Tu nie ma pełnej symetrii Piotr Zaremba fot. Magdalena Bartkiewicz Jeśli polowanie na czarownice potrwa w szkołach artystycznych dłużej, będziemy mieli do czynienia z paraliżem tej edukacji. Ja wciąż lubię chodzić do teatru Napisałem dopiero co duży tekst o burzy wokół szkół aktorskich. Przypomnę, że wyznania absolwentki łódzkiej filmówki Anny Paligi wywołały falę. Aktorzy młodszych roczników zaczęli się masowo skarżyć na dawne złe traktowanie przez wykładowców, szykany i na zamysł nieustannego czołgania, które ma być receptą na końcowy sukces. Historie najdrastyczniejsze dotyczyły szkoły filmowej w Łodzi, ale dostało się też przypadkom brutalnych zachowań w Akademii Teatralnej w Warszawie czy Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Co prawda osoby wskazywane jako notoryczni dręczyciele na ogół już tam nie pracują, pozostaje jednak pytanie o metodę edukacji. O owo czołganie. I o koncepcję, jak to powiedział jeden z aktorów, aktorstwa jako zawodu totalnego. Zgodnie z maksymą Mai Komorowskiej „Jeśli grasz, to żyjesz”. Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 15/2021, na stronie dostępna od 19.05.2021 Kup numer