Nowa posługa w Kościele cieszy i wydaje się prosta. Dopiero bliższe przyjrzenie się jej pozwala zauważyć, że przed jej wprowadzeniem czeka nas jeszcze dużo pracy i niełatwych pytań.
Posługa i funkcja
Tematem posług zajmowaliśmy się w styczniu tego roku, kiedy papież ogłosił, że do posługi lektoratu i akolitatu dopuszczone będą kobiety. Słowo „posługa” w kościelnej terminologii nie jest prostym synonimem słowa „służba”. Jest technicznym określeniem, oznaczającym urząd lub konkretne miejsce we wspólnocie, związane z konkretnym zadaniem, które nie może być zajęte i wykonane przez nikogo, kto nie został do tego upoważniony. Owo upoważnienie to specjalny mandat, nazywany „ustanowieniem posługi”. Jeśli we wspólnocie z jakiegoś powodu nie ma człowieka, który posługę do konkretnego zadania otrzymał, ktoś inny może wypełnić niektóre jego funkcje, ale niejako w zastępstwie lub z upoważnienia. W przełożeniu na świeckie realia w podobny sposób odróżniamy „dyrektora” od „pełniącego obowiązki dyrektora”.
Na tej właśnie zasadzie odróżniamy lektorów z posługą (tych w Polsce jest niewielu) od pełniących obowiązki lektora (zdecydowana większość, po otrzymaniu specjalnego błogosławieństwa, ale nie posługi). Odróżniamy też akolitów od pełniących ich obowiązki, czyli szafarzy nadzwyczajnych.
Odróżnienie między tym, kto otrzymał posługę, a tym, kto pełni funkcję, jest dość zasadnicze. Funkcję wypełniać można czasowo. Posługę odczytuje się jako powołanie, misję – jako sposób służenia w Kościele przez całe życie. Pełnienie funkcji odbywa się obok wielu innych aktywności – posługa jest tym, wokół czego wszystkie pozostałe aktywności się koncentrują i czemu są podporządkowane. Posługa nie jest pracą, nie jest hobby, nie jest zajęciem po godzinach. Posługa jest powołaniem. Ten, kto ją otrzymuje, ma służyć całemu Kościołowi i w przeciwieństwie do tych, którzy jedynie pełnią konkretne funkcje, nie jest ograniczony tylko do swojej diecezji czy parafii.
Papież o katechistach
Z tą wiedzą dopiero czytać można motu proprio papieża Franciszka Antiquum ministerium, w którym ustanawia on posługę katechety (na razie posługiwać się będę tym właśnie słowem, użytym w polskim tłumaczeniu, choć do tej kwestii jeszcze wrócę).
Papież pisze, że o katechetach jest mowa już w Nowym Testamencie: wspólnota chrześcijańska już na początku swojego istnienia miała tych, którzy poświęcili swoje życie dla budowania Kościoła. Wśród nich byli i tacy, którzy zajmowali się przekazywaniem nauczania apostołów i ewangelistów. Potem przez wieki misję katechetów wypełniali biskupi, prezbiterzy, kobiety i mężczyźni konsekrowani, ale również i świeccy. „Autentyczni świadkowie świętości, ożywieni wielką wiarą, w niektórych przypadkach byli również założycielami Kościołów, składając nawet ofiarę ze swojego życia – pisze papież. – Również w naszych czasach wielu zdolnych i wytrwałych katechetów stoi na czele wspólnot w różnych regionach i wypełnia niezastąpioną misję przekazywania i pogłębiania wiary”.
Dalej Franciszek przypomina, że od Soboru Watykańskiego II Kościół jeszcze wyraźniej zwraca uwagę na wagę zaangażowania świeckich w dzieło ewangelizacyjne, zgodne z ich własnym charyzmatem – i cytuje soborowy dekret Ad gentes: „Godna pochwały jest grupa tak bardzo zasłużona w dziele misyjnym narodów, jaką są mianowicie katechiści, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, którzy napełnieni duchem apostolskim, wśród wielkich trudów świadczą szczególną i niezbędną pomoc w szerzeniu wiary i Kościoła. W naszych czasach, gdy do ewangelizowania tak wielu społeczności i do wykonywania posługi duszpasterskiej mamy niewielu duchownych, działalność katechistów ma bardzo duże znaczenie”. Zwracam tu uwagę na słowo „katechiści”, bo do niego również wrócę.
Kolejnym ważnym momentem w papieskim motu proprio jest opisanie misji katechety. Papież pisze, że jest on jednocześnie świadkiem wiary, mistrzem i mistagogiem, towarzyszem i pedagogiem, który naucza w imieniu Kościoła. Jako że posługa jest powołaniem, wymaga ona rozeznania przez biskupa i podkreślenia przez ryt ustanowienia. Ryt taki ma zostać w najbliższym czasie opracowany przez Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, a biskupi opracować mają ścieżkę formacyjną, kryteria udzielania posługi oraz określić formy służby w Kościele lokalnym: to dość oczywiste, bo inne zadania będą mieli katecheci w Polsce, a inne w amazońskiej dżungli.
Nie dla każdego
Tyle wynika z samego dokumentu. Arcybiskup Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji, komentuje, że ustanowienie posługi katechety oznacza uznanie, że osoba obdarzona tym charyzmatem spełnia prawdziwą posługę kościelną we wspólnocie. Papież Franciszek w ten sposób chce promować i rozwijać zaangażowanie świeckich. Arcybiskup Fisichella podkreślił też ważną kwestię, od której wyszliśmy: – Jest rzeczą oczywistą, że nie każdy, kto dzisiaj pełni funkcję katechety lub katechetki, będzie miał dostęp do posługi katechety. Ta posługa jest zarezerwowana dla tych, którzy spełniają pewne wymagania wskazane w motu proprio. Chodzi przede wszystkim o wymiar powołaniowy, aby służyć Kościołowi tam, gdzie biskup uzna to za najbardziej odpowiednie. Posługi nie udziela się dla osobistej gratyfikacji, ale dla służby, którą zamierza się pełnić w Kościele lokalnym i tam, gdzie biskup uzna obecność katechety za konieczną. Nie należy zapominać, że w różnych regionach, gdzie nie ma kapłanów lub ich obecność jest rzadka, to katecheta często przewodniczy wspólnocie i podtrzymuje ją w wierze.
Łatwiej zrozumieć
Wśród polskich komentarzy zauważyć wypada głos ks. prof. Piotra Tomasika, koordynatora Biura Programowania Katechezy przy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. Zwrócił on uwagę na to, że osoby takie były już w Kościele jako parafialni katecheci, nauczyciele religii czy katechiści na misjach – teraz mogą one zostać wprowadzone do swojej posługi na stałe. Dr Aneta Rayzacher-Majewska z UKSW mówi, że czasem konkretne świadectwo świeckich bardziej przemawia do ludzi niż słowa głoszone przez kapłanów z ambony. – Dużo łatwiej zrozumieć zamysł papieża, patrząc na posługę katechistów na terytoriach misyjnych, gdzie katechista jest człowiekiem z ludu, który doskonale zna jego tradycje, mentalność, historię, więc jest mu często dużo łatwiej przełożyć pewne kwestie związane z wiarą na język zrozumiały dla danej społeczności, plemienia. Wydaje się, że także dziś potrzeba nam w Polsce takich katechetów, którzy język teologii i nauki Kościoła będą w stanie przełożyć na konkret życia ludzi świeckich, np. pokażą, jak uczyć dziecko modlitwy, jak prowadzić dialog małżeński, czy jak mówić o zasadach moralnych młodzieży – mówi dr Rayzacher-Majewska.
Nauczyciel, katecheta, katechista
Powyższe głosy każą postawić przynajmniej kilka pytań. Pytanie pierwsze dotyczy terminologii. Zasadne wydaje się twierdzenie, że wprowadzenie nowej posługi zmusi nas do jej uporządkowania. W wielu językach nie istnieje odróżnienie między „katechetą” i „katechistą”, a tych, którzy uczą w szkołach, nazywa się po prostu „nauczycielami religii”. Tymczasem w Polsce nieustannie trwa spór (również między samymi wykonującymi ten zawód), czy pracujący w szkole jest raczej katechetą, czy nauczycielem religii. Oprócz tego są i katechiści – pełniący swoją funkcję przy parafiach, w katechezie dzieci, dorosłych lub rodzin, po specjalnych szkołach katechistów. Jeśli na to nałoży się jeszcze kwestia „posługi katechety”, możemy mieć do czynienia z galimatiasem pojęć, nieczytelnych dla ogółu wiernych. Analogicznie do innych posług będziemy mówili przecież o posłudze samej w sobie (na stałe, z powołania, z ustanowienia biskupa) i z pełniącymi tę posługę (uczącymi w szkole, czasowo, z misją kanoniczną) – na obie będzie ta sama nazwa. Dodatkowo nadal istnieć będą katechiści – z posługą katechety?
Uporządkowanie
Wydaje się, że są tu przynajmniej dwa możliwe rozwiązania. Pierwszym może być konsekwentne uznanie, że pracującym w szkole (a więc jedynie pełniącym funkcję) przysługuje wyłącznie nazwa „nauczyciel religii”, a miano „katechetów” należne jest tym, którzy otrzymali i powołanie, i ustanowienie z rąk biskupa, czyli posługę. Katecheta z posługą nie musi być nauczycielem religii w szkole. Nauczyciel religii może, ale nie musi być jednocześnie ustanowionym katechetą (do problemu, czy rzeczywiście może, wrócę w kolejnym pytaniu).
Drugim rozwiązaniem jest dalsze nazywanie uczących religii w szkole „katechetami”, w odróżnieniu od tych, którzy otrzymują posługę, czyli katechistów (a nie „katechetów”). To drugie wydaje się czytelniejsze, bo zgodne z dotychczasowym doświadczeniem: katechista to dojrzały, uformowany człowiek w parafii, zajmujący się katechezą dorosłych, przygotowaniem do sakramentów, idący często na samodzielną misję głoszenia.
Być może istnieją również inne rozwiązania: jednak to polegające na mówieniu o „posłudze katechety” bez uporządkowania całości terminologii wydaje się najmniej szczęśliwe.
Zarabianie i kompetencje
Drugie pytanie dotyczy wspomnianej wcześniej możliwości łączenia pracy nauczyciela religii z posługą katechisty. Posługę wykonuje się bezpłatnie, nie jest ona sposobem na życie w sensie finansowego utrzymania. Pracę nauczyciela w szkole trudno traktować w ten właśnie sposób. Na ile czytelne będzie dla wspólnoty, jeśli katechista z posługą jednocześnie utrzymywać się będzie z niemal takiej samej aktywności? Oczywiście oba zadania zapewne da się rozdzielić, ale jest to kwestia, którą również warto zauważyć i omówić.
Trzecie pytanie dotyczy zakresu obowiązków w posłudze – a raczej rozdzielenia kompetencji. Dotychczasowe normy określają, że „przygotowanie wiernych do godnego przyjęcia sakramentów” mieści się w ramach posługi lektora. Jednocześnie jednak jest to zadanie bliźniacze wobec zadań katechisty. Wydaje się, że dla sprawnego funkcjonowania wspólnot trzeba będzie dokonać tu niewielkich korekt w istniejących już normach.
Otwarte drzwi
Czwarte wreszcie pytanie dotyczy tego, na czym zależy papieżowi Franciszkowi: promowania i rozwijania zaangażowania świeckich. Polskie doświadczenie wskazuje, że Kościół wciąż bardzo mało korzysta z możliwości udzielania posług ludziom świeckim, że wciąż niestety należą one do rzadkości. Mnożenie ich nie przyniesie oczekiwanego efektu, jeśli to biskupi nie będą mieli odwagi zaufać świeckim i do posług ich dopuścić. Pozostaje mieć nadzieję, że to właśnie posługa katechisty – jako najbliższa temu, w czym świeccy już dawno odnaleźli swoje miejsce, wolna od klerykalnych skojarzeń – będzie tą, która szeroko otworzy drzwi w przyszłość.