Przytłumione, nastrojowe światło i tajemnicze drzwi, za którymi roztacza się sala z pięknie podświetlonymi miniaturowymi domkami dla lalek. Niektóre niewielkie, jak mały pokoik zrobiony w przedwojennej skrzynce na warzywa, inne większe, jak Dom Miss Hope, który polski lotnik Dywizjonu 302 w Anglii, Zygmunt Pietrasiewicz, samodzielnie zrobił dla swojej żony Angielki. Polska kolekcjonerka domków Aneta Popiel-Machnicka znalazła go przed laty na aukcji w Londynie, nie znając zupełnie historii tej miniaturowej budowli. Ale zaraz po wygranej aukcji zadzwoniła do niej wnuczka Pietrasiewicza, zainteresowana tym, że rodzinna pamiątka po babci trafiła do rąk Polki. To ona opowiedziała nowej właścicielce, skąd domek się wziął, co dodatkowo poruszyło i natchnęło Anetę.
Najpierw była kolekcja
Pomysł na powstanie Muzeum Domków zrodził się z osobistej pasji Anety Popiel-Machnickiej, na co dzień reżyserki i scenarzystki filmowej, po Wydziale Animacji Łódzkiej Szkoły Filmowej. Odkąd została mamą dwójki dzieci, dbała o dobór odpowiednich zabawek dla nich, tak by raczej kształtowały dziecięcą kreatywność i wyobraźnię, niż podsuwały gotowe rozwiązania.
W pewnym momencie trafiła w internecie na stary, zniszczony domek dla lalek, który postanowiła odrestaurować i zmienić w tętniącą życiem krainę wyobraźni. Szybko odkryła, że jej samej ta odbudowa dziecięcej zabawki przyniosła olbrzymią satysfakcję, więc nie hamowała się w zakupach kolejnych domków, wymagających nowego życia. Wkrótce stało się to jej głównym, pozazawodowym hobby, a kolekcja domków zaczęła rosnąć w tempie geometrycznym. Przyznaje, że był to jej sposób na realizację zapędów wnętrzarskich (ileż razy w roku można przemeblowywać własne mieszkanie?), artystycznych i technicznych, bo przecież domek w miniaturze wymaga własnego wyposażenia, od mebli, przez pościel, po miniaturowe garnki i patelnie.
Kiedy jej kolekcją zaczęli interesować się inni, rozpoczęła pokazywanie swoich domków na wystawach czasowych w różnych częściach Polski. Okazało się, że choć w naszym kraju nie ma zbyt żywej tradycji budowy w rodzinach domków dla lalek, jak to jest na Zachodzie, to wciąż obserwacja świata w miniaturze przyciąga uwagę i tłumy widzów.
Dawne domki dla lalek, które restauruje Aneta Popiel-Machnicka, są miniaturową lekcją historii życia codziennego, bowiem pokazują realia swoich czasów: umeblowanie domów, pracownie rzemieślnicze i zawody. Można w nich podejrzeć, jak na przełomie minionych wieków wyglądały choćby pracownia krawiecka czy sala szkolna, fot. Muzeum Domków dla lalek, gier i zabawek
Miniaturowa zakonnica i mały ksiądz
– Wszelkie makiety czy miniatury zawsze zatrzymują na sobie nasz wzrok. Uwielbiamy patrzeć na te niewielkie światy, śledząc odtworzenia w nich detali i ucząc się historii. A domki z mojej kolekcji to najczęściej całe historyczne sceny zatrzymane w miniaturze niczym stop-klatki z minionych czasów – zauważa Aneta Popiel-Machnicka. Rzeczywiście, w jej liczącej ponad 100 domków kolekcji znajdziemy m.in. prawdziwy salon ślubny w epoki edwardiańskiej, jatkę rzeźnika z początków XX w., szkołę z „kozą” i kałamarzami z połowy ubiegłego wieku czy wspomniany na początku dom brytyjski z lat 50. XX w.
Co więcej: osobny dział kolekcji stanowią dawne zabawki sakralne, jak miniaturowa cela zakonnicy, zaaranżowany pogrzeb siostry zakonnej czy sceneria przedsoborowego ołtarza z laleczką-księdzem i zestawem miniaturowych naczyń liturgicznych. Ich widok zaskakuje, ale i edukuje. W dawnych bogatych rodzinach europejskich domki dla lalek miały uczyć dzieci ich przyszłej roli w społeczeństwie. Podczas gdy jednym dawano do zabawy miniaturowy dom z wyposażeniem, ucząc prowadzenia go w przyszłości, tak innym dostawała się cela zakonnicy czy miniaturowa „Msza”, oswajająca przyszłego księdza czy siostrę zakonną z czekającym ich życiem.
Widząc potencjał edukacyjny swojej kolekcji oraz wielkie zainteresowanie, jakie zawsze wzbudzała, Aneta Popiel-Machnicka otworzyła 1 czerwca 2016 r. Muzeum Domków dla Lalek. Pierwotną lokalizację miało ono w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, dziś znajduje się na warszawskiej Starówce pod adresem Podwale 15.
Tam udało jej się zrealizować wiele pomysłów, jakie od początku miała na to miejsce. Przede wszystkim organizowała lekcje żywej historii, pokazując dzieciom i dorosłym swoje zbiory. Dbała jednak, by nie kojarzyły się one z martwymi eksponatami czy pamiątkami jakiejś wyblakłej przeszłości, ale z ciągle tętniącymi życiem miniaturowymi światami, których mieszkańcy mają swoje historie i poczucie humoru. Maskotką muzeum został Miś Zdziś – stylizowany na stary okaz pluszak, wzbudzający sentyment u starszych i sympatię wśród dzieci. Do dziś jest on ulubieńcem strony muzeum na Facebooku.
fot. Muzeum Domków dla lalek, gier i zabawek
Miejsce przyjazne seniorom
W muzeum organizowała również liczne warsztaty plastyczne, albo dedykowane klasom szkolnym, albo rodzinom pragnącym wspólnie zbudować domek i jego wyposażenie. Dbała też o to, by szczególnymi gośćmi w tym miejscu czuli się seniorzy.
– Od początku zależało mi na tym, by to muzeum walczyło z ich wykluczeniem z życia kulturalnego czy społecznego. Widziałam w starszych osobach potencjał budowy tego miejsca, dlatego udało się kilkoro z nich zatrudnić u nas na tzw. doczekanie do emerytury i dłużej. Seniorzy uwielbiają kontakt ze starymi zabawkami, nie tylko domkami dla lalek, ponieważ przypomina im się ich dzieciństwo, budzą sentymenty. Ale nie tylko. Od kilku lat w muzeum organizujemy akcję charytatywną „Domek z sercem”, w ramach której starsze osoby, np. podopieczni domów opieki czy ośrodków opieki dziennej, tworzą u nas proste domki dla lalek, trafiające potem do potrzebujących dzieci. Wreszcie mogą poczuć się potrzebni oraz wykorzystać umiejętności szydełkowania, majsterkowania czy innych prac ręcznych. Za tę i inne akcje skierowane do najstarszych osób dostaliśmy nawet certyfikat Miejsca Przyjaznego Seniorom – opowiada Aneta Popiel-Machnicka.
Początkowo domki wyprodukowane w ramach tej akcji trafiały do różnych szpitali dziecięcych w Warszawie i okolicach, aby być zabawką odrywającą uwagę małych pacjentów od nieprzyjemnych zabiegów. Gdy jednak trafiły do nowo powstałego Centrum Neuropsychiatrii Dziecięcej, zaczęły służyć… psychologom i terapeutom do stawiania diagnozy dzieciom i młodzieży. – Zgłasza się do nas coraz więcej psychologów czy psychiatrów dziecięcych, prosząc o „Domki z sercem”. Dają je do zabawy swoim pacjentom, co pozwala im obserwować zachowania i stawiać diagnozy – wyjaśnia dyrektorka muzeum.
Dawne domki dla lalek w krajach Zachodu służyły nie tyle zabawie, ile edukacji. Dzieci obojga płci, dla których już w dzieciństwie planowano określone role społeczne, mogły oswajać się z czekającą ich rzeczywistością. Stąd tzw. domki sakralne budowane dla dzieci przeznaczonych do kapłaństwa czy życia zakonnego, fot. Muzeum Domków dla lalek, gier i zabawek
Przywracają dzieciństwo
To jednak niejedyne okazje, kiedy pokazywane w muzeum stare zabawki, gry czy domki dla lalek pełnią funkcję terapeutyczną. – Założycielka i pracownicy tego miejsca mają głowy pełne opowieści swoich gości, którym muzeum dostarczyło łez wzruszenia. – Pamiętam jedną, naprawdę starszą panią, która odwiedziła nasze muzeum jeszcze w poprzedniej lokalizacji. Po zwiedzaniu podeszła do nas ze łzami w oczach, dziękując, że „przywróciliśmy jej dzieciństwo”. Okazało się, że kiedy była małą dziewczynką, trwała wojna i okupacja, straciła wówczas po kolei mamę, tatę i najbliższą rodzinę; przetrwała, ponieważ zaopiekowali się nią obcy ludzie. Chcąc wyprzeć tę traumę z pamięci, zapomniała również wszystko, co wiązało się z tym okresem. Dopiero gdy u nas zobaczyła lalki takie jak te, którymi bawiła się w dzieciństwie – przypomniała sobie również dobre chwile związane z tym czasem. Dziękowała, że umrze szczęśliwa, widząc, że w całym swoim życiu, także na jego początku, zaznała pięknych chwil – opowiada Aneta Popiel-Machnicka.
W ramach muzeum prężnie działa pracownia konserwatorska, gdzie trafiają świeżo nabyte eksponaty. Dziś nie są to już bowiem tylko domki dla lalek, ale również dawne zabawki i gry, które wiele starszych osób ciągle przechowuje jako pamiątki z dzieciństwa. Zdarza się, że spadkobiercy nie umieją docenić ich wartości i umieszczają je na strychu, gdzie bezpowrotnie niszczeją lub co gorsza – na śmietniku. Właśnie dlatego założycielka Muzeum Domków, Gier i Zabawek zachęca, by ofiarowywać tej placówce takie rodzinne skarby. – Nie tylko przywrócimy im dawną świetność w naszej pracowni konserwatorskiej, ale przede wszystkim zadbamy, by nadal żyły, opowiadając zwiedzającym lekcję życia, historii i miłości, jaka się z nimi wiąże – przekonuje Aneta Popiel-Machnicka.
Dla Anety Popiel-Machnickiej, założycielki Muzeum Domków, Gier i Zabawek, domki i stare zabawki to pasja. Główna kolekcja to jej osobisty zbiór, samodzielnie odrestaurowany i pielęgnowany, fot. Muzeum Domków dla lalek, gier i zabawek