Czy to daleko posunięta idealizacja, a może wręcz sielanka przebija z Dziejów Apostolskich: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne”? Obrazy same cisną się przed oczy. Co musiałoby się stać, by w naszym świecie, ba, w naszym Kościele taka sielanka mogła się ziścić? Czy może tu pomóc List Episkopatu z wytycznymi jednomyślności i pomocy wzajemnej w Kościele? Może i by się przydał, ale zapewne dużo by to nie zmieniło.
Jakieś światło rzuca św. Jan. Proponuje na nowo się narodzić – z Boga? Ale co to znaczy? Chodzi o jakiś nowy sposób widzenia świata, ludzi, siebie samego…? A może jeszcze szerzej, nie tylko widzenia, ale i rozumienia. Coś, co wyznacza także sposoby reagowania, postępowania. Buduje postawy i daje odwagę do realizowania zamierzeń, które mogą przez pozostałych ludzi, tych, którzy takiego narodzenia nie przeszli, być zupełne niezrozumiane, a nawet oburzające i budzące dezaprobatę. Jednakże, jak twierdzi św. Jan w swoim liście, ten przewrót wewnętrzny, wywołany przez narodzenie się z Boga, jest w stanie zwyciężyć logikę przyjętą przez świat. Tą nową filozofią ma być miłość, ale bardzo określona miłość, tak rozumiana, jak ją widzi Bóg, który jest gotów nawet Swego Syna oddać dla dobra każdego człowieka. Na czym polega ta dychotomia, o której mówi św. Jan? Dychotomia między tym, co światowe, i tym, co z Boga się narodziło? Najprościej ująłbym to tak: owo nowe narodzenie umożliwia trwałe porzucenie egoizmu i egocentryzmu. Wyjście poza swój własny interes i otwarcie ogromnych pokładów wrażliwości na innych, aż po gotowość do dzielenia się, a nawet poświęcenia. Papież Franciszek tak o tym powiedział: „Jedynie dzięki temu spotkaniu lub ponownemu spotkaniu z Miłością Bożą, które przemienia się w pełną szczęścia przyjaźń, jesteśmy uwolnieni od wyizolowanego sumienia i skoncentrowania na sobie”. Zatem u podstaw leży pełna szczęścia przyjaźń z Bogiem. Przy-jaźń – jaźń przy jaźni, serce przy sercu, głębia przy głębi… Darem ze strony Boga nie jest jedynie uwolnienie od śmierci, ale coś znacznie głębszego – przyjaźń.