Kamera uchwyciła, jak w zeszłoroczny majowy wieczór kilka osób stało na przystanku autobusowym. Wśród nich czarnoskóra nastolatka w bluzie z kapturem ze smartfonem w ręku. Najwyraźniej coś filmowała, zresztą nie tylko ona w tej grupce czekającej na autobus. Obok stała biała dziewczyna w czarnych leginsach, także z telefonem wymierzonym w tym samym kierunku. Zresztą może nie filmowała, a tylko robiła zdjęcie? Ale można jednak przypuszczać, że filmowała, bo to dziś naturalny odruch młodych ludzi, żeby nagrywać każdą niecodzienną sytuację i wrzucać natychmiast nagranie do mediów społecznościowych. Darnella Frazier dotknęła ekranu i nagranie poszło w świat, powielane w ekspresowym tempie. Zawierało ostatnie słowa George’a Floyda, które brzmiały „I can’t breathe”, kiedy policjant przyciskał go kolanem do ziemi. Efektem publikacji tego nagrania były zamieszki niemal w całych Stanach Zjednoczonych i rozwój ruchu Black Lives Matter. Floyd, który po tej brutalnej interwencji zmarł, nie był niewinnym człowiekiem – miał na swoim koncie rozboje i kradzieże. Był czarny, a policjant, który go zabił, był biały. I też nie był niewiniątkiem. Wydarzenie filmowało kilka przypadkowych osób, które akurat znalazły się w okolicy, a ich nagrania stały się ważnym dowodem w czasie rozprawy przeciwko policjantowi oskarżonemu o morderstwo. Funkcjonariusz został uznany ostatecznie przez sąd za winnego.
Ale wróćmy do Darnelli Frazier. Obecnie osiemnastoletnia dziewczyna kilka tygodni temu otrzymała honorową Nagrodę Pulitzera, najważniejszą nagrodę dziennikarską w USA i najbardziej prestiżową na świecie. Jej kilkuminutowy film relacjonujący ostatnie chwile Floyda obejrzało niemal 80 proc. Amerykanów. Jury nagrody ogłosiło, że w ten sposób chce złożyć hołd osobie, która wyszła z domu, aby załatwić własne sprawy i stała się przypadkowym świadkiem tragedii. Nagrodę Darnella otrzymała za „odważne nagranie morderstwa George’a Floyda i stworzenie wideo, które wywołało protesty przeciwko brutalności policji na całym świecie”. Jury podkreśliło w ten sposób ważną „rolę obywateli w dążeniu dziennikarzy do prawdy i sprawiedliwości”.
W ten sposób Pulitzer przyznawany za wybitne osiągnięcia dziennikarskie, w tym reporterom wojennym ryzykującym swoje życie w służbie faktów, został zredukowany do „odwagi” wyciągnięcia z kieszeni telefonu komórkowego na amerykańskiej ulicy i opublikowania filmu na Facebooku. Nie chcę dyskredytować Darnelli, była świadkiem traumatycznego wydarzenia, które z pewnością nią wstrząsnęło. Jej film przypadkowo stał się dokumentem epoki. To godna pochwały reakcja przechodnia, bo amatorskie nagrania stają się ważnym dowodem. Internet jest pełen takich świadectw. Ale jury Pulitzera powinno się bardziej przyłożyć, jeśli zamierza za nie nagradzać.