Logo Przewdonik Katolicki

Przyznanie się

ks. Artur Stopka
fot. Pietro Recchia-SOPA Images-LightRocket/Getty Images

Przybywa raportów pokazujących zło, które miało miejsce w Kościele. Komu i do czego są one potrzebne?

W ciągu zaledwie dziesięciu tygodni w światowych mediach kilkukrotnie pojawiało się zestawienie słów „Kościół” i „raport”. Za każdym razem chodziło o przeszłość. A także o zło, które miało w niej miejsce. Zło, które zgodnie z treścią raportów, dokonywało się w Kościele, z udziałem nie tylko ludzi Kościoła, ale również kościelnych instytucji. Można z dużą dozą pewności przypuszczać, że podobnych raportów w różnych częściach świata będzie przybywać. Pojawią się także w Polsce.
Watykan, Wielka Brytania, Irlandia, Hiszpania. To miejsca, w których między drugą dekadą listopada ubiegłego roku a połową stycznia roku bieżącego opublikowane zostały bardzo ważne raporty, pokazujące przede wszystkim ludzkie dramaty, ale także pewne mechanizmy, dzięki którym zło i krzywda w Kościele katolickim nie tylko są w ogóle możliwe, ale mogą trwać przez dziesięciolecia. To mechanizmy wspierające grzech, a czasami wręcz na nim zbudowane.

Bardzo ważne słowo
10 listopada 2020 r. Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej na życzenie papieża Franciszka opublikował „Raport na temat instytucjonalnego dochodzenia i procesu decyzyjnego Stolicy Apostolskiej dotyczącego byłego kardynała Theodore’a Edgara McCarricka (od 1930 do 2017)”. Na około czterystu pięćdziesięciu stronach dokumentu można prześledzić karierę McCarricka w strukturach Kościoła. Karierę rozwijającą się mimo pojawiających się pod adresem amerykańskiego duchownego oskarżeń, dotyczących trwającego przez wiele lat molestowania nieletnich. „Ten szczegółowy zbiór świadectw i dokumentów teraz opublikowanych stanowi bez wątpienia bolesną kartę we współczesnej historii katolicyzmu” – napisał zaraz po publikacji Andrea Tornielli, dyrektor programowy mediów watykańskich.
George Weigel, który po lekturze watykańskiego raportu przestrzegał przed pospiesznym ferowaniem wyroków i ogłaszaniem, że „wszyscy wiedzieli”, równocześnie stwierdził, że McCarrick stanowił „produkt klerykalnego systemu kastowego”. Były kardynał rozumiał panujące w nim zwyczaje oraz mechanizmy i przez dekady wykorzystywał go do tuszowania swych występków oraz wspinania się po szczeblach kariery. Zdaniem Weigla raport w sprawie stanowi „przyznanie się do poważnej porażki instytucjonalnej”, do której doprowadziła w dużej mierze dysfunkcjonalna kultura klerykalna. W tym sformułowaniu pojawia się bardzo ważne słowo, które pomaga zrozumieć sens takich raportów. „Przyznanie się”.

Ważny moment
Nieco w cieniu watykańskiego raportu znalazł się inny, opublikowany dzień wcześniej w Wielkiej Brytanii. Choć dotyczył Kościoła katolickiego w Anglii i Walii, powstał poza kościelnymi strukturami. Opracowała go komisja Niezależnego Dochodzenia ws. Nadużyć Seksualnych wobec Dzieci (Independent Inquiry Child Sexual Abuse). Poświęcono go czynom, do których doszło w Kościele katolickim na brytyjskiej ziemi w latach 1970–2015. Wspomniana komisja nie zajmuje się tylko Kościołem. Jej najnowszy, grudniowy, raport poświęcony jest wykorzystywaniu seksualnemu dzieci w kontekście szkolnym.
Pojawiające się w brytyjskim raporcie dotyczącym Kościoła katolickiego liczby mogą przerażać. Odnotowano ponad 3 tys. przypadków wykorzystania seksualnego dzieci. Zarzuty dotyczyły ponad 900 osób, w tym księży, zakonników i wolontariuszy. Jednak do mediów (a więc także do tzw. opinii publicznej) przebił się przede wszystkim jeden wniosek. Jak napisała polska Katolicka Agencja Informacyjna, zespół przygotowujący raport IICSA analizował sytuację zarówno pod kątem pozytywnych zmian w przyjmowaniu i procedowaniu zgłoszeń, jak i troski o ofiary. Z jego ustaleń wynika, że Kościół katolicki w Anglii i Walii wciąż na pierwszym miejscu stawiał własną reputację, a zwierzchnik biskupów kard. Vincent Nichols „wykazywał brak zrozumienia” dla krzywdy ofiar.
Publikacja tego raportu jest ważnym momentem w naszej drodze do ochrony osób w Kościele katolickim w naszych krajach” – oświadczyli brytyjscy biskupi katoliccy po upowszechnieniu dokumentu i zapowiedzieli, że od razu zaczną badać, w jaki sposób można „włączyć wyniki tego ważnego dochodzenia do życia i pracy Kościoła”.

Sami sobie
12 stycznia br. na stronach irlandzkiego rządu pojawił się dokument, który mimo wielu wcześniejszych informacji dotyczących problemu, któremu został poświęcony, zrobił jednak ogromne wrażenie na całym świecie. Został też zaprezentowany w parlamencie przez tamtejszego premiera. To analiza funkcjonowania prawie dwudziestu Domów Matki i Dziecka (Final Report of the Commission of Investigation into Mother and Baby Homes). Raport obejmuje okres siedemdziesięciu sześciu lat (od 1922 do 1998), przygotowywano go przez sześć lat i zawiera około 3 tys. stron. To ogromny materiał.
Większość z opisywanych w raporcie placówek prowadziły katolickie zgromadzenia zakonne. Według raportu przez ponad siedemdziesiąt lat w Domach Matki i Dziecka przebywało 56 tys. niezamężnych kobiet i 57 tys. ich dzieci. Dokument mówi o śmierci dziewięciu tysięcy dzieci, o odbieraniu maluchów matkom i przeznaczaniu do adopcji wbrew ich woli. Wskazuje, że na dzieciach w tych placówkach testowane były bez zgody ich rodziców szczepionki. Opisuje poniżanie i upokarzanie kobiet, wykorzystywanie ich jako darmowej siły roboczej. Pokazuje dramatyczne i upadlające warunki, w jakich musiały całymi latami żyć, i odmawianie im podstawowych ludzkich praw. Wszystko to odbywało się przy wsparciu władz państwowych. Nie bez powodu premier Irlandii Micheál Martin wygłosił oficjalne, państwowe przeprosiny. Choć jego słowa „Sami to sobie zgotowaliśmy” wywołały sprzeciw części Irlandczyków.

Nauczyć się
Również w styczniu br. pojawił się kolejny istotny raport dotyczący spraw Kościoła. Nosi tytuł „Sprawozdanie na temat nadużyć popełnionych przez duchownych jezuickich w hiszpańskich prowincjach”. Obejmuje okres 1927–2020 i stwierdza, że zidentyfikowano prawie stu (dokładnie 96) zakonników, którzy na tym terenie dopuścili się wykorzystania seksualnego wobec 81 osób małoletnich oraz 37 dorosłych. „Chcielibyśmy nauczyć się prosić o wybaczenie ofiary i społeczeństwo za te nadużycia, za wyciszanie tych spraw oraz za bezpośrednią bierność lub wymazywanie tych zdarzeń” – powiedział jeden z jezuitów przygotowujących raport.
Andrea Tornielli komentując watykański raport pokazujący obszernie sprawę byłego kardynała McCarricka, stwierdził, że to „smutne wydarzenie, z którego uczy się cały Kościół”. Brytyjscy biskupi przyznali, że publikacja raportu dotyczącego nadużyć w Anglii i Walii to bardzo ważny moment na drodze do skutecznej ochrony dzieci i osób bezbronnych w ich wspólnotach. Irlandzkie siostry zakonne przyznały, że nie żyły „zgodnie z zasadami chrześcijaństwa”, gdy prowadziły opisane w raporcie placówki.
Z dostępnych w różnych miejscach informacji wynika, że w nieodległej przyszłości raportów pokazujących różne aspekty zła, która działo się w Kościele, może być i będzie więcej. Zarówno tych przygotowywanych wewnątrz Kościoła, jak i tych opracowywanych przez zewnętrzne instytucje.

Oprócz dobra
Jaki jest sens mnożenia tego rodzaju dokumentów? Komu one są potrzebne? Kościołowi czy jego wrogom? Po co rozgrzebywać przeszłość, gdy tyle wyzwań czeka katolicką wspólnotę na całym świecie w nadchodzących latach? Czy nie szkoda czasu i sił? Czy nie dość grzebania w błocie i rozdrapywania ran?
Cytowane wyżej reakcje na poszczególne raporty pokazują, że są one potrzebne, a nawet niezbędne. Kościół (nie tylko w Polsce) chętnie spogląda w swoją przeszłość i świętuje rozmaite rocznice, dotyczące chwalebnych wydarzeń i świętych ludzi. Jednak skupianie się tylko na tego typu historycznych faktach powoduje połowiczne podejście do przeszłości. W dziejach Kościoła, oprócz ogromnego dobra, miało miejsce też dużo zła, krzywd, niesprawiedliwości. Pomijanie tych faktów, udawanie, że nie miał miejsca, to nie tylko budowanie fałszywego obrazu Kościoła, ale również oszukiwanie samych siebie.
Świadomość, że w Kościele, w jego instytucjach, wspólnotach, może pojawić się grzech i przestępstwo, pobudza do czujności dziś i w następnych latach. Nie chodzi tylko o rozliczenie przeszłości, przeproszenie, naprawienie i wynagrodzenie szkód. Chodzi o umiejętność patrzenia na Kościół z całym realizmem, jaki tylko jest możliwy. A także o wypracowanie mechanizmów zapobiegających utrwalaniu się zła i jego ukrywaniu. Sensem takich raportów jest nie tylko zrobienie rachunku sumienia i wyznanie grzechów, ale przede wszystkim podjęcie działań zmierzających do rzeczywistej poprawy. Warto o tym pamiętać, gdy również w Polsce tego typu dokumenty zaczną się pojawiać. Chodzi nie o jakąś „pedagogikę wstydu”, lecz o całą prawdę o nas samych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki