Logo Przewdonik Katolicki

Przychodzi do wszystkich

Bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska/PK

Łk 2, 1–14 - Narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan

To są pytania, które dziś zadaje sobie wielu ludzi. Jak świętować Boże Narodzenie, gdy wokół brak nadziei, gdy serce rozdziera świadomość, że szpitale znów pełne są walczących z ciężką chorobą, że pandemia wciąż nieubłaganie zbiera śmiertelne żniwo, odbierając życie jednym i pogrążając w nieutulonej żałobie innych, że szukający lepszego losu marzną i umierają w przygranicznych lasach? Jak cieszyć się przyjściem Jezusa na świat, gdy Jego uczniowie, choć sami siebie nazywają chrześcijanami – oddalają się od ewangelicznych nauk o miłosierdziu, błogosławieństwach i wprowadzaniu pokoju? Wielu pyta dziś: Jaki sens ma radość, gdy wokół tyle zniechęcenia, frustracji i lęku? Czy w takich okolicznościach w ogóle ta radość jest możliwa?
Czytamy w dobrze nam znanej opowieści św. Łukasza, że Chłopczyk przyszedł na świat w ekstremalnie trudnych warunkach. Nie znalazł się nikt, kto przygarnąłby pod swój dach wędrowców, żadne serce nie skruszało na widok zmęczenia, stresu i bólu kobiety, która za chwilę miała powić dziecko. Nie minie wiele czasu, gdy na Nowe Życie będzie nastawać Herod i jego żołnierze, a losem Rodziny stanie się ucieczka i tułaczka na obcej ziemi. I takie Boże Narodzenie będzie się powtarzało rok po roku, epoka po epoce, wśród płaczu prześladowanych, w mrokach utraconej nadziei, w huku wojennych wystrzałów, między głodnymi i zmarzniętymi, wśród więźniów i bezdomnych. Czy było wtedy łatwiej o radość niż dziś? Czy ludzie potrafili świętować tajemnicę Emmanuela – Boga między nami, choć wokół nich działy się czasem rzeczy przerażające, osłabiające wolę życia i wypełniające serce lękiem?
Należymy do uprzywilejowanego pokolenia ludzi, którym Boże Narodzenie kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, wzruszeniem nad niewinnością Niemowlęcia i miłością Jego Rodziny. To, co najpiękniejsze w chrześcijaństwie, zawarte jest w ubogim żłóbku w Betlejem: nieskażone dobro, czystość, pokój i nadzieja. Ale Bóg przychodzący na świat spotkał się z odrzuceniem i niezrozumieniem, doświadczał samotności i ubóstwa, cierpiał. I jest to druga strona tej samej tajemnicy. Dla wielu jest to nie do przyjęcia. Sama świadomość, że Wszechmocny z ludzkich rąk przyjmował upokorzenia, że był bezradnym Dzieckiem, które odrzucali wielcy tego świata, rodzi bunt. Jednak nie da się zrozumieć losu Chrystusa na ziemi, jeśli skupimy uwagę tylko na jednym z dwóch aspektów tajemnicy Jego narodzenia. Nie można cieszyć się wydarzeniami Nocy Betlejemskiej i jednocześnie zamykać oczy na warunki, w jakich Jezus przyszedł na świat. Nie można też myśleć wyłącznie o tym, jak nieprzyjazne były to okoliczności, jak urągające godności i człowieka, i Boga. Jak niebezpieczne dla kruchego Maleństwa.
Najwyższy zamieszkał między nami, by nadać sens naszemu człowieczeństwu i przywrócić mu godność. Zamieszkał zarówno wśród nieprzyjaznych lasów, gdzie kryją się ludzie, jak i w każdym bezpiecznym domu. Jest między tymi, którzy pomagają innym przetrwać, jak i między służbami strzegącymi granic. Jest w szpitalach, gdzie trwa walka o życie, i w osieroconych rodzinach. Przyszedł do zbuntowanych i zniechęconych, do zmęczonych samotnością i tych, którzy zmęczeni są trudnym darem drugiego człowieka. Wszystko, co ludzkie, nabrało znaczenia dzięki małemu Jezusowi. Każdy odruch człowieczeństwa staje się dzięki Niemu odblaskiem boskości, naszej nadziei na życie w Jego królestwie. Dzielmy się tą nadzieją. Módlmy się, by zabłąkani odnaleźli drogę do nadziei, by pośród ciemności rozbłysło dla nich światło. Uwierzmy, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach, z którymi dziś się zmagamy, brzmią anielskie chóry wielbiące Bożego Syna: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki