Logo Przewdonik Katolicki

Nowa kultura, czyli budowanie lepszego świata

Krzysztof Jankowiak
fot. Agnieszka Robakowska/PK

Ks. Franciszkowi Blachnickiemu obca była mentalność oblężonej twierdzy. Wzywał do aktywnej obecności chrześcijan w świecie. Krytycznie oceniając wartości niesione przez współczesne społeczeństwa, uważał, że należy przynieść im własną propozycję.

Symptomy nadchodzącej katastrofy:
1. Zatrucie naturalnego środowiska.
2. Rewolucja głodnych – niebezpieczeństwo «trzeciego świata».
3. Spustoszenie nikotynizmu i alkoholizmu.
4. Dekadencja seksualna.
5. «Biała śmierć» – zabijanie życia poczętego.
6. Ofiary narkomanii.
7. Plaga samobójstw.
8. Zbrodnie, gwałty, widmo wojny nuklearnej.
9. Rozpad rodziny, plaga rozwodów.
10. Załamanie się systemu wychowania – młodzież na marginesie życia społecznego.
To nie opis aktualnej sytuacji w Polsce. Powyższe punkty stanowią początek szerszej analizy społeczeństwa konsumpcyjnego sporządzonej przez ks. Franciszka Blachnickiego w… 1972 r. Założyciel Ruchu Światło-Życie przebywał wtedy u swojego brata w Anglii, jego notatki są owocem obserwacji, jakie tam poczynił. Jeden z wniosków, do których wtedy doszedł wydaje się szczególnie interesujący – uważał mianowicie, że sytuacja Kościoła jest o wiele trudniejsza w społeczeństwie konsumpcyjnym niż pod rządami komunistów. Pisał to zdecydowany antykomunista, doznający najrozmaitszych prześladowań i szykan.

Wyjście do ludzi
Jako odpowiedź na tę „nadchodzącą katastrofę” ks. Blachnicki proponował „zwartą koncepcję «nowej kultury»”, która „musi być realizowana konsekwentnie”. Nowa kultura to kolejne z kluczowych pojęć założyciela oaz. „Powstaje pytanie: Czy nowy człowiek, chrześcijanin w ogóle jest powołany do tego, żeby tworzyć kulturę, czy nie powinien ograniczyć się tylko do życia wewnętrznego, skierowanego ku Bogu, ukrytego w Bogu, pozostawiając synom tego świata troskę o niego, o jego urządzanie, przekształcanie?” – pytał ks. Blachnicki. Pytanie było dla niego czysto retoryczne, całym swoim życiem dawał przykład aktywnej obecności w świecie i do tego formował innych. „Nowy człowiek, który wchodzi w nową wspólnotę z Bogiem i braćmi, musi także tworzyć nową kulturę, to znaczy musi podejmować wszelkie wysiłki dla budowania nowego lepszego świata”.
Słowo „nowy” zostało zaczerpnięte przez ks. Blachnickiego z Biblii. „Oto czynię wszystko nowe” – czytamy w Księdze Apokalipsy. Zmartwychwstanie Chrystusa tworzy nową rzeczywistość, nowy porządek. Chrystus, nowy Adam czyni tych, którzy w Niego wierzą, nowym stworzeniem. „To jest ta rzeczywistość wiecznie nowa, bo w stosunku do niej wszystko będzie stare, nie może już prześcignąć tej rzeczywistości. Chrystus zmartwychwstały przez swojego Ducha daje nam udział już teraz w tej rzeczywistości” – mówił ks. Blachnicki.
Nowy człowiek, a więc człowiek, który wybrał Boga, pragnie we wszystkie dziedziny życia – kulturę, życie społeczne, gospodarcze, polityczne – wprowadzać to, co dla niego ważne. W ten sposób tworzy się nowa kultura. „Nowy człowiek nie może nie tworzyć nowej kultury, bo człowiek jako osoba jest twórczy, musi wyrażać na zewnątrz te wartości, którymi żyje”.
Nie jest to więc propozycja zamknięcia się we własnym gronie chrześcijan. Ks. Blachnickiemu całkowicie obca była mentalność oblężonej twierdzy. Dokładnie przeciwnie – założyciel oaz wzywał do aktywnej obecności w świecie, krytycznie oceniając wartości niesione przez współczesne społeczeństwa, uważał, że należy przynieść im własną propozycję.
Przyjrzyjmy się teraz kilku przykładowym sytuacjom, w których może się wyrażać nowa kultura. Na pierwszym miejscu na przytoczonej wyżej liście „symptomów nadchodzącej katastrofy” znalazło się „zatrucie naturalnego środowiska”. Tematyka szczególnie bliska papieżowi Franciszkowi, ale przecież pojawiała się w nauczaniu katolickim już wówczas – podjął ją choćby papież Paweł VI w wydanym w 1971 r. liście apostolskim Octogesima adveniens. Niewątpliwie jednak kwestie ekologiczne nie zajmowały w codziennej praktyce kościelnej znaczącego miejsca. Ks. Blachnicki tymczasem tematykę niszczenia środowiska i jego ochrony umieścił w programie formacyjnym Ruchu Światło-Życie (na oazie I stopnia). Było to i wyprzedzenie swojej epoki, i profetyczne odczytanie znaków czasu, a i zapewne, tak charakterystyczne dla założyciela Ruchu Światło-Życie, wsłuchanie się w głos papieża. Nieco później, w latach 80. do Centrum Ruchu Światło-Życie w Krościenku przyszedł ówczesny wicedyrektor Pienińskiego Parku Narodowego zaniepokojony tysiącami osób przechodzących przez park przy okazji wizyty w oazowej centrali. Rozmawiał z nim ks. Wojciech Danielski, moderator krajowy ruchu oazowego. Owocem rozmowy było wydanie przez moderatora zasad regulujących poruszanie się grup oazowych w terenach chronionych i mocne przypomnienie o konieczności ochrony środowiska. A drugim owocem było to, że po pewnym czasie ów wicedyrektor wraz z żoną włączył się do Domowego Kościoła.

Bez nienawiści
Jak wspomniałem, ks. Franciszek Blachnicki był zdecydowanym wrogiem ustroju komunistycznego. Zaangażowanie społeczne było dla niego sprawą oczywistą. „Działalność polityczna jako zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego nie jest dla chrześcijan czymś zakazanym, przeciwnie, jest prawem i często obowiązkiem. (…) Kościół i reprezentujący go ludzie – duchowni czy świeccy – mają prawo i obowiązek oceny rzeczywistości i wydarzeń politycznych w świetle zasad wiary i związanych z nimi norm etycznych”.
Założyciel Ruchu Światło-Życie wskazywał bardzo mocno, że fundamentem zaangażowania społecznego czy politycznego musi być wewnętrzne nawrócenie człowieka, poddanie się wartościom. Katolik podejmując działalność polityczną, ma ją traktować jako bezinteresowną służbę na rzecz wszystkich ludzi i całego społeczeństwa. Nigdy nie może działać z pozycji partykularnej partii. Ks. Blachnicki odżegnywał się od tworzenia partii chrześcijańskich. Patrząc w przyszłość, uważał, że za wszelką cenę należy unikać powstania w Polsce partii będącej jakąś odmianą chrześcijańskiej demokracji. Wskazywał, że partia oznacza zawsze podział, tymczasem katolik ma służyć każdemu, budować jedność całego społeczeństwa. Można się zastanowić, jak polskie życie polityczne ma się do wizji ks. Blachnickiego.
Jeśli chodzi o metody walki politycznej, ks. Blachnicki bardzo mocno podkreślał konieczność walki bez przemocy, odwołując się zresztą do Mahatmy Gandhiego i Martina Luthera Kinga. Podkreślał bowiem, że cała nowa kultura ma prowadzić do „uwrażliwienia człowieka na jego godność, na jego wartość i postawienia tej wartości w centrum życia, w centrum dążeń kulturalnych, społecznych, politycznych”. I konsekwentnie trzymał się tego również, gdy mówił o walce z ówczesną władzą komunistyczną: „Ponieważ jest to służba na rzecz Człowieka w każdym człowieku, będzie ona zawsze unikała stosowania przemocy, będzie zawsze walką o wyzwolenie bez nienawiści”. Sejm niedawno uczcił ks. Blachnickiego z okazji stulecia jego urodzin. Gdyby tak posłowie – wszystkich opcji – wzięli sobie do serca jego słowa…
Jednak wyrzeczenie się przemocy nie dotyczy przecież tylko polityków. Myślę, że ciekawe będzie przytoczenie w tym miejscu słów obecnego moderatora generalnego Ruchu Światło-Życie ks. Marka Sędka pokazującego zastosowanie wizji założyciela Ruchu: „Co to dzisiaj właściwie znaczy: odrzucenie przemocy? Według mnie chodzi najpierw o wyrzeczenie się przemocy w słowach; najpierw w słowach rzucanych w przestrzeń wirtualną: w mediach społecznościowych, w komentarzach pod różnymi wypowiedziami, na listach dyskusyjnych i tak dalej; o wyrzeczenie się hejtu, o szacunek i delikatność wobec drugiego człowieka; chodzi również o porzucenie agresji w relacjach z innymi ludźmi, których spotykamy wokół nas, o bronienie się przed postawą łatwych osądów, a zwłaszcza potępiania innych, wydawania wyroków odbierających drugiemu człowiekowi cześć i szacunek”. Nie da się ukryć, że postawy oazowiczów w mediach społecznościowych bywają różne. Jednak dyscyplinując bardziej gorących dyskutantów w oazowych grupach na Facebooku, administratorzy bardzo często odwołują się właśnie do nowej kultury, która powinna cechować każdego członka Ruchu.

Wyzwolenie
Inicjatywą szczególnie powołaną w celu tworzenia nowej kultury jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. „Chcemy walczyć z tymi przejawami kultury konsumpcyjnej, które ostatecznie pogrążają człowieka w niewoli, chcemy walczyć o godność i wyzwolenie człowieka. Pierwsze uderzenie musi iść w kierunku zwalczania nałogów społecznych” – mówił ks. Blachnicki.
Narzędziem, którym posługuje się Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest abstynencja od alkoholu. Ks. Blachnicki propagował abstynencję od alkoholu właściwie przez cały czas swojej działalności. Nie należy jednak sądzić, że był wrogiem alkoholu. Pisał jednoznacznie: „Kto prawdziwie umiarkowanie używa od czasu do czasu napojów alkoholowych, nie dopuszcza się jeszcze tym samym żadnej niedoskonałości etycznej i nie można mu z tego powodu nic zarzucić. (…) Ruch trzeźwościowy Krucjaty nie uzasadnia dlatego abstynencji rygorem moralnego przymusu czy nakazu ani nie twierdzi, że abstynencja sama w sobie jest etycznie lepsza od umiarkowanego spożywania napojów alkoholowych. Stąd też ruch ten odcina się wyraźnie od tych abstynentów czy ugrupowań abstynenckich, które uważają abstynencję samą w sobie za etycznie doskonalszą od umiarkowania i które chciałyby uzasadnić powszechny obowiązek moralny praktykowania abstynencji przez wszystkich ludzi”.
Dlaczego więc abstynencja? Po pierwsze jako post – a więc wyrzeczenie się tego, co wolno, post podejmowany w intencji uzależnionych. Po drugie jako środek przełamujący przymus picia panujący w wielu środowiskach. Chodzi o to, by wszędzie normalną rzeczą było to, że ktoś po prostu odmówi wypicia alkoholu. Aby jednak tak się stało, muszą być te pierwsze osoby, które nie będą pić. Odmowa ma też znaczenie dla osób dotkniętych chorobą alkoholową, dla których całkowita abstynencja jest konieczna. Członkowie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka mogą wiele opowiadać o sytuacjach, w których ich obecność i odmowa wypicia okazywała się kluczowa dla obecnych w towarzystwie trzeźwych alkoholików. Trzeba bardzo mocno podkreślić, że Krucjata Wyzwolenia Człowieka skierowana jest przeciwko wszelkim wadom społecznym i zniewoleniom. W odniesieniu do innych nałogów niż alkoholizm w abstynencji kluczowy jest nadprzyrodzony wymiar postu – narzędzia, którym zgodnie ze słowami Pana Jezusa, walczy się ze złym duchem.
„Gdyby Kościół w Polsce posłuchał ks. Franciszka Blachnickiego, wyglądałby dziś zupełnie inaczej” – tym zdaniem ks. Jana Stanisławskiego zacząłem ten cykl artykułów. Myślę, że nie tylko Kościół, ale całe nasze społeczeństwo mogłoby wyglądać inaczej. Można tylko wyrazić nadzieję, że obserwowany obecnie wzrost zainteresowania osobą założyciela Ruchu Światło-Życie przyczyni się do podjęcia jego propozycji w życiu kościelnym i społecznym.

Każdego, kto zaczyna się wgłębiać w myśl ks. Blachnickiego, uderza niesamowita szerokość jego spojrzenia, wielość zagadnień, którymi się zajmował – od osobistej relacji człowieka z Bogiem poprzez spotkanie z drugim, życie wspólnotowe, liturgię, parafię, Kościół… aż po zagadnienia społeczne. To wszystko tworzy u niego harmonijną całość, spójną wizję odnowy człowieka, Kościoła i świata. Każda zatem próba przedstawienia głównych myśli ks. Blachnickiego będzie więc siłą rzeczy wyborem. Chciałbym podjąć tę próbę, idąc tropem zaproponowanym przez samego założyciela oaz, który przygotowując program rekolekcji mających syntetycznie przedstawić charyzmat ruchu oazowego, ujął go w czterech katechezach: Światło-Życie, Nowy Człowiek, Nowa Wspólnota, Nowa Kultura.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki