Diakonat stały nie powinien być rozpatrywany jako proste lekarstwo na zastępowanie księży. Diakonat ma być wyrazem jednej z misji Kościoła, polegającej na włączaniu różnych osób w różne obszary aktywności i życia Kościoła – mówi Adam Dylus, diakon stały z Katowic. – Z jednej strony dobrze jest odciążyć kapłanów, bo niektórzy są bardzo przepracowani nawet ze szkodą dla ich życia duchowego, a z drugiej strony wielość posług w Kościele powinna prezentować jego bogactwo. Promowanie diakonatu to krok w kierunku mobilizowania katolików do zaangażowania i podejmowania różnych zadań w Kościele – dodaje.
Łącznik duchownych i świeckich
Kościół odbierany jest w Polsce jako wspólnota bardzo sklerykalizowana i zdominowana przez księży. Pan Adam przyznaje, że łączenie życia rodzinnego i zawodowego z jego posługą jako diakona stałego jest ciekawym połączeniem. – Posługa żonatego diakona uzupełnia duszpasterstwo prowadzone przez księży. Diakon, z racji swojego stanu, staje się naturalnym łącznikiem środowisk świeckich i duchownych. Po święceniach nie przestają dotyczyć go wszystkie doświadczenia życia świeckiego, takie jak małżeństwo, wychowywanie dzieci czy praca zawodowa – zaznacza.
Nie wszystko wygląda jednak tak łatwo i kolorowo. Pan Adam przyznaje, że odkrywał swoje powołanie do diakonatu stałego przez kilkadziesiąt lat, a po drodze zdarzały się też przeszkody i nieprzychylność księży. – W czasie moich studiów teologicznych większość wykładowców zawsze przypominała, że uzyskanie magisterium z teologii jest jednoznaczne z podjęciem jakiegoś zaangażowania. Po ich ukończeniu, zgodnie z tym przesłaniem, zgłosiłem się do proboszcza mojej ówczesnej parafii z informacją o tym fakcie i oddaniem się do jego dyspozycji. Robiłem tak u każdego kolejnego proboszcza, bo przeprowadzaliśmy się z rodziną wiele razy. Większość proboszczów niechętnie powierzała mi jakiekolwiek zadania. W zasadzie tylko jeden z nich powierzył nam stworzenie grupy lektorów. Jedynie były już proboszcz mojej obecnej parafii, który zmarł w ubiegłym roku, wykazał się niesłychanym otwarciem. To właśnie ten proboszcz, zafascynowany postawą jednego z diakonów stałych, którego poznał w Kanadzie, pierwszy zaproponował, żebym rozważył formację w tym kierunku – opowiada.
Co na to żona?
Mówi się czasem, że diakon to najbardziej duchowny ze świeckich i najbardziej świecki z duchownych. Wedle prawa kanonicznego mężczyzna wyświęcony na diakona jest formalnie duchownym. Diakonat, choć dla seminarzystów jest etapem na drodze do święceń, może być również rodzajem stałej posługi w Kościele. Według wytycznych prawa kanonicznego kandydat do diakonatu stałego – mężczyzna nieżonaty i zobowiązujący się do celibatu – może przystąpić do święceń po ukończeniu 25. roku życia. Kandydat związany małżeństwem musi mieć ukończone 35 lat, co najmniej 5 lat żyć w małżeństwie i posiadać pisemną zgodę żony. Dla kandydatów żonatych kwestia rozeznawania jest ściśle związana z dialogami małżeńskimi. Formacja diakonów stałych, przynajmniej w Katowicach, obejmuje także ich rodziny – zwłaszcza żony. Niektóre dni skupienia są obowiązkowe dla małżeństw.
– Kiedy w Katowicach otwarto Ośrodek Formacji Diakonów Stałych odczytaliśmy to jako znak od Pana Boga i potwierdzenie rozeznawanej drogi. Szybko znaleźliśmy się na etapie bezpośrednich przygotowań do święceń. Mówię „my”, bo formacja do diakonatu obejmuje całą rodzinę kandydata, a w szczególności jego małżeństwo. To kluczowe, aby cały proces miał sens. Lata formacji, w której współuczestniczyłam, pomogły mi przygotować się do święceń męża, ale też mnie samej pozwoliły na rozwój osobisty, intelektualny i duchowy – relacjonuje Beata Dylus. – Święcenia męża zmieniły postrzeganie nas jako małżeństwa. To dla mnie czasami trudne, bo dla wielu osób w pewnym sensie przestałam istnieć, a jeśli już, to patrzy się na mnie nie jako na odrębną osobę, ale jedynie żonę diakona. To bywa irytujące. Ale ciągle uczymy się odnajdywać w tej nowej sytuacji – przyznaje pani Beata.
Formacja i zadania
W Polsce ośrodki formacji dla diakonów stałych znajdują się: w Drohiczynie, Warszawie, Opolu, Szczecinie, Ełku, Katowicach oraz w Elblągu. Ten ostatni jest wspólny dla diecezji elbląskiej i archidiecezji warmińskiej. W 2018 r. wprowadzono diakonat stały w diecezji świdnickiej, a w 2019 r. w archidiecezji łódzkiej. W 2021 r. z kolei wprowadzono diakonat stały w diecezji legnickiej.
Formacja realizowana jest w czterech wymiarach: ludzkim, duchowym, intelektualnym i pastoralnym. Jeśli kandydaci nie ukończyli studiów teologicznych, muszą odbyć specjalny, co najmniej trzyletni kurs, podczas którego zdobędą odpowiednią wiedzę teoretyczną i praktyczną. Organizowane są również rekolekcje i dni skupienia. Regularnie odbywają się też spotkania z ojcem duchownym oraz warsztaty dotyczące dojrzałości osobowej i umiejętności interpersonalnych. Cały okres przygotowania do diakonatu trwa trzy lata. Wówczas kandydaci pogłębiają swoją duchowość, uczą się sprawowania liturgii, głoszenia kazań i śpiewu kościelnego. Diakoni stali zobowiązani są również, tak jak inne osoby duchowne, do codziennego odmawiania modlitwy brewiarzowej. Święceń udziela im biskup. Diakon stały może głosić kazania, odprawiać nabożeństwa, prowadzić pogrzeby i udzielać Komunii św. Nie może jednak sprawować Eucharystii, spowiadać i udzielać sakramentu namaszczenia chorych. – Zgodnie z dekretem biskupa posługuję w parafii po realizacji moich obowiązków rodzinnych i zawodowych. Proboszcz powierzył mi na stałe dwa obszary: co drugą środę prowadzę otwarte wykłady z Katechizmu Kościoła katolickiego dla parafian. Staram się też pomóc w organizacji przyparafialnej poradni tak, aby oprócz samego poradnictwa dotyczącego życia małżeńskiego i rodzinnego mogła ona oferować pomoc społeczną, poradnictwo prawne czy finansowe. Oprócz tego, na prośbę proboszcza i w terminie przez niego wyznaczonym, głoszę homilie niedzielne i staram się być do dyspozycji w różnych doraźnych potrzebach – opisuje pan Adam.
Paweł VI i diakonat stały
Temat przywrócenia diakonatu stałego pojawił się na Soborze Watykańskim II. W Konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” czytamy: „Ponieważ obowiązki, nader konieczne dla życia Kościoła, z trudem tylko mogą być spełniane w wielu okolicach przy panującej dziś dyscyplinie Kościoła łacińskiego, można będzie w przyszłości przywrócić diakonat jako właściwy i trwały stopień hierarchiczny. Do kompetentnych zaś rozmaitego rodzaju terytorialnych Konferencji Biskupów, za aprobatą samego papieża, należy rozstrzyganie, czy i gdzie jest rzeczą dogodną ustanowić tego rodzaju diakonów dla sprawowania opieki duszpasterskiej. Za zgodą Biskupa Rzymskiego będzie można udzielać diakonatu takiego mężom dojrzałym, również żyjącym w stanie małżeńskim, a także zdatnym do tego młodzieńcom, dla których jednak obowiązek celibatu winien pozostać w mocy”.
W 1967 r. papież Paweł VI ogłosił motu proprio Sacrum diaconatus ordinem z ogólnymi normami przywrócenia tego kościelnego urzędu. Do tego czasu święcenia diakonatu otrzymywali jedynie bezżenni mężczyźni, kandydaci do stanu kapłańskiego. Dziś ta droga jest otwarta także dla żonatych mężczyzn.