Logo Przewdonik Katolicki

Żaden człowiek nie jest śmieciem

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

I tylko żal, że definiują nas tak mocno polityczne tożsamości, że nikt nie wyjdzie na scenę publiczną i zawoła: dość!

Było coś zaskakująco smutnego w dyskusji po ogłoszeniu wyroku w sprawie obraźliwych słów, jakie rok temu wypowiedział opozycjonista z czasów PRL Władysław Frasyniuk o żołnierzach patrolujących wówczas polską granicę z Białorusią. Oburzony zachowaniem żołnierzy – pamiętają Państwo zapewne klincz z kilkunastoma migrantami, którzy znaleźli się między polskimi a białoruskimi służbami w Usnarzu Górnym, nie mogąc ani wrócić na Białoruś, ani nie będąc wpuszczonymi do Polski – nazwał ich psami i śmieciami, za co zaczęła go ścigać prokuratura. Wyrok w sądzie zapadł na początku sierpnia. Sąd uznał Frasyniuka za winnego znieważenia polskich żołnierzy, ale dał mu rok próby, podczas którego odstąpił od wykonania kary.
To nie spodobało się ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, który napisał: „Polski Żołnierzu, pamiętaj, żaden śmieć nie jest w stanie Cię obrazić. Bronisz nas, naszych dzieci, domów, Ojczyzny. Na polskie sądy może nie masz co liczyć, ale na Polaków zawsze. Jesteśmy z Ciebie dumni. Chwała Ci, polski Żołnierzu!”. Sam minister tłumaczył na konferencji prasowej, że jego krytycy nie mają prawa oburzać się na język, jakim się posłużył, bo nie oburzali się na słowa Frasyniuka. Był to o tyle chybiony argument, że tuż po tym, jak słowa byłego opozycjonisty padły na antenie TVN24, stacja wystosowała oświadczenie, w którym potępiła te słowa i wyraziła ubolewanie, że padły na jej antenie.
Ale większość komentatorów okazała się ślepa na jedno oko. Jedni oburzali się wyłącznie na Ziobrę, inni oburzali się na tych, którzy się oburzają, zarzucając im hipokryzję. To pokazuje, jak toksyczna jest spirala nakręcających się emocji w polityce, z której nie możemy się wyrwać. Frasyniuk powiedział coś, to teraz Ziobro musi mu oddać. Debata wygląda coraz bardziej infantylnie. Szef partii opozycyjnej Donald Tusk krytykując rząd, wyśmiewa się z nazwiska minister klimatu Anny Moskwy, ale sympatycy opozycji widzą niestosowne zachowania wyłącznie po drugiej stronie. Jeśli zwróci im się uwagę, tłumaczą, że PiS jest jeszcze gorsze, a Jarosław Kaczyński już w ogóle mówi straszne rzeczy. Każde wytłumaczenie jest dobre, by jeszcze mocniej atakować.
I tylko żal, że nikt nie chce się z tego wyłamać. Że ta logika trzyma nas w żelaznych łańcuchach, że definiują nas tak mocno polityczne tożsamości, że nikt nie wyjdzie na scenę publiczną i zawoła: „dość!”.
I jak długo nie znajdzie się tylu sprawiedliwych, będziemy świadkami tego nakręcania wzajemnych oskarżeń. Mam tu na myśli przede wszystkim polityków, bo to oni nadają ton naszej debacie publicznej. Ale również i komentatorów, którzy powinni wbrew swoim politycznym sympatiom stanąć po stronie wartości i też powiedzieć: „dość, nie wolno nikogo nazywać śmieciem”. Podobnie i zwykli Polacy. Bo jeśli politycy zobaczą, że obywatele się buntują, zaczną się hamować. Nawet jeśli nie w trosce o jakość debaty publicznej, to dlatego, że będą się bali utraty poparcia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki