Wolność – to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy myślę o pojęciu Nowego Człowieka zaproponowanym przez ks. Franciszka Blachnickiego. Dlaczego?
Bezmyślność
Ks. Blachnicki wskazywał na różne obszary ograniczeń wolności czy wręcz zniewolenia współczesnego człowieka. Co charakterystyczne, mimo życia w warunkach realnego socjalizmu i bardzo mocnego zaangażowania antykomunistycznego, źródło zniewolenia widział przede wszystkim w samym człowieku, wszystkie polityczne ograniczenia traktując marginalnie. Owszem, mówił o terrorze państwa totalitarnego, zaraz jednak wskazywał na „terror opinii publicznej powodujący lęk przed mówieniem i czynieniem prawdy”. Pojęcie poprawności politycznej jeszcze chyba wtedy nie istniało, w każdym razie nie dominowała ona w publicznym dyskursie tak bardzo, jak to się dzieje obecnie. Nie istniało też pojęcie celebrytów, a założyciel Ruchu Światło-Życie wskazywał na zniewolenia wynikające z dążenia do sławy, poklasku, wyczynu i mierzenia wartości człowieka wyłącznie przez takie kryteria z pominięciem jego charakteru i zaangażowania. Innym, coraz bardziej aktualnym niebezpieczeństwem jest koncentracja na konsumpcji. „Przez jednostronne nastawienie na konsumpcję człowiek staje się pasywny, mało aktywny i twórczy. Nie widzi celu życia w tworzeniu, w zdobywaniu wyższych wartości, ale w używaniu dóbr materialnych i zmysłowych” – mówił ks. Blachnicki. I wreszcie wskazywał na faktyczny brak wolności wynikający z bezmyślnego podążania za opinią, w tym za tym, co się słyszy i czyta w mediach. „Człowiek taki nie jest myślącym, w sposób wolny wybierającym, o sobie stanowiącym podmiotem, lecz przedmiotem wielorakich manipulacji. (…) Człowiek taki jest niewolnikiem, manipulowanym przez innych”. Bardzo dobitnie brzmią te słowa w sytuacji, gdy polskie społeczeństwo coraz bardziej dzieli się na wrogie plemiona mające swoje gazety i swoje stacje telewizyjne, będące dla wielu niezachwianym źródłem prawdy.
Nie mamy o czym myśleć
Ani o czym pisać
Za dużo się zdarzyło, żeby się zachwycać
Szum wiadomości mnie zalewa z krańców globu (…)
Wierzę we wszystko to, co ekran mi wyświetla
Płynę spokojnie w mojej bańce bezpieczeństwa (…)
Wielkie narracje, ideały porzucone
To nic nie znaczy
Chodźmy wszyscy w inną stronę (…)
Tak dziś śpiewa „Kwiat Jabłoni”, całkowicie zgodnie z tym, co pisał ks. Blachnicki, choć przecież nie jest to zespół kierujący się inspiracją chrześcijańską.
Posiadać siebie
Nowy Człowiek jest wolny, sam o sobie decyduje, kierując się przy tym światłem prawdy, którą rozpoznaje w swoim sumieniu, opierając się na racjonalnym osądzie i pozwalając się prowadzić Bogu mówiącemu do niego przez Słowo i nauczanie Kościoła. Nowy Człowiek jest więc panem siebie, nic i nikt go nie posiada, on posiada siebie. Ale bynajmniej nie chodzi tutaj o samodoskonalenie, tworzenie jakichś superludzi. Jedno z najważniejszych sformułowań ks. Franciszka Blachnickiego to „posiadać siebie w dawaniu siebie”. Nowy Człowiek jest dla innych, jest dla służby. To właśnie dawanie siebie tworzy Nowego Człowieka. Zwrot „posiadać siebie w dawaniu siebie” ma swoje korzenie w bardzo często przytaczanym przez założyciela Ruchu Światło-Życie zdaniu z soborowej konstytucji Gaudium et spes: „Człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”.
Cała formacja zaproponowana przez ks. Franciszka Blachnickiego ma prowadzić do służby. Osoby przychodzące do Ruchu Światło-Życie szukają często po prostu środowiska wiary, wspólnoty chrześcijańskiej, grupy ludzi dzielących te same wartości. Formacja w ruchu oazowym ma ich prowadzić do zobaczenia, że chrześcijaństwo nie jest samo dla siebie, jest po to, by służyć. „To jest pierwsze, główne zadanie naszego ruchu. To, co staramy się czynić w oazach, a potem w pracy formacyjnej w ciągu roku, to nic innego niż pewna pedagogia Nowego Człowieka, wychowanie człowieka do posiadania siebie w dawaniu siebie”. Ks. Blachnicki wprowadził do katolickiego słownika w Polsce greckie słowo „diakonia” – służba.
Trzeba jednak podkreślić, że służba ma być owocem formacji. Zbyt często w Kościele dzieje się tak, że oczekuje się zaangażowania od kogoś, kto jest dopiero na początku drogi wzrostu w wierze. Efektem może być wypalenie czy zniechęcenie. Bywa też podejście czysto utylitarne, że dla proboszcza liczą się tylko grupy, które „coś robią”. „Co parafia ma z tego, że oni się spotykają?” – z takimi pytaniami grupy oazowe spotykały się jeszcze nie tak dawno. Ewangelizacja – katechumenat – diakonia – taka jest droga proponowana przez ks. Blachnickiego. Diakonia, czyli służba, jest trzecim etapem, co nie znaczy, że nie wprowadza się jej stopniowo już na etapach wcześniejszych. To nie sztuka dać komuś robotę. Sztuką jest tak go uformować, by postawa służby stała się jego stylem życia.
Uniżenie
W centrum duchowości Ruchu Światło-Życie ks. Franciszek Blachnicki postawił Chrystusa Sługę. „Chrystus Sługa jest w pełnym tego słowa znaczeniu Nowym Człowiekiem” – mówił. Głęboko zakorzeniony w nauczaniu Soboru Watykańskiego II, z którego czerpał wiele inspiracji, ks. Blachnicki wskazywał, że obraz Jezusa ukazywany w dokumentach soborowych to właśnie obraz sługi. „Ten obraz Chrystusa dominuje w tekstach Soboru i on wyznacza szczególny charakter tej epoki, w której jesteśmy” – twierdził.
Ks. Blachnicki szeroko rozwijał teologię Chrystusa Sługi, tutaj spójrzmy tylko na podstawowy wymiar tego obrazu. W Centrum Ruchu Światło-Życie w Krościenku nad Dunajcem w 1976 r. kard. Karol Wojtyła poświęcił kaplicę Chrystusa Sługi – pierwsze miejsce pod tym wezwaniem. Bardzo starannie przemyślany wystrój kaplicy w całości mówi o służbie. Umieszczona w centralnym miejscu figura Chrystusa Sługi wraz ze znajdującym się na nim witrażem przedstawia Jezusa gotowego pełnić do końca wolę Ojca – a więc pragnącego światło wcielać w swoje życie. Obrazy w kaplicy przedstawiają ewangeliczne sceny: umycia nóg apostołom podczas ostatniej wieczerzy, Jezusa odrzucającego pokusę panowania w czasie kuszenia na pustyni oraz mówiącego do apostołów: „Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym” (Mt 20, 28). Na bocznej ścianie znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca Maryję Niepokalaną, która jest wzorem Nowego Człowieka, jak mówił ks. Blachnicki, „bliższym wzorem”. Płaskorzeźba Niepokalanej jest świadomie umieszczona z boku, niejako wśród osób modlących się kaplicy.
Uniżenie prezbitera
Chrystus Sługa jest wzorem dla wszystkich, jednak ks. Franciszek Blachnicki postawił go szczególnie jako wzór dla księży. Księża związani z Ruchem Światło-Życie tworzą Unię Kapłanów Chrystusa Sługi. Założyciel oaz zwracał uwagę na grożące księżom niebezpieczeństwo „utożsamiania się z Chrystusem tylko po linii władzy”. Mówił do księży: „Grozi nam zbytnie opieranie się na autorytecie otrzymanej od Chrystusa władzy, bo występujemy w Jego imieniu, reprezentujemy Go wobec ludu i występujemy w blasku Jego autorytetu. Chrystus wyraźnie w pewnym momencie ostrzegł swoich uczniów, apostołów, przed pokusą pójścia po linii władzy (…). Nie władza więc, ale służba na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale żeby służyć i życie oddać (Mt 20, 28). I ta właśnie linia musi się mocno zaznaczyć w naszej duchowości kapłańskiej”. Pamiętam sytuację na oazie rodzin, gdy obsługa kuchni, niewątpliwie nieco pozbawiona wyobraźni, codziennie wieczorem oczekiwała od uczestników rekolekcji obierania ziemniaków na następny dzień. A ponieważ praktycznie każda rodzina miała małe dzieci, które w tym czasie kładło się spać, grupy dyżurne mogły wystawiać tylko niewielką reprezentację. Któż więc spontanicznie, bez żadnych sugestii codziennie pomagał przy obieraniu ziemniaków, mając tym samym przez 15 dni rekolekcji nieustający dyżur gospodarczy? Obok pary moderatorskiej ksiądz moderator, za którego przykładem poszli dwaj klerycy. I nie było to traktowane jako coś nadzwyczajnego, przeciwnie – jako normalne podjęcie koniecznej służby.
Ks. Wojciech Danielski, najbliższy współpracownik ks. Franciszka Blachnickiego i pierwszy jego następca jako moderator krajowy Ruchu Światło-Życie, ułożył modlitwę: „Codzienne zjednoczenie kapłana z Chrystusem Sługą”. Czytamy w niej między innymi:
„Przyjmij także dzisiaj mnie całego na służbę, abym wstępował coraz doskonalej w Twoje ślady. Zwyciężaj we mnie nad moim egoizmem, ambicją i samowolą. Nie daj, abym uciekał od ludzi, którzy mnie potrzebują, ani zajmował sobą ludzi, których ja potrzebuję. Spraw, abym im służył z wielkodusznym poświęceniem jako samemu Tobie, który w nich do mnie przychodzisz, i abym był dla nich, świadomie i mądrze, znakiem Twojej obecności i Twojej nieskończonej miłości pragnącej wyzwolenia”.
Kapłaństwo świeckich
„Do czego nas wzywa, do czego nas zobowiązuje i do czego nas uzdalnia chrzest? Do tego, abyśmy umierali przez całe życie, abyśmy umierali dla swego egoizmu, dla miłości własnej. Abyśmy ciągle przekreślali w sobie tego człowieka, który żarłocznie chce wszystko pożerać dla siebie, mieć, brać, posiadać. To jest droga śmierci. Ile razy przezwyciężymy swój egoizm, ile razy otworzymy się ku drugiemu, ile razy spełnimy bezinteresowny czyn, nie pytając o zapłatę, ile razy nachylimy się nad bratem, który cierpi nędzę i jest opuszczony, ile razy złożymy ofiarę z tego, co mamy, nie pytając ani o uznanie, ani o pokwitowanie, żeby mieć mniejszy podatek, tylko po prostu po to, żeby dać, dać bezinteresownie, tyle razy przechodzimy ze śmierci do życia. To jest rytm życia chrześcijańskiego określony przez chrzest. Ciągłe umieranie, ciągłe przechodzenie do życia. I w tym się musimy ćwiczyć całe życie”.
Osoba wtedy żyje, kiedy miłuje, kiedy posiada siebie w dawaniu siebie. Ten moment personalistyczny może nas ustrzec od niebezpieczeństwa utożsamiania się z Chrystusem tylko po linii władzy, gdy dochodzimy do koncepcji „sacerdos alter Christus” i grozi nam zbytnie opieranie się na autorytecie otrzymanej od Chrystusa władzy, bo występujemy w Jego imieniu, reprezentujemy Go wobec ludu i występujemy w blasku Jego autorytetu.
Chrystus wyraźnie w pewnym momencie ostrzegł swoich uczniów, apostołów, przed pokusą pójścia po linii władzy, wtedy kiedy przyszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi dwoma synami (właśnie środkowy obraz w naszej kaplicy tę scenę przedstawia) i prosiła Go o to, żeby ci dwaj jej synowie mogli zająć eksponowane stanowiska w Jego królestwie. A Chrystus wtedy mówi: Nie wiecie, o co prosicie (Mt 20, 22). Potem mówi o tym, że wielcy tego świata sprawują władzę, u was nie tak będzie, ale kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie ostatnim, niech będzie sługą wszystkich (por. Mt 20, 26–27). Nie władza więc, ale służba na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale żeby służyć i życie oddać (Mt 20, 28). I ta właśnie linia musi się mocno zaznaczyć w naszej duchowości kapłańskiej.
Każdego, kto zaczyna się wgłębiać w myśl ks. Blachnickiego, uderza niesamowita szerokość jego spojrzenia, wielość zagadnień, którymi się zajmował – od osobistej relacji człowieka z Bogiem poprzez spotkanie z drugim, życie wspólnotowe, liturgię, parafię, Kościół… aż po zagadnienia społeczne. To wszystko tworzy u niego harmonijną całość, spójną wizję odnowy człowieka, Kościoła i świata. Każda zatem próba przedstawienia głównych myśli ks. Blachnickiego będzie więc siłą rzeczy wyborem. Chciałbym podjąć tę próbę, idąc tropem zaproponowanym przez samego założyciela oaz, który przygotowując program rekolekcji mających syntetycznie przedstawić charyzmat ruchu oazowego, ujął go w czterech katechezach: Światło-Życie, Nowy Człowiek, Nowa Wspólnota, Nowa Kultura.