Logo Przewdonik Katolicki

Ofiary toksycznej polityki

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Książek

Już wiemy, że kampania prezydencka będzie się toczyła pod znakiem palca posłanki Joanny Lichockiej z PiS. W dzień kiedy afera z palcem podniesionym w wulgarnym geście wybuchła, byłem w warszawskim Teatrze Dramatycznym na Proteście Vaclava Havla.

Bez większego związku z akcją jeden z aktorów (grający postać negatywną) doprowadził publikę do łez, pocierając sobie oko. Posłanka też pocierała i tym tłumaczy, że palec jej się uniósł.
Szykowane są już plakaty, chce się wpisywać ów nieszczęsny palec w logo PiS. Opozycja wygrywa dwa cele jednocześnie. Zwraca uwagę na demagogiczne skądinąd przeciwstawienie: 2 miliardy na rządową telewizję zamiast ratunku dla chorych na raka (to podczas forsowania tej dotacji w Sejmie posłanka tak się zachowała). I pewnie utrwali schemat pogardzającej zwykłymi Polakami władzy. Co z tego, że PiS nieraz przypisywał taką pogardę liberalnym elitom? I co z tego również, że opozycja już wcześniej próbowała przypisywać rządzącym arogancję? Teraz mamy krótki, zrozumiały dla wszystkich mem.
Mogę się zżymać, że to dno – kampania o takie głupstwa. Takie są prawa współczesnej polityki. Włodzimierz Cimoszewicz strzelił w 1997 r. samobója SLD, rzucając pod adresem powodzian: „Trzeba się było ubezpieczyć”. Bronisław Komorowski w 2015 r. odsyłał młodego człowieka bez pracy, aby wziął kredyt. To były wpadki symboliczne, ale nie tak lapidarne.
Zresztą przy całej demagogii zarzutów, TVP naprawdę dużo kosztuje. I naprawdę jest propagandową maszynką (choć na marginesie produkuje rzeczy wartościowe). A czymś, czego nie udało się PiS-owi naprawić, jest służba zdrowia. I można do woli przypominać, o ile zwiększyły się na nią wydatki za rządów prawicy. Jeden chory na raka, czekający w zbyt długiej kolejce, to już dramat. W internecie zaroiło się od lekarzy, chorych, ludzi z chorymi dziećmi, którzy przedrzeźniają gest Lichockiej.
W telewizyjnej dyskusji nieśmiało wyraziłem przypuszczenie, że może jednak posłanka wycelowała ten palec w sufit przypadkiem (obejrzałem uważnie cały zapis sytuacji, a nie tylko zdjęcia). Koledzy objaśniali, że sztuczki z pocieraniem oka to także część tego wulgarnego rytuału. No więc dobrze, mamy politykę na takim poziomie.
Mnie to nasuwa myśl o samej bohaterce zdarzeń, dawnej koleżance. Była odważną, niezależną dziennikarką, która kiedyś odeszła z jednej z telewizyjnych stacji, żeby nie pracować pod człowiekiem związanym z SLD. Związanie się z tzw. prawicowym dziennikarstwem wymagało odwagi. Czym innym jednak bronienie spraw, idei, czym innym akces do konkretnego obozu. Może ze względu na własne niedobre doświadczenia Lichocka wyjątkowo źle odnalazła się w profesjonalnej polityce. Szukała odwetu. Swoich uznała za ucieleśnienie dobra, „tamtych” za zło wcielone, które można zwalczać wszelkimi środkami. Skoro ja zawsze mówię świętą prawdę, oni zawsze kłamią, będę robiła awantury w telewizyjnych studiach, a media publiczne będę traktować jako swoją własność. Taka postawa skazywała ją na narastającą agresję. Ale to nie tylko jej historia.
PiS równocześnie zrobił sporo dobrego i zamykał się na racje tych, którzy w danej chwili zawadzali. Nie tylko na racje opozycji, ale nauczycieli, lekarzy czy niepełnosprawnych. Zawsze okazywali się oni tylko narzędziem politycznego spisku, czemu sprzyjał tabloidalny język polityki. Przy takim podejściu Lichocką łatwo dziś posądzić o pogardę do ludzi chorych, której zapewne nie odczuwa. Tak toksyczna polityka pozostawia ofiary. Także po stronie do pewnego momentu zwycięskiej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki