nasze życie – nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Zdecydowana większość wolałaby smartfonów dzieciom nie dawać i robią to tylko pod naciskiem społecznym. Nasze miniporadniki Dzieci w wirtualnej sieci (dołączone do niniejszego numeru) oraz Nastolatki w wirtualnym tunelu dotarły w tym roku już do ponad miliona ludzi przez parafie, a właśnie w tej chwili docierają przez prasę katolicką. To doskonała okazja, by podnieść ten temat w rozmowach w naszych środowiskach – w rodzinie, w szkole, społeczności lokalnej, duszpasterstwach, kołach zainteresowań, na które uczęszczają nasze dzieci. To szansa, by znaleźć innych rodziców, którzy chcieliby na przykład tworzyć strefy wolne od smartfonów. W szkole może być to egzekwowany zakaz korzystania z elektroniki na terenie placówki czy wycieczki szkolne bez smartfonów. To samo dotyczy innych grup, gdzie przebywają nasze dzieci. Jeśli znajdziemy choć kilku rodziców myślących podobnie i zaproponujemy rozwiązania, istnieje duże prawdopodobieństwo, że się włączą. Najważniejsze jest w tym stworzenie grupy inicjatywnej, pojedynczy rodzic (o ile nie ma supersilnej osobowości) może zdziałać niewiele, bo dostaje syndromu oblężonej twierdzy: „Cały świat przeciwko mnie”.
Przeciwko zabijaniu nudy
Nasza Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii prowadzi zajęcia warsztatowe zarówno dla dzieci i młodzieży, jak rodziców (w tym ciekawe warsztaty dla rodziców z nastolatkami), nauczycieli, pedagogów i psychologów dotyczące świata wirtualnego i jego zagrożeń. Wspaniałym owocem wielu takich spotkań jest tworzenie środowiska, zalążka grupy rodzicielskiej, która podejmuje w najbliższym otoczeniu inicjatywy chroniące dzieci. Chcę podkreślić, że nie chodzi o całkowite odcięcie dzieci i młodzieży od nowoczesnych technologii. Chodzi o uczenie zdrowego posługiwania się nią – zarówno w celach edukacyjnych, twórczych, jak i rozrywkowych, czemu towarzyszy świadomość, że choć postęp technologiczny daje nam mnóstwo korzyści, przynosi też konkretne problemy. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na naszych stronach:
rodzice.co, zatroskani.pl oraz edukacja-zdrowotna.pl.
Badania pokazują, że dzieci i młodzież większość czasu z elektroniką spędzają na zabijaniu nudy. Pokażmy, że można ją wykorzystać twórczo, jako źródło wiedzy i inspiracji, uzupełnienie komunikacji z przyjaciółmi i rodziną. Łatwiej to osiągnąć dzięki kontrolowanemu korzystaniu z komputera (którego uruchomienie daje czas na przemyślenie, co dziecko chce z jego pomocą zrobić). Smartfon, po który sięgamy odruchowo, bynajmniej tego nie ułatwia.