Logo Przewdonik Katolicki

Człowieczeństwo skute lodem

Weronika Frąckiewicz
Wigilia dla potrzebujących w Gdańsku, 22 grudnia 2021 r., fot. Karol Makurat/REPORTER/East News

Każdego roku zimą zamarza około 100 osób. Większość z nich to osoby w kryzysie bezdomności.

Był jak bumerang, wracając co kilka tygodni na ,,swoją” ławkę w parku w jednej z centralnych dzielnic dużego miasta. Z dnia na dzień coraz bardziej brudny, śmierdzący, pijany i z większą liczbą przeróżnych rzeczy wokół siebie, od walizek, przez śpiwory i koce, aż do dwóch radioodbiorników i małej farelki. Od października praktycznie przestał się ruszać, znikał tylko w godzinach południowych, aby odebrać jedzenie z pobliskiej jadłodajni. Okoliczni mieszkańcy przynosili mu jedzenie, czasem jakieś papierosy. O schronisku nie chciał słyszeć: „Nigdy nie dam się zamknąć tam, gdzie ograniczają moją wolność”. Na grupie facebookowej dzielnicy rozgorzała dyskusja: co zrobić z panem Waldkiem z parkowej ławeczki. Ludzie podzielili się na trzy grupy: „trzeba mu pomóc, coś zrobić, jeśli to miałoby być nawet ubezwłasnowolnienie”, „zostawmy go, jeśli taki wybrał sposób na życie, to jego sprawa”, „psuje krajobraz naszej dzielnicy, ktoś wreszcie mógłby zrobić z nim porządek”. Wszelkie próby konkretniejszej pomocy, a nawet rozmowy o niej, kończyły się atakami agresji i wyzwiskami, kierowanymi pod adresem proponującego. Pod koniec grudnia przyszły siarczyste mrozy. Mężczyznę siłą zabrała straż miejska w asyście policji do jednego ze schronisk. Tym samym wbrew jego woli, ratując mu życie.

Za dużo
Osoby w kryzysie bezdomności wykazują się niejednokrotnie sporą kreatywnością w szukaniu noclegów na mroźne noce. Kryją się w pustostanach, w ogródkowych altanach, blisko węzłów cieplnych, zamykanych bankomatach, piwnicach, klatkach schodowych, kontenerach, a także wszędzie tam, gdzie człowiekowi, który nie troszczy się każdej nocy o schronienie, nawet nie przyjdzie do głowy. Niestety, dla wielu z nich pewna z nocy okazuje się ostatnią w ich życiu. Komenda Główna Policji podała, że w listopadzie i grudniu 2021 r. z powodu zamarznięcia w naszym kraju życie straciły 24 osoby. Może wydawać się to niewiele, zwłaszcza w porównaniu z tragicznymi doniesieniami z polskich dróg, gdzie tylko we wrześniu 2021 r. życie straciło 181 osób. Patrzenie na zgony z perspektywy liczb jest jednak niebezpieczne, gdyż może wprowadzić nas w stan obojętności, śmierć konkretnego człowieka stanie się wartością matematyczną – 1. – Rocznie w skali kraju zamarza około 100 osób, dużo zależy od tego, jaka jest zima. To o 100 osób za dużo. Powinniśmy się starać doprowadzić system pomocy do takiego stanu, w którym nikt nie straci życia pod gołym niebem z powodu mrozu – przekonuje Jakub Wilczek z Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności.

Poza ramami
Gdy ktoś wprowadzi się do nas na klatkę schodową, to niewątpliwie jest to sytuacja trudna moralnie. – Z jednej strony, gdy temperatura spada do -10, -11 stopni, nie można nikogo wyrzucić na ulicę ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia, a z drugiej obecność osoby w kryzysie bezdomności na klatce schodowej bywa uciążliwa, zwłaszcza gdy osoba ta jest pod silnym wpływem alkoholu. Najlepiej informować o takich przypadkach straż miejską, która pomoże umieścić tę osobę w jakimś bezpiecznym miejscu – uważa Jakub Wilczek.
Sytuacja komplikuje się, gdy osoba odmawia pomocy, co niestety nierzadko się zdarza. – Odmowa zazwyczaj nie wynika z tego, że osobom bezdomnym nie chce się korzystać z proponowanych form pomocy. Niestety, charakter polskiego systemu pomocy osobom bezdomnym nie jest dopasowany do sposobu funkcjonowania tych osób. Człowiek zmagający się z kryzysem bezdomności zazwyczaj od wielu lat żyje na ulicy, nierzadko jest bardzo ciężko uzależniony, czasem występują u niego zaburzenia psychiczne, a jedyne, co systemowo możemy mu zaoferować, to wejście do placówki, w której na dzień dobry wymaga się tego, aby ta osoba przestała pić. Jakkolwiek wydaje nam się to oczywiste, to dla osoby, która jest chora – a alkoholizm jest chorobą – jest to trudne do spełnienia. Jeśli dochodzą zaburzenia psychiczne, to pobyt jest tym bardziej trudny. Bardzo często osoby te odbijają się od sytemu – zauważa Jakub Wilczek. – Albo w ogóle nie trafiają do ośrodków, albo przychodzą na jedną noc, a potem są usuwane z placówek. Mamy system pomocy oparty na oczekiwaniach wobec osób, którym tej pomocy chcemy udzielać. W sytuacjach awaryjnych, jakimi są miesiące zimowe, „odbija się on nam czkawką”. Jest ogromna grupa osób w kryzysie bezdomności, która omija szerokim łukiem proponowane przez nas rozwiązania, gdyż nie jest w stanie spełnić stawianych im oczekiwań – dodaje.

Zmiany
Najważniejsze w warunkach zimowych jest sprawdzanie, czy osoba w kryzysie bezdomności, którą spotykamy na naszej drodze, jest przytomna. – Może się zdarzyć, że trafimy na osobę, dla której najlepszą formą pomocy jest wezwanie pogotowia ratunkowego. W pozostałych przypadkach, widząc osobę bezdomną, która pozostaje bez schronienia na mrozie, najlepiej poinformować o tym straż miejską – mówi Jakub Wilczek. Placówki pomagające osobom w kryzysie bezdomności mają swoje standardy, mówiące m.in. o tym, w jakich godzinach powinny funkcjonować. – W miesiącach zimowych te placówki, które nie funkcjonują przez całą dobę, są później zamykane w godzinach porannych, a w wieczornych wcześniej otwierane. Gdy warunki na zewnątrz są wyjątkowo niesprzyjające, prowadzący placówki pozostawiają je otwarte przez całą dobę W dużych miastach funkcjonują również ogrzewalnie. Standard ich wyposażenia jest zazwyczaj minimalny, gdyż służą przede wszystkim ogrzaniu się, a nie noclegowi, ale zdarza się, że osoby je prowadzące tak przeorganizowują przestrzeń, aby jak najwięcej osób mogło skorzystać w nich z noclegu – dodaje.

W śmieciach
W dniu, w którym poznańska Wspólnota Sant’Egidio organizowała Mszę za wszystkich zmarłych przyjaciół w kryzysie bezdomności, media podały informację o mężczyźnie, który został zmiażdżony przez śmieciarkę, ponieważ ukrywając się przed zimnem, usnął w kontenerze na śmieci. – Pamiętam, jak bardzo ta informacja wstrząsnęła nami w tamtym szczególnym dla naszej wspólnoty dniu. Każdej zimy w naszym mieście ktoś z bezdomnych traci życie z powodu mrozu – opowiada Romana Zygmunt z poznańskiej Wspólnoty Sant’Egidio. – W poprzednim roku w pustostanie policja odnalazła zamarzniętą Laurę, zaprzyjaźnioną z nami kobietę w kryzysie bezdomności ze Szkocji. Jeśli któryś z naszych znajomych przez dłuższy czas w trakcie zimy nie pojawia się na dworcu, gdzie w każdy czwartek rozdajemy kanapki i rozmawiamy, rodzi się w nas obawa o to, czy jeszcze się zobaczymy – dodaje.
Poznańska wspólnota w poprzednim roku uruchomiła tzw. szafę przyjaciół. Jest to projekt wywodzący się z rzymskiej wspólnoty, który zakłada, że w każdy poniedziałek od godz. 18.00 do 19.00 wszyscy potrzebujący mogą przyjść i znaleźć sobie coś do ubrania. – Zimą staramy się, aby nikt nie został odprawiony z kwitkiem. Lepiej niech wyjdzie w za dużych spodniach czy kurtce, niż miałby odejść z niczym – twierdzi Romana Zygmunt. – Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że wszystkie organizacje pomocowe starają się zaopatrzyć osoby potrzebujące w ubrania.

Przewodnik
Niejednokrotnie spotykając osobę w kryzysie bezdomności na ulicy, mijamy ją, gdyż najzwyczajniej w świecie nie wiemy, jak jej pomóc. Wychodząc podobnym niepewnościom naprzeciw, poznańska Wspólnota Sant’Egidio stworzyła przewodnik ,,Gdzie”, informujący o miejscach, w których potrzebująca osoba może otrzymać bezpłatną pomoc i gościnność. – Książeczka jest mała i poręczna, więc bez problemu możemy ją mieć zawsze przy sobie. Może ona być również pretekstem do rozpoczęcia rozmowy. Powstała, aby przeciwdziałać obojętności wobec osób w kryzysie, które szczególnie zimą spotykamy w różnych miejscach naszych miast – opowiada Romana Zygmunt. – Jak dotąd przewodnik wraz z aplikacją o tej samej nazwie powstał dla Poznania i Warszawy. W tym roku planujemy wydać jego aktualną wersję. Książeczka nie została stworzona przez członków Wspólnoty Sant’Egidio, ekspertów od bezdomności. My nimi nie jesteśmy – przekonuje Romana Zygmunt. –Wszystko, co robimy, jest wynikiem odpowiedzi na potrzeby osób doświadczających kryzysu bezdomności. To oni dzielą się z nami swoimi przemyśleniami i podpowiadają, co mogłoby im pomóc.

Umownie
Schroniska gminne i miejskie mają niepisaną zasadę, że gdy jest zima, a osób potrzebujących jest więcej niż miejsc, to z ośrodka może korzystać każdy, nawet jeśli miałby przenocować, spędziwszy noc na krzesełku – opowiada Żaneta Przepiera z Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka z Poznania. – Jedynym warunkiem jest trzeźwość i chęć dostosowania się do panujących w środku reguł. Jeśli natomiast osoba jest pod wpływem alkoholu, straż miejska przewozi ją na izbę wytrzeźwień i tam spędza ona 24 godziny. Jeżeli wezwie się pogotowie ratunkowe, jest silny mróz, a stan zdrowia wymaga interwencji lekarskiej, szpitale również kierują się niepisaną zasadą zostawiania osoby w kryzysie w szpitalu do czasu, aż warunki za oknem nie będą zagrażać życiu człowieka. Każdy szpital ma zatrudnionego pracownika socjalnego, który pomaga potrzebującym. Wszystko jednak oparte jest na woli osoby potrzebującej, bez jej zgody nic się nie da zrobić – dodaje.
Fundacja Barka i inne organizacje pomocowe w Poznaniu, m.in. Stowarzyszenie Pogotowie Społeczne, Fundacja Akceptacja, Zupa na Głównym plus Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie Dział Pomocy Osobom Bezdomnym w asyście straży miejskiej, w trakcie zimy wprowadzają dodatkową liczbę patroli ulicznych. W Barce to osoba, która wyszła z kryzysu bezdomności wraz z asystentem przemierzają ulicę w celu poszukiwania osób potrzebujących pomocy. – Latem mamy przy sobie zwykłą wodę, zimą obowiązkowa jest gorąca herbata. Często samopoczucie osoby poprawia się, gdy żołądek rozgrzeje się czymś innym niż wódką – dodaje Żaneta Przepiera.

Historia
– Często nocleg osoby w kryzysie bezdomności na naszej klatce schodowej to sprawa życia i śmierci – uważa Żaneta Przepiera. – Przede wszystkim warto z tą osobą porozmawiać i ustalić zasady. Zapewnić ją, może w grupie kilku sąsiadów, że może przeczekać mroźną noc w klatce, ale pod warunkiem że potrzeby fizjologiczne będzie załatwiała na zewnątrz. Warto podać numer mieszkania, pod który może zadzwonić, wracając, gdyż osoby, które raz dostały się do klatki, boją się, że jak z niej wyjdą, już nie wrócą. Boli mnie, gdy słyszę, że osoby w kryzysie bezdomności są na ulicy, bo tak wybrały, tak chcą. W naszej kulturze zachodniej jesteśmy nastawieni na indywidualizm, na zaradność, samodzielność. Skoro tak sobie zrobiłeś, to tak masz – uważa Żaneta Przepiera z Barki. – Gdy słyszę takie argumenty w rozmowach z ludźmi, podpieram się konkretnymi sytuacjami. Opowiadam na przykład o mężczyźnie, który był tramwajarzem i wiele lat ciężko pracował, trochę popijał. W pewnym momencie życie mu się posypało, wiele spraw się rozleciało, powinęła mu się noga, a nikt nie podał mu ręki. Mimo że wcześniej się starał i uczciwie pracował, dziesięć kolejnych lat spędził na ulicy. Za tymi osobami, jeśli tylko przejdzie się barierę zapachu i wyglądu, stoją tacy sami ludzie jak my. One się urodziły, miały rodziców, rodzeństwo, pracę, plany, marzenia, a teraz są na ulicy. Zmiana perspektywy otwiera oczy i pokazuje, że faktycznie coś mogło się wydarzyć, pogmatwać i ktoś został sam i wylądował na ulicy z połamanymi skrzydłami – dodaje.

Styczeń to nawet nie połowa zimy. Wielu z nas większość wieczorów w następnych tygodniach spędzi w domowym zaciszu, pod kocem, z kubkiem herbaty i książką lub przed ekranem telewizora. Włączamy spowolniony tryb życia, by za kilka tygodni znów z nową energią wejść w wiosnę. Zmienność pór roku i dostosowywania do nich naszej energii dobrze robi nam na kondycję psychiczną. Nie wprowadzajmy jednak naszej uważności na potrzebujących w stan hibernacji. Idealną maksymą, która mogłaby nam przyświecać w miesiącach zimowych, jest ignacjańska zasada ,,agere kontra” (łac. działać naprzeciw): im bardziej jesteśmy zanurzeni mentalnie i fizycznie w zimowej aurze, tym bardziej bądźmy uważni na tych, dla których zimowe mrozy oznaczają życie albo śmierć. Obojętność jest śmiercionośną siłą rażenia, a otwarte drzwi od klatki, kubek gorącej herbaty, podarowany termos lub wezwanie straży miejskiej mogą ocalić komuś życie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki