Logo Przewdonik Katolicki

Unia Europejska staje się państwem federalnym

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Jeśli zmierzamy do Unii jako państwa federalnego, obywatele powinni być spytani o zdanie w tej sprawie.

Można wymienić wiele ważnych zdarzeń wpływających na nasz los w 2021 r.: pandemię, kryzys na wschodniej granicy, wojnę z Unią Europejską o praworządność i o kasę z Brukseli, Polski Ład, inflację. Ale jedno zdarzenie niemal nam umknęło. 21 grudnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok nakazujący sądom niekierowanie się przepisami narodowej konstytucji, jeśli prawo krajowe koliduje z europejskim. Sędziowie nie muszą w takiej sytuacji czuć się związani wyrokami rodzimych trybunałów konstytucyjnych.
Rzecz dotyczyła Rumunii, a właściwie obowiązującego w tym kraju modelu sądownictwa. Ale to tak naprawdę zdarzenie także z historii Polski. Uważam, że przedmiot naszej wojny z Brukselą jest marny. Że polskie władze bronią zmian dotyczących sądów w sporej części szkodliwych. Ale tym razem przyznam rację Zbigniewowi Ziobrze, kiedy mówi, że TSUE wprowadza tylnymi drzwiami fundamentalną zmianę ustrojową. Dekretuje pierwszy krok w kierunku zmiany Unii Europejskiej w państwo federalne.
Do niedawna panowało przekonanie, że nadrzędność prawa unijnego nad krajowym dotyczy tylko tych sfer, które traktaty przyznały wyraźnie organom Unii. Teraz okazuje się, że krajowe trybunały konstytucyjne mają ograniczoną moc, gdy będą chciały stosować własną konstytucję. Sędziowie mogą ich nie słuchać, jeśli tylko powołają się na prawo unijne. A jak wiemy, TSUE nie uznaje już rozróżnienia między materiami zastrzeżonymi dla Unii i dla państwa narodowego. W praktyce trybunał konstytucyjny przestaje być organem stojącym na straży narodowej suwerenności.
Tak fundamentalna zmiana reguł powinna być przedmiotem jak najszerszej politycznej debaty. A jeśli zmierzamy do Unii jako państwa federalnego, obywatele powinni być spytani o zdanie. Owszem, ostatnio nowa niemiecka koalicja rządowa (SPD i Zieloni) uznała za swój cel przemianę Unii w państwo. Ale jak widać, TSUE już zaczyna je budować. Wola kilku sędziów wyprzedza jakąkolwiek dyskusję, ucieranie stanowisk, przekonywanie. Trudno o bardziej jaskrawy przykład alienacji unijnych elit.
Jestem staroświeckim zwolennikiem Europy ojczyzn. Gotowym z bardzo wielu powodów bronić roli państwa narodowego i narodowej suwerenności, której powinniśmy się zrzekać bardzo ostrożnie, na niewielu polach, warunkowo. Problem polega na tym, że obrona takiego punktu widzenia staje się niemożliwa. Nie ma forum, gdzie odbyłaby się normalna dyskusja na ten temat.
Zastępowanie demokratycznych decyzji politycznych wyrokami sądowymi to skądinąd proces, który następuje również na poziomie państw narodowych. Kiedyś Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych sam wskazywał, że jego władza jest i powinna być ograniczona. Że lepiej, aby jego większość nie zastępowała większości wyłanianej w wyborach. Potem to się zaczęło zmieniać. Sędziowie coraz bardziej ochoczo modelowali kształt praw, instytucji i życia społecznego, nie czekając na parlament i wybory. Sądy europejskie też weszły w tę rolę.
TSUE jest od nas jeszcze odleglejszy niż krajowe instytucje sądowe. Nie ma bezpośredniego mandatu od ludu, przed nikim nie odpowiada. Zagarnia coraz większą władzę dla siebie, a przy okazji poszerza omnipotencję struktur Unii Europejskiej. Niedawno powtarzałem, że takimi posunięciami jak nieudana reforma sądowa polskie władze w praktyce prowokują tę ewolucję. Ale tym razem wyrok TSUE nie dotyczył Polski. Widać, że to proces być może nieodwracalny, niezależnie od tego, czy któreś z państw europejskich dostarcza pretekstów czy nie. Co gorsza, to proces nie podlegający demokratycznej kontroli. Smutne.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki