Logo Przewdonik Katolicki

Pan diakon

Monika Białkowska
Fot. tinx Fotolia

– Biskup Jan Szlaga na początku mówił o nas: „Ksiądz, pan, niepotrzebne skreślić” – śmieje się Zbigniew Machnikowski. – Ludzie czasem mówią nam „pan”, bo mamy żony i dzieci. Inni upierają się przy „ksiądz”, bo przecież mamy święcenia.

Żadne instrukcje tego kłopotu nie rozwiązywały. Najlepiej z kłopotu wybrnął bp Wiesław Śmigiel, u którego jestem kapelanem. On mówi o mnie „brat diakon”. To dobre wyjście, salomonowe, i sprawdza się w praktyce, księża też zaczynają tak o mnie mówić.
 
Od zera do czternastu
Diakonat stały to w Polsce temat trudny, bo stosunkowo nowy. W czerwcu 2001 r. Konferencja Episkopatu Polski podjęła decyzję o możliwości udzielania święceń diakonatu mężczyznom, którzy nie zamierzają zostać kapłanami, w tym również mężczyznom żonatym. To ich odróżnia od kleryków, którzy przyjmują święcenia diakonatu, a potem (z reguły po roku) święcenia kapłańskie. W kwietniu 2004 r. KEP ustaliła program formacji dla kandydatów do diakonatu stałego. Zdecydowano, że decyzję o wprowadzeniu takiego diakonatu w swojej diecezji podejmuje biskup diecezjalny, on również ma obowiązek zatroszczyć się o katechezę wiernych w tej kwestii, powołać ośrodek formacji dla diakonów stałych i ich rodzin oraz podejmować decyzję o przyjęciu kandydatów oraz udzieleniu im święceń.
Niespełna rok później, w styczniu 2005 r. biskup toruński jako pierwszy wydał stosowny dekret, umożliwiający formację przyszłych diakonów. W październiku formację rozpoczęło dziesięciu kandydatów do święceń diakonatu. Dwóch pierwszych diakonów stałych w Polsce wyświęcono w czerwcu 2008 r. – Tomasza Chmielewskiego dla diecezji toruńskiej i Zbigniewa Machnikowskiego dla diecezji pelplińskiej. Ostatni, czternasty diakon stały wyświęcony został w czerwcu bieżącego roku dla diecezji toruńskiej.
 
Trudne zadania
– O byciu diakonem myślałem od bardzo dawna, na długo przed tym, zanim jeszcze w Polsce była taka możliwość – przyznaje Zbigniew Machnikowski. – Jeszcze w latach 80. spotykałem się z diakonami w Anglii czy w Holandii, ale wtedy wydawało się to marzeniem nie do spełnienia. Nie było w moim przypadku żadnego olśnienia: kiedy nagle okazało się, że bycie diakonem stało się możliwe, musiałem tylko zrobić krok w kierunku, o którym myślałem od dawna. Dowiedziałem się o ośrodku powołanym przez bp. Suskiego w Przysieku, poprosiłem swojego biskupa o skierowanie mnie tam i rozpocząłem ponadtrzyletnią formację.
Diakon robi to, do czego skieruje go biskup, a ten, zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II, polecić mu może udzielanie sakramentu chrztu, rozdzielanie Komunii św. i zanoszenie jej chorym, błogosławienie małżeństwom, prowadzenie pogrzebów, głoszenie słowa Bożego, przewodniczenie nabożeństwom, pełnienie dzieł miłosierdzia, a nawet – tam, gdzie nie ma księdza – kierowanie prawnie w imieniu proboszcza społecznościami wiernych chrześcijan.
 
Żona księdza?
– Najtrudniejsza w tym powołaniu jest chyba konieczność bycia dyspozycyjnym – mówi Zbigniew Machnikowski. – To trudność, która dotyka nie tylko nas osobiście, ale również nasze żony i dzieci, które muszą się nami niejako podzielić z całą wspólnotą. Po pracy zawodowej, którą każdy z nas wykonuje, żeby utrzymać rodzinę, idziemy dalej z posługą diakona. Często nie ma nas w domu, dlatego tak ważna jest wyrażona na piśmie zgodna naszych żon na to, żebyśmy przyjęli święcenia diakonatu. W Polsce jest nas obecnie czternastu i wszyscy mamy żony. W momencie święceń zmienia się nie tylko nasza sytuacja, ale również sytuacja całych rodzin. Ludzie są zainteresowani, chcą wiedzieć, dlaczego noszę stułę, czy jestem jakimś spóźnionym księdzem z siwymi włosami i dlaczego mam żonę? Ale jeśli z nimi o tym rozmawiać, jeśli proboszcz spokojnie i powoli wszystko tłumaczy, nie ma żadnego problemu w przyjęciem naszej posługi.
Być może właśnie niepokój o zrozumienie wśród wiernych sprawił, że polscy diakoni stali mimo że są osobami duchownymi – w odróżnieniu od diakonów w świecie – nie noszą koloratki. Według ustaleń Konferencji Episkopatu Polski diakonem stałym może zostać mężczyzna żonaty po ukończeniu 35. roku życia, z przynajmniej 5-letnim stażem małżeńskim, za pisemną zgodą małżonki, lub kawaler ślubujący celibat po ukończeniu 25. roku życia. Diakon żonaty zobowiązuje się, że w przypadku owdowienia nie zawrze ponownego związku małżeńskiego.
 
Powrót diakona
Diakonat stały był żywy w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, później stopniowo zanikał. W XX w. myśl o jego wznowieniu w Kościele katolickim pojawiła się w środowisku niemieckiej Caritas. Po II wojnie światowej, niejako przymuszony trudną sytuacją Kościoła w Niemczech, Hannes Kramer założył we Fryburgu pierwszy ośrodek dla małżeństw, w których mężowie chcieli poświęcić się służbie diakońskiej. Wielkim zwolennikiem diakonatu stałego był wybitny niemiecki teolog Karl Rahner, który później jako ekspert na Soborze Watykańskim II przyczynił się do wniesienia tego problemu pod obrady. Ostatecznie w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (Lumen gentium) Sobór zdecydował, że należy przywrócić diakonat jako „właściwy i trwały stopień hierarchiczny” oraz że można go udzielać „mężom dojrzałym, również żyjącym w stanie małżeńskim, a także zdatnym do tego młodzieńcom, dla których jednak obowiązek celibatu winien pozostać w mocy”.
W 1967 r. papież Paweł VI ogłosił motu proprio z ogólnymi normami przywrócenia diakonatu, rok później zaaprobował ryt udzielania święceń diakonów, w 1972 r. w liście apostolskim Ad pascendum ustalił dokładne warunki dopuszczenia i wyświęcania kandydatów na diakonów, a pierwszych pięciu żonatych mężczyzn otrzymało święcenia diakonatu stałego w czerwcu 1968 r. w katedrze w Kolonii.
 
Zmienić myślenie
Diakon, podobnie jak kapłan, zobowiązany jest troszczyć się o swoje życie duchowe i stałą formację. – Jesteśmy zobowiązani do odmawiania brewiarza, czyli liturgii godzin: jutrzni i nieszporów, ewentualnie również komplety – tłumaczy Zbigniew Machnikowski. – Mamy również obowiązek odbywania rekolekcji. O spotkaniach formacyjnych na szczeblu diecezjalnym trudno jest mówić, w swojej diecezji jestem sam, ale odbywają się spotkania ogólnopolskie. Oprócz wyświęconych diakonów przyjeżdżają na nie również kandydaci z całymi rodzinami. Choć możliwość święcenia diakonów istnieje, to ostateczną decyzję na terenie swojej diecezji podejmuje biskup. Jest nas mało. W całym świecie diakonów stałych jest ponad 40 tys., nasza czternastka nie wygląda imponująco. Ale pewnie nieprędko będzie dużo więcej, choćby dlatego, że wciąż jeszcze nie brakuje nam kapłanów – choć oczywiście trudno to w ten sposób upraszczać, kapłaństwo i diakonat to dwie różne posługi. Chyba nasi wierni nie są jeszcze przygotowani na to, żeby diakoni stali posługiwali bardziej powszechnie, musi się zmienić nasza mentalność.
Oprócz czysto ludzkiego oporu przed „nowym”, przed diakonami stałymi niektórych broni również lęk i pytania. Czy święcąc więcej diakonów stałych, nie zaczniemy święcić jeszcze mniej księży? Czy z wprowadzeniem diakonatu stałego dla żonatych mężczyzn nie wrócą pytania o celibat księży? Czy wreszcie nie zacznie ktoś znowu stawiać problemu święceń diakonatu dla kobiet? To pytania, z którymi zapewne prędzej czy później przyjdzie nam się zmierzyć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki