Nieśmiała blondynka z włosami związanymi w koński ogon, z ukrycia podpatrująca lornetką dziko żyjące szympansy – tak kilku już pokoleniom Brytyjczyków kojarzy się Jane Goodall. Pierwszy program telewizyjny o jej misji w lesie deszczowym Tanzanii został wyemitowany w 1965 r. Jego bohaterka nie miała wtedy jeszcze doktoratu ani nawet ukończonych studiów, lecz była od dawna pasjonatką świata zwierząt oraz umiała wykorzystywać nadarzające się w życiu okazje, by spełniać własne marzenia.
– Moim największym marzeniem, które zrodziło się, gdy miałam 10 lat i przeczytałam Tarzana, było pojechać do Afryki, żyć wśród dzikich zwierząt i pisać o nich książki. Śmiano się wtedy ze mnie, bo po pierwsze nie mieliśmy pieniędzy na tak daleką podróż, a po drugie byłam dziewczynką, a dziewczynki nie robią „takich rzeczy”. Na szczęście w moje marzenie wierzyła moja mama, dlatego to jej zawdzięczam wszystko – opowiada dziś dr Goodall podczas licznych konferencji, na które jest zapraszana.
O człowieczeństwie w sposób pokorny i wzniosły
W Wielkiej Brytanii rozpoznawalna jest podobnie jak David Attenborough – również podróżnik i pasjonat dzikiej przyrody, opowiadający o jej pięknie w licznych programach telewizyjnych. Z tym że Jane w wyobrażeniach Brytyjczyków to ta starsza pani, do której spontanicznie przytulają się szympansy.
Pod koniec maja właśnie ona została zaledwie czwartą w historii kobietą, której przyznano prestiżową Nagrodę Templetona – zwane czasem „katolickim Noblem” wyróżnienie przyznawane naukowcom „przerzucającym mosty między nauką i wiarą”. W tym roku jego wartość wyniosła 1,5 miliona dolarów. – Jesteśmy zachwyceni i zaszczyceni, że możemy w tym roku nagrodzić dr Jane Goodall, ponieważ jej osiągnięcia wykraczają poza tradycyjne parametry badań naukowych i pomagają zdefiniować nasze postrzeganie tego, co to znaczy być człowiekiem – powiedziała, wręczając nagrodę, Heather Templeton Dill, prezes Fundacji Johna Templetona, a zarazem wnuczka Templetona. – Odkrycia Jane głęboko zmieniły światopogląd na temat inteligencji zwierząt i wzbogaciły nasze rozumienie człowieczeństwa w sposób, który jest zarówno pokorny, jak i wzniosły. Ostatecznie jej praca jest przykładem pokory, duchowej ciekawości i odkrycia, o których pisał i mówił mój dziadek, John Templeton, za życia – dodała.
Przecież Ktoś stał za Wielkim Wybuchem
Jane Goodall trudno byłoby jednak zdefiniować jako katoliczkę czy nawet chrześcijankę. Była wprawdzie ochrzczona i wychowana w rodzinie chrześcijańskiej wyznania protestanckiego, ale swojej duchowości nie odnalazła w Kościele, lecz... w lesie deszczowym.
– Najważniejszą częścią życia w lesie deszczowym jest poczucie wzajemnych połączeń między gatunkami; uświadomienie sobie, że każde najmniejsze stworzenie ma tam swoją rolę do odegrania. Lubię myśleć o tym jak o gobelinie życia, gdzie każde stworzenie jest nitką tworzącą całość. Taki gobelin mógł utkać tylko wielki, błyskotliwy umysł – przyznaje brytyjska prymatolog (specjalista od ssaków naczelnych).
O Bogu nigdy nie mówi wprost, raczej posługuje się pojęciem „wyższej Inteligencji” czy „siły życia”. Jednak wiele jej wypowiedzi wskazuje na to, że w Niego wierzy, że to Jego ślady odkryła w świecie zwierząt, tak samo jak w świecie ludzi, i dystansuje się od naukowców uznających akt stworzenia za nienaukowe brednie.
– Gdy słyszę ludzi mówiących, że nauką da się wyjaśnić wszystko, bez odwołania do jakiejś inteligencji spoza Wszechświata, że sami znajdziemy wszystkie odpowiedzi albo że jest udowodnione, iż wszechświat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu – nie zgadzam się z nimi. Owszem, nie mam wątpliwości, że na początku był ten Wielki Wybuch, ale przecież Ktoś musiał go spowodować! Lubię utrzymywać otwarty umysł, lubię utrzymywać poczucie niezwykłości i wolę nie znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Dlatego uwielbiam tę frazę z Biblii o tym, że „teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno, a potem poznamy twarzą w twarz”. Też mam to poczucie. Czuję, że pewnego dnia poznamy wszystkie odpowiedzi, ale to nie będzie już na tej planecie – powiedziała w swojej mowie nagranej z okazji wręczenia Nagrody Templetona.
Niszczenie środowiska wynika z ubóstwa ludzi
W świecie naukowym to właśnie prace Jane Goodall dały podwaliny pod dalsze współczesne badania nad różnicami i podobieństwami między ludźmi i zwierzętami. Wcześniej jako naukowy dogmat wyznawano, że podstawowa różnica polega między nami na tym, że tylko ludzie umieją posługiwać się narzędziami, tylko ludzie mają uczucia i emocje, tylko ludzie tworzą więzy rodzinne i społeczne. Tymczasem ona – młoda, oczytana dziewczyna bez studiów, wysłana do dżungli dzięki dobrej intuicji antropologa prof. Lewisa Leaky’ego, już po kilkunastu tygodniach życia sam na sam z dzikimi szympansami odkryła, że to wszystko nieprawda. Jej obserwacje o tym, że te ssaki naczelne posługują się wymyślonymi przez siebie narzędziami, że tworzą rodziny i związki, mają uczucia i własny język, zostały początkowo w świecie naukowym skrytykowane. Ponieważ jednak były dobrze udokumentowane i opisane, w końcu zostały wzięte pod uwagę, a samej Jane dały doktorat, i to pomimo braku studiów na uczelni.
W dżungli mieszkała na stałe ponad 20 lat. Szybko zauważyła, że populacja dzikich szympansów jest zagrożona dziką ekspansją ludzi, bez opamiętania wycinających tanzańską dżunglę na zlecenie bogatych firm z Zachodu, które chciały tam zakładać przemysłowe plantacje. Od tego momentu Jane całe swoje życie i działania zaczęła poświęcać również walce o ochronę środowiska naturalnego. Nie czyniła tego jednak nigdy w sposób ślepy, stawiając wyżej dziką przyrodę niż potrzeby ludzi.
– Niszczenie środowiska naturalnego zawsze wynika z ubóstwa ludzi. To biedni ludzie zabijają bez umiaru zwierzęta czy niszczą las, bo nie mają innego wyjścia, żeby nakarmić siebie i swoje rodziny. To ubóstwo ludzi zmusza ich do kupowania najtańszego jedzenia, które najczęściej jest produkowane kosztem dobrostanu zwierząt lub środowiska. Dlatego gdy chcemy troszczyć się o środowisko, musimy najpierw zatroszczyć się o ludzi – przekonuje Jane Goodall.
Nie ma czasu do stracenia
I sama robi to, do czego zachęca. Aby do ochrony dzikich szympansów włączyć miejscowych Tanzańczyków, uruchomiła program finansowania jedzenia dla najuboższych rodzin. Stworzony przez nią Instytut Jane Goodall (JGI) zajmuje się w Afryce nie tylko badaniami nad zwierzętami, ale również programową pomocą ludziom tam żyjącym. Od tego czasu JGI chroni 1,5 miliona akrów lasów, wspiera 130 społeczności i zapewnia bezpieczne siedliska ponad 5000 szympansów i goryli.
Wiedząc, że świat najszybciej zmienia się, gdy edukowane są dzieci i młodzież, uruchomiła w 1991 r. dedykowaną temu organizację Roots & Shoots, której zadaniem jest uczenie najmłodszego pokolenia troski o środowisko, łącząc troskę o ludzi z troską o przyrodę. Dziś działa ona już w 65 krajach świata, także takich, które same miały problem z grabieżczą gospodarką środowiskiem naturalnym, jak Uganda, Demokratyczna Republika Konga, Kenia, Chiny czy Indonezja. Każda formująca się w ramach Roots & Shoots grupa musi sobie na początek wymyślić trzy programy działania: jeden dedykowany pomocy ludziom, jeden dla pomocy zwierzętom i jeden z myślą o ochronie środowiska.
Zanim wybuchła pandemia koronawirusa, Jane Goodall spędzała aż 300 dni w roku na nieustannych podróżach w różne miejsca świata z wykładami i warsztatami. Czas przymusowego uziemienia postanowiła również wykorzystać, do czego zaprzęgła elektronikę. – Nigdy wcześniej nie byłam tak zajęta, jak teraz, gdy siedzę w domu. Ciągle jakieś webinary, zoomy, podcasty. Ale cieszę się, bo w ten sposób o wiele szybciej i efektywniej docieram do większej rzeszy ludzi. A muszę się spieszyć, bo widzę, ile ciągle jest do zrobienia. Mam już 87 lat i nie wiem, ile czasu mi zostało. Będę jednak działać i walczyć, ile tylko starczy mi sił – mówi Jane Goodall.