Logo Przewdonik Katolicki

Wolontariat – nowi chrześcijanie

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Coraz częściej słyszę, jak wolontariackie doświadczenie ich przemienia.

Proszę Państwa: wolontariat! Odkrywam, jak wielkie dobro dla Kościoła wyzwolić mogą różne formy dobrowolnego angażowania się ludzi na rzecz bardziej potrzebujących bliźnich. Wolontariat, coraz bardziej popularny wśród młodych polskich katolików, to nie tylko szansa na twórcze „zagospodarowanie” ich chęci pomagania innym, ale coś, co może odmienić oblicze chrześcijaństwa w naszym kraju. 
Owszem, wiedziałem o różnych rodzajach angażowania się młodych w rozmaite akcje – charytatywne, oświatowe, misyjne. Z podziwem patrzyłem na to wszystko, co robią, poświęcając swój czas dla tych, którzy – żyjąc bliżej lub dalej – przeżywają różnego rodzaju niedole. Ale stosunkowo niedawno uświadomiłem sobie, że właśnie dzięki wolontariatowi na polskiej ziemi rośnie nowa generacja chrześcijan. Nowa nie tylko w sensie pokoleniowym, ale przede wszystkim odmienna z racji doświadczenia, jakie daje systematyczne poświęcanie swojego czasu na pomaganie innym. Bo to jest taki rodzaj dawania, które „odpłaca” darczyńcom z nawiązką – i to wielką. Tym darem, który powraca, jest – w skrócie mówiąc – nowa perspektywa w spojrzeniu na siebie, na bliźniego, na świat, i wreszcie – na swoje relacje z Bogiem. Takie doświadczenie – niegdyś niemożliwe w takiej skali, głównie z politycznych powodów – staje się dziś udziałem coraz większej liczby młodych ludzi. Garną się do różnych instytucji Kościoła, jak Fundacja Salvatti, Wspólnota Sant’Egidio, Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy KEP czy wielu innych i wyjeżdżają na cztery strony świata, ofiarując innym swój czas, ręce, serce, zapał. I coraz częściej słyszę, jak to wolontariackie doświadczenie ich przemienia. Przyjeżdżają z różnych krajów Afryki, Azji czy Ameryki Południowej i opowiadają, jak mocno ich to zmieniło. Przekonują, że nie tylko mogli pomóc potrzebującym – bezdomnym, samotnym, chorym – w Kazachstanie, Zambii czy na Filipinach, ale że przede wszystkim bardzo wiele sami tam otrzymali. Powtarzają, że pełniej rozumieją świat, że głębiej przeżywają swoje chrześcijaństwo, że naprawdę doświadczyli powszechności Kościoła. Z równym podziwem myślę o tych, którzy działają na miejscu, o tysiącach wolontariuszy spieszących z pomocą polskim bezdomnym, samotnym, chorym. Ci, którzy odwiedzają ich bądź to w różnych ośrodkach, schroniskach, przytułkach, bądź też wyszukują na dworcach, w pustostanach czy szopach, także wchodzą w inne światy. Są to niewątpliwie światy po ludzku dramatyczne, lecz poświęcenie dla ubogich (to oni są w sercu Kościoła!) – niezależnie od tego, czy żyją w Polsce, czy Afryce – jest wielkim darem dla ofiarodawcy.
Doświadczenie wolontariatu staje się udziałem coraz większej liczby młodych Polaków. Owszem, w skali ogółu to wciąż garstka. Ale wystarczająca jako zaczyn przemian, które mogą stopniowo zmieniać oblicze Kościoła w Polsce. Marzyłoby mi się tylko, by w takie działania angażowali się wspólnie młodzi chrześcijanie różnych wyznań. Byłby to piękny znak ekumenizmu praktycznego. Ale wierzę, że i tego się doczekamy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki