Logo Przewdonik Katolicki

Uniknijmy formy bez treści

Ks. Wojciech Nowicki
Fot. Piotr Łysakowski

Lubię patrzeć na to, jak Bóg-Człowiek, Dzieciątko w żłóbeczku, wyciąga ręce do człowieka. Pragnie bliskości. To chyba esencja tych świąt, esencja Ewangelii, esencja katolickiej wiary. Jedyne, czego On pragnie, to bliskość z nami

Tym świętom towarzyszy wiele pięknych tradycji. Przygotowujemy specjalne potrawy wigilijne, ubieramy choinkę, dzielimy się opłatkiem, obdarowujemy prezentami, śpiewamy kolędy, idziemy na pasterkę. Wszystko to czynimy, a przynajmniej staramy się czynić, rodzinnie, w gronie najbliższych, pośród przyjaciół. Może właśnie dlatego tak bardzo te święta lubimy. A jednak zachowanie tych wszystkich zwyczajów, a nawet uczestnictwo w pasterce, to za mało, jeśli nie postawimy sobie w tę noc Bożego Narodzenia (albo przez kolejne dni) istotnego pytania: po co to wszystko?
Lubię myśleć w te święta, jak bardzo nieoczywistym jest Boże Narodzenie. On przecież nie musiał się narodzić. Bóg nie musiał stać się człowiekiem. On tego chciał. To Jego inicjatywa, Jego decyzja. Lubię sobie uświadamiać nie tylko nieoczywistość, ale nawet skandaliczność tej prawdy. Być może będziemy rozczulać się nad widokiem figurki Dzieciątka Jezus w żłóbku. Ale czy jesteśmy w stanie zrozumieć, jaki widzimy paradoks? Że w tym Dziecięciu objawił się Bóg wszechmogący, Stwórca nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych? Lubię myśleć o tym, czy ja, gdybym był panem wszechświata, czasu, historii, wszystkiego, potrafiłbym zostawić całą potęgę i stać się czymś, co stworzyłem, bo tym właśnie jest Boże Narodzenie.
Lubię odczuwać w tym czasie pewnego rodzaju niepokój. Że ta prawda w jakimś sensie mnie uwiera. Tu nie idzie o tanie emocje, o nostalgiczne wspomnienie, o rozczulający widok. Tu chodzi o uświadomienie sobie, że jedyną sensowną odpowiedzią na to, co zrobił Bóg, stając się jednym z nas, jest to, co o Nim pisze św. Jan – Bóg jest Miłością.
Lubię więc myśleć podczas tych świąt, że oto miłość ma konkretne oblicze. Nie jest jakaś. Jest konkretna. Podobnie jak Bóg. Nie jest jakąś bezkształtną masą czy energią, jednią, czymś, w czym miałbym się rozpłynąć, ale jest Kimś – Osobą. A to znaczy, że mogę wejść z Nim w relację, tak samo jak wchodzę w relację z drugim człowiekiem – osobą, kimś. Potężny i wszechmocny Stwórca nie chce być odległy, chce być bliski, tak bliski, że pozwala budować ze sobą więź.
Lubię rozmyślać o tym, jak wiele trudu – jeśli można tak to ująć – zadaje sobie Bóg, byśmy uwierzyli w Jego miłość. Poprzez wcielenie i narodzenie, a potem również śmierć i zmartwychwstanie, Bóg przekroczył wszelkie nieprzekraczalne granice i zburzył wszystkie mury, jakie mogliśmy wznieść. Bóg kocha człowieka i właśnie ta miłość inspiruje Go do tak szokującego działania. On nie tylko zrobił coś w przeszłości, On przecież ciągle odnawia w naszej historii owoce swego zbawczego działania. On przychodzi także dziś, choć jest to inny rodzaj przychodzenia. Choćby sakramentalny czy przez wspólnotę Kościoła. Lubię myśleć o tym, jak bardzo ja zniechęciłbym się okazywaniem miłości, słysząc tyle razy „nie”. A jednak On się nie zniechęca, wciąż kocha, jest tak cierpliwy w swej miłości i tak konsekwentny, że znów mnie to szokuje i zawstydza. Ale może jeszcze bardziej zachwyca.
Lubię patrzeć na to, jak Bóg-Człowiek, Dzieciątko w żłóbeczku, wyciąga ręce do człowieka. Pragnie bliskości. To chyba esencja tych świąt, esencja Ewangelii, esencja katolickiej wiary. Jedyne, czego On pragnie, to bliskość z nami. Bóg nie chce, byśmy traktowali wiarę jak targ, w którym coś się załatwia. Nie chce też pustego kultu. Chce miłości.
Wszechmoc Boga nie polega na tępym posłuszeństwie. On nie jest generałem, który wydaje rozkazy, a my nie jesteśmy wojskiem, które ma po prostu je wykonać. Wszechmoc Boga objawia się w jego pokornej i nieustępliwej miłości. Bóg kocha, dlatego może uczynić się bezbronnym, aby nas zszokować bezmiarem swojej miłości.
Jeśli Boże Narodzenie nami nie wstrząśnie, może się okazać, że zachowanie wszystkich tradycji, a nawet obecność na pasterce, będzie jedynie formą bez treści, obrzędem bez znaczenia, i niczego w naszym życiu nie zmieni. Jeśli nie wypełnimy naszej codzienności miłością, której nas te święta uczą, rytuały pozostaną puste.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki