Logo Przewdonik Katolicki

Ornitoterapia

Bogna Białecka, psycholog
fot. faustasyan/easyfotostock/East news

Czy oglądanie ptaków to po prostu zwykłe hobby, czy może leczniczo wpływać na psychikę? Czy przebodźcowane nieustannym kontaktem z ekranem dzieci i młodzież mogą zainteresować się czymś wymagającym takiej ciszy, wytrwałości i skupienia jak wyprawa wczesnym rankiem na obserwację ptaków?

Okazuje się, że to niszowe zdawałoby się hobby może mieć ogromne znaczenie dla łagodzenia skutków Zespołu Stresu Elektronicznego, a nawet może stać się autentyczną pasją młodej osoby.
Zespół Stresu Elektronicznego to termin stworzony przez psychiatrę dziecięcego Victorię Dunckley na określenie negatywnych skutków, jakie ma nadmierna ekspozycja na bodźce elektroniczne. Prościej mówiąc – ZSE to problemy zdrowia psychicznego, związane z siedzeniem przed ekranem (smartfonu, komputera itp.) Są to: drażliwość, szybka frustracja, niepokoje, depresyjność, łatwość poddawania się impulsom, rozproszenia. Stan bycia znużonym i niezdolnym do wysiłku, a jednocześnie pobudzonym, niezdolnym do odpoczynku. Dzieci i młodzież po okresie nauki zdalnej i siedzenia przed ekranami komputerów średnio po dziewięć godzin dziennie są przebodźcowane, czasem też uzależnione (np. od gier lub mediów społecznościowych).

Obserwacja ptaków rozwija i pomaga się odstresować
Badania naukowe pokazują, że najlepszym remedium na to przeładowanie bodźcami elektronicznymi jest kontakt z naturą – np. wyprawy do lasu, uprawianie ogródka itp. W ramach kontaktu z naturą na uwagę zasługuje właśnie obserwacja ptaków. Jak do tej pory niewielu naukowców zajęło się poważniej tym tematem. Chlubnym wyjątkiem jest prof. Piotr Tryjanowski, kierownik Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, współautor (wraz ze Sławomirem Murawcem) książki Ornitologia terapeutyczna.
Zwraca on między innymi uwagę, że zmiany we współczesnym świecie, zwłaszcza inwazja nowych „wysokich” technologii, zaburzają zdolność człowieka do skupiania uwagi przez dłuższy czas. Wydawałoby się zatem, że młode osoby, zanurzone po uszy w nowych technologiach i nerwowo reagujące na każde powiadomienie ze smartfona, będą z założenia znudzone i przeciwne trudnym wyprawom „na ptaki”. Tym bardziej, że jak pisze prof. Tryjanowski: „Nowe badania pokazują, iż dzieci szybciej i sprawniej rozpoznają pokemony – sztuczne, zabawowe elementy popkultury – niż realne gatunki występujące w przyrodzie”. Ptak to ptak. W dodatku trzeba wstać bladym świtem, by zobaczyć (i usłyszeć) te podobno najciekawsze. Czy komuś będzie się chciało?
Wyprawa na obserwację ptaków wprowadza nas w świat przyrody z całym jej bogactwem. To nie oglądanie zieleni przez szybkę – wyprawy autokarowe lub filmy o przyrodzie. To zarówno obserwacja, jak i nasłuchiwanie odgłosów przyrody, zapachy, zmiany temperatury, wiatr i deszcz. Ten rodzaj aktywności pozwala też zanurzyć się w uspokajającej oczy zieleni, uciec od hałasu, wciąż aktywującego w nas odruch walcz – uciekaj i powodującego nieustanny napływ adrenaliny oraz kortyzolu – hormonu stresu. To wielozmysłowe doświadczenie pomaga w odpoczynku. Badania pokazały, że słuchanie śpiewu ptaków w szczególny sposób poprawia samopoczucie, lecz też, co ciekawe – długofalowo sprzyja lepszej koncentracji uwagi.

Jak zachęcić?
Wiedząc już, że obserwacja ptaków może być i miła i pożyteczna, zastanówmy się nad kluczowym pytaniem: jak zachęcić przyklejone do smartfona dziecko do  obserwacji ptaków? Co można zaproponować na początek, by nie doznało szoku kulturowego?
Jak podpowiedział mi jeden z dyskutantów grupy „Ptaki” na Facebooku: „wziąć mu smartfona, wrzucić do ptasiej dziupli i niech obserwuje, czy ktoś nie chce go mu zabrać. Obserwacja połączona z misją :)”. Nie powiem, pomysł ciekawy, natomiast wbrew pozorom można zrobić w tym zakresie całkiem wiele.
Na początek można poszukać ciekawych filmów o ptakach oraz zainstalować aplikację BirdNET, która dość trafnie rozpoznaje odgłosy ptaków i potrafi je nazwać. Dziecko może być zdumione różnorodnością ptaków mieszkających w pobliżu. Nawet w centrum betonowego miasta usłyszymy ich co najmniej kilka. Na wczesnym etapie przyda się też bardzo atlas ptaków, zapoznanie się z ich zwyczajami, odmianami, różnymi typami ptasich nawoływań. To bogaty, równoległy do ludzkiego świat.
Można też zagrać w grę planszową Na skrzydłach, która jest świetną rodzinną grą, a każda karta zawiera ptasie ciekawostki. Ważne jest, by pokazać, że ptasi świat jest niezwykle bogaty i o wiele bardziej zróżnicowany niż np. pokemony, a „łapanie” ptaków (w sensie rejestrowania ich obecności, nagrywania i robienia zdjęć) może dać większą satysfakcję niż pogoń za kolejną wersją Pikachu.

Kolejne kroki
Jeśli dziecko wykaże choć minimalne zainteresowanie tematem, warto kupić lornetkę i zacząć obserwować ptaki mieszkające w pobliżu. Dziecko może być zdumione odkryciem, że wróbelki nie są jednolicie szare, a gołębi jest wiele odmian. Można też rozważyć zbudowanie i zainstalowanie karmnika, tak by ptaki same przyfruwały do nas. W niektórych parkach jest pełno ptaków, które przylatują i nawet siadają na ręce, gdy się je karmi (np. sikorki), podobnie to wygląda w zoo, gdzie możemy oglądać ptaki egzotyczne. Warto od razu szukać informacji na ich temat, ciekawostek, legend, a może nawet stworzyć własny album, opisujący ptaki mieszkające w pobliżu. W albumie można zamieścić też ptasie memy i dowcipy, a jest ich, jak dobrze poszukać, zadziwiająco dużo.
Od 2012 r. w marcu w wielu miejscach Polski organizowana jest Noc Sów, ponieważ właśnie wiosną są one najbardziej aktywne i łatwe do zaobserwowania. Podczas takiego wydarzenia uczestnicy mają spotkanie z przyrodnikiem, zapoznają się z prezentacją multimedialną lub filmem na temat sów, a potem ruszają w las, by poznać sowy osobiście i je usłyszeć. Miłym elementem wydarzenia jest też ognisko.
Poszukajmy siedlisk ptaków w okolicy, przy czym warto sprawdzić, na ile jest prawdopodobne realne spotkanie danego rodzaju ptaka w tym miejscu. Z początku dobrze jest wybierać na wycieczki takie miejsca, gdzie ptaków jest sporo, tak by uniknąć rozczarowania. Prawdziwa wyprawa „na ptaki” połączona ze wstawaniem przed świtem i moknięciem w porannej rosie to kolejny dopiero etap. Można też poszukać, czy w okolicy nie działa już grupa pasjonatów, do której można by dołączyć, lub wykorzystać wyprawę bladym świtem jako okazję do czasu wysokiej jakości: rodzic plus dziecko.

Nawet w szarym mieście
Zacytuję jeszcze kilka porad z Ornitologii terapeutycznej. To już porady dla każdego, nie tylko dla dzieci. „Obejrzyj atlas ptaków, wybierz tylko te gatunki, które wprawiają Cię w dobry nastrój. Dlaczego wybrałeś właśnie te? Spacer, niezależnie od pogody, zapisywanie obserwacji ornitologicznych, nauka cech diagnostycznych – to drobny wysiłek, który naprawdę procentuje! Włącz Symfonię Pastoralną Beethovena. Spróbuj wychwycić ptasie dźwięki. Symfonia trwa około 40 minut, należy więc sobie zarezerwować czas. Wiosennym rankiem wyjdź do lasu, parku czy ogrodu. Ciesz się ptasim harmidrem, wsłuchaj się w różne odgłosy: śpiew, głosy kontaktowe, nawoływania. Wstań rano, codziennie kwadrans po świcie, niezależnie od pory roku. Podejdź do okna. Popatrz na otaczającą Cię przyrodę. Nawet w szarym mieście można zobaczyć ptaki. Przypatrz się im, jak dzielnie dają sobie radę nawet w niesprzyjającym środowisku”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki