Czemu tak bardzo drożeje prąd?
– Zacznijmy od tego, że drożeje od niedawna. W ostatnich dziesięciu latach ceny energii elektrycznej praktycznie nie rosły, jeśli oczywiście zestawiać je z rosnącymi średnio wynagrodzeniami, a wręcz malały. To się musiało zmienić i zmieniło.
Dlaczego?
– Powodów jest bardzo wiele. Po pierwsze taki, że sposób, w jaki produkujemy w Polsce prąd – czyli głównie energetyka węglowa – jest coraz mniej opłacalny. Nasza infrastruktura jest naprawdę stara, stare są same elektrownie – ponad połowa ma więcej niż 30 lat, więc się psują, trzeba je częściej naprawiać. No i zanieczyszczają środowisko, za co też płacimy, kupując tzw. prawa do emisji CO2. Od tego roku konsumenci dopłacają dodatkowo około 5 mld zł do funkcjonowania jednostek węglowych – nie licząc opłat za emisję dwutlenku węgla.
Po drugie powodem rosnących cen dla gospodarstw domowych jest to, że są coraz mniej rynkowe. Do tego nie ma realnej konkurencji między dostawcami, gdyż ceny prądu reguluje urząd. Gdy zostaną w końcu uwolnione – a wszystko wskazuje na to, że tak będzie – także początkowo mogą „szaleć”, choć w dłuższej perspektywie to uwolnienie nam, odbiorcom prądu, się opłaci.
Czyli perspektywa jest taka, że jest drogo, a będzie jeszcze drożej.
– Na razie tak. Według naszej ekspertyzy w ciągu najbliższych 10 lat prąd będzie stale drożał. Po 2025 r., kiedy skończy się wsparcie publiczne, falami z polskiego systemu będą wycofywane duże części produkcji prądu z węgla. Elektrownie będą wyłączane ze względu na wiek i koszty, których nie będzie można – tak jak dzisiaj – rozkładać na konsumentów w postaci dopłat. Te dopłaty będą niedozwolone. Tempo podwyżek będzie więc zależało od tego, jak zostanie skonstruowany np. system wsparcia energetyki. Dlatego już dziś zastanawiamy się, czym też lukę po węglu wypełnić.
No właśnie, czym zastąpić węgiel?
– Z naszych analiz wynika, że najlepiej źródłami odnawialnymi (OZE), czyli dalszymi inwestycjami w budowę źródeł odnawialnych: elektrowni słonecznych i wiatrowych oraz elektrowniami gazowymi. Na elektrownie wodne szans nie mamy, bo nasz kraj jest zbyt płaski, z gazem musimy uważać, bo go nie mamy dużo; węgiel jest nieekologiczny i też coraz droższy w wydobyciu – zostaje bezpłatna energia słoneczna i wiatrowa.
…która też na razie wymaga pieniędzy, bo farm i paneli jest za mało.
– To prawda. To jest dziś koszt, który również składa się na nasze rachunki za prąd. Ale trzeba pamiętać, że w pewnym momencie to się skończy, bo ta nowa infrastruktura już będzie.
Krytycy odnawialnych źródeł często mówią, że są one niestabilne, bo słońce nie świeci stale, a wiatr ciągle nie wieje. Czy nasza infrastruktura jest gotowa na uzupełnienie luki po węglu za pomocą OZE?
– Wiadomo, że odnawialne źródła są trudne dla systemu projektowanego w innych czasach i pod inne źródło energii – węgiel, gaz elektrownie jądrowe. Na razie więc nasz system energetyczny nie jest w pełni gotowy na ich przyjęcie, co nie znaczy, że już się nie zmienia. To trochę tak, jakby zapytać w latach 80. o to, czy sieci telefoniczne obsłużą telefonię komórkową albo czy banki będą gotowe na cyfryzację. Jasne, że wtedy nie były, ale to nie sprawiło, że dziś nie mamy smartfonów czy nie płacimy telefonem. Podobnie z naszym systemem energetycznym. Jest teraz w procesie zmiany, dlatego nie można powiedzieć, że na OZE nie jest zupełnie gotowy. Musi się oczywiście zmienić jeszcze bardziej, tak jak zmienia się każda dziedzina naszego życia, ale to jest możliwe i już częściowo widoczne.
W czym to widać?
– Choćby w tym, jak duże znaczenie już dziś mają w produkcji naszego prądu źródła odnawialne. Pamięta pani gorące lato 2015 r.? Wtedy z powodu olbrzymich upałów pobór prądu np. do klimatyzacji bardzo wzrósł, a nasze elektrownie węglowe nie były w stanie tego obsłużyć. Może w domach tego nie odczuliśmy, ale wtedy duzi odbiorcy prądu, jak zakłady przemysłowe, byli proszeni, by częściowo ograniczyć jego pobór. Dziś, choć lato jest podobnie upalne – takiej konieczności nie ma. Właśnie z powodu OZE. Dzięki dopłatom od państwa znacząco wzrosła liczba gospodarstw domowych produkujących własny prąd ze słońca, w 5 lat przybyło aż 5 GW. Wiadomo, że w upalne dni tego prądu łącznie produkują najwięcej. I dziś nawet urzędy energetyczne widzą, że te panele słoneczne uratowały nas przed brakami.
No dobrze, ale skoro nasz system jest w przebudowie – czyli zmierza do ograniczenia podwyżek cen prądu – co jeszcze się musi zmienić, abyśmy mogli zacząć płacić mniej?
– Wyzwania na razie widzę dwa. Po pierwsze kwestia przebudowy sieci, czyli linii przesyłowych. To wyzwanie, ponieważ przebudowa czy budowa nowych linii będzie wymagała przekonania mieszkańców. A ludzie nie lubią fizycznych zmian za swoim oknem. Drugim wyzwaniem i jednocześnie szansą jest cyfryzacja obsługi systemu energetycznego. Uważam, że to szansa, bo w innych dziedzinach, takich jak bankowość, świetnie nam poszedł proces.
Na czym to może polegać?
– Na przykład na przejściu na zdalny system, który jest bliżej klienta. To pozwoli na tworzenie np. aplikacji na smartfony umożliwiających śledzenie własnego zużycia prądu i sterowanie nim zależnie od ceny. Może to brzmi dość futurystycznie, ale absolutnie możliwa jest sytuacja, gdy spinamy nasze różne urządzenia AGD w domu z aplikacją kontroli naszego prądu i na przykład ona włącza pralkę wtedy, gdy prąd jest najtańszy. Aplikacja pokaże też, ile w danym momencie prąd kosztuje, bo może się zdarzyć, że są chwile, gdy ceny będą ujemne; będą nam płacić za to, że prąd zużywamy.
Naprawdę futurystyczna wizja!
– Ale prawdopodobna, a na pewno możliwa. To już się dzieje. Podobnie jak porównywarki cen prądu, takie jakie są przy zakupach internetowych. Dziś nie mamy w Polsce takich możliwości, bo zmiana operatora to trudny proces administracyjny i do tego – przez regulację cen – nieopłacalny. Jednak w przyszłości jest możliwe, że łatwiej będziemy zmieniać operatorów zdalnie, zależnie od naszego profilu energetycznego czy od chęci bycia eko. Jeden będzie wolał zawsze najtaniej, inny – bardziej „zielono”. Świadomi konsumenci będą nie tylko w kosmetykach, ale też w zakupie prądu.
A co dziś – gdy takich możliwości jeszcze nie mamy – możemy zrobić, aby zaoszczędzić na droższym prądzie? Nie wszyscy mają możliwość produkcji własnego prądu przez panele fotowoltaiczne.
– Rzeczywiście, to wymaga inwestycji – nawet z dopłatą od państwa, i nie każdy może sobie na to pozwolić, bo np. mieszka w bloku. Ale myślę o czymś innym. Przygotowanie się na dalsze podwyżki zaczęłabym od poznania własnego zużycia prądu w danej chwili, rozrysowania swojego profilu energetycznego. Ile zużywamy w ciągu doby? W jakich porach najwięcej? Czy więcej latem czy zimą? Taka świadomość pozwala modyfikować pewne nawyki, jakie mamy. Ja na przykład całkiem niedawno dopiero to sobie sprawdziłam i wyszło mi, że korzystam z prądu źle, nie dopasowując się zupełnie do swojej taryfy. Jasne, że nie wszystko da się ustawić pod oszczędność, bo np. kuchnia elektryczna czy lodówka musi chodzić codziennie, ale część można.
I jak rozumiem, warto zainwestować też w bardziej energooszczędny sprzęt.
– Dobrze by było, bo czasem droższy wydatek zwraca się w tańszym użytkowaniu. Ale nie tylko. Warto w ogóle zobaczyć, ile prądu zużywają poszczególne nasze urządzenia. Są już specjalne mierniki, które się podłącza, żeby to sprawdzić. I wtedy może się okazać, że na przykład warto zmienić odkurzacz na nowszy, bo dużo nas kosztuje jego używanie, albo w czym innym niż czajnik elektryczny gotować wodę.
Tu też dotykamy kwestii ogrzewania naszych domów, jeśli robimy to sami. Jeśli na przykład decydujemy się na wymianę pieca na nowy, warto przemyśleć, czy nie byłoby dobrze zainwestować więcej, kupując pompę ciepła. Myślę tu o możliwej dodatkowej opłacie, jaka może spaść na wiele naszych domów w przyszłości, mianowicie opłacie emisyjnej od posiadania pieców nieekologicznych. Dziś za używanie nieekologicznego paliwa płacą tylko wielkie firmy, ale Unia Europejska już dyskutuje nad wprowadzeniem takiego wymogu także do pojedynczych gospodarstw domowych. Może warto to uwzględnić w swoich planach zakupowych czy remontowych?
JOANNA MAĆKOWIAK--PANDERA
Prezes zarządu Forum Energii – think tanku, który na podstawie danych i analiz tworzy fundamenty czystej, innowacyjnej, bezpiecznej i efektywnej energetyki. Specjalizuje się w europejskich regulacjach energetycznych i klimatycznych, rynkach energii, OZE i wyzwaniach transformacji energetycznej