Zmieniają się dzieje, ustroje, rządy, a my ciągle nie potrafimy oprzeć się tej fali. Dziś żyjemy w wolnej Polsce, nowoczesnej, coraz bogatszej. I co? I nic! Polska wciąż niszczona jest przez alkohol, którego nie potrafimy pić odpowiedzialnie. Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu to dobra okazja, by znów uderzyć na alarm.
W Polsce żyje około miliona osób uzależnionych, około 4 miliony pije ryzykownie i szkodliwie, prawie 12 tys. umiera rocznie od picia legalnego alkoholu. Do tego dochodzą ofiary nietrzeźwych kierowców i wszyscy, którzy stracili życie przez pijanych sprawców. Wszystkie te dane porażają, ale nie powodują bynajmniej, konkretnych kroków ze strony rządów i samorządów. A przecież picie nas rujnuje! Ta ciągła bierność kolejnych ekip poraża mnie nawet bardziej niż smutne statystyki. Nie mogę pojąć, że żaden rząd wolnej Polski nie wydał wojny alkoholizmowi, ograniczając liczbę punktów sprzedaży (ktoś powiedział ostatnio, że np. w Bydgoszczy jest więcej sklepów z trunkami niż w całej Norwegii) czy wprowadzając zakazu reklamy piwa (pomimo że opowiada się za tym 60 proc. Polaków).
Nie dość, że takich działań nie podjęto, to jeszcze nie widać u decydentów cienia refleksji nad zgubnymi dla narodu i doskonale znanymi skutkami picia. Kiedy minister rolnictwa przekonuje z dumą, że „polska wódka to nasze dobro narodowe”, to nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Gdy słucham skargi potentata branży spirytusowej, który skarży się, że piwo reklamować można, a wódki – nie, nachodzi mnie pytanie: czy chęć zysku musi zaćmiewać myślenie o Polsce? O granicach cynizmu rozmyślam zaś, powracając do tezy innego alkoholowego potentata, iż popularność „małpek” jest przejawem wzrastającej „kultury” spożywania alkoholu w Polsce. Fakt, że co dzień sprzedaje się trzy miliony takich buteleczek z mocnymi trunkami oraz, że milion z nich kupuje się rano, niepokoi badaczy, ale pana potentata – bynajmniej. Cynizm czysty, wyborowy.
Opary tego cynizmu unosiły się, jak wspomniałem, nad kolejnymi rządami. To, że nie przeszkadzają obecnej władzy jest jednak o tyle zdumiewające, że przecież słowa „naród”, „patriotyzm”, „duma” odmieniane są przez jej przedstawicieli wyjątkowo często. Musi więc dziwić jej bierność w dziedzinie walki z alkoholizmem, który szkodzi narodowi, z patriotyzmem niewiele ma wspólnego, a i do dumy z całą pewnością nie uprawnia.
Iskierkę nadziei dostrzegam w nadchodzącej beatyfikacji kard. Wyszyńskiego, nazywanego także apostołem trzeźwości. Prymas Tysiąclecia wielokrotnie cytował słowa bł. ks. Bronisława Markiewicza, że „Polska albo będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale”. To chyba niemożliwe by, po tej beatyfikacji wszystko pozostało po staremu?