Logo Przewdonik Katolicki

Jak się dobrze kłócić

Katarzyna Frużyńska
fot. Visual Generation

Najważniejsze w konflikcie jest dostrzeżenie potrzeb, które się za nim kryją. Warto się temu przyjrzeć, zwłaszcza jeśli mamy wrażenie, że prowadzimy tę samą kłótnię latami.

Wyobraź sobie linię, która biegnie między dwoma ścianami twojego pokoju i skalę od 1 do 10. Gdzie stanąłbyś, jeśli początek tej linii oznaczałby, że zgadzasz się ze zdaniem: „Konflikty są bardzo szkodliwe i trzeba ich za wszelką cenę unikać”, a koniec linii z kolei niósł informację: „Konflikty są bardzo korzystne i niezbędne do prawidłowego funkcjonowania”? W którym miejscu stoisz? Na początku, na końcu, a może gdzieś pośrodku? Jeśli bliżej jedynki, prawdopodobnie uważasz, że konflikty kosztują dużo energii, pogłębiają sprzeczności, dlatego powinno się ich unikać, a jedynym sposobem, by je rozwiązać, jest pójść na kompromis. Jeśli stoisz bliżej dziesiątki, to znaczy, że być może doświadczyłeś, iż konflikty pozwalają się lepiej zrozumieć, dają nowe możliwości, a nawet witalność w związku i rodzinie?
Wszystko zależy od naszych doświadczeń i podejścia do konfliktów. Jakie skojarzenia, obrazy przychodzą ci do głowy, kiedy myślisz o konflikcie? Wojna, proces, gra, negocjacje, bałagan… taniec? A może burza, bo na początku wskazują na nią różne drobne znaki, potem się nasilają i nie możemy już dłużej powstrzymać reakcji. A po burzy, jak to bywa,  przychodzi orzeźwienie, rześkie powietrze, a czasem nawet tęcza.
Psychologia zdecydowanie stoi na stanowisku, że zdrowa rodzina nie uważa konfliktów za jakiś stan chorobowy.
 
Skąd się biorą konflikty?
Martin Buber, filozof i badacz judaizmu, powiedział, że wszystkie konflikty człowieka biorą się stąd, że nie mówimy tego, co myślimy, i nie robimy tego, co mówimy. Przykład? Gdy z powodu wyrzutów sumienia, poczucia winy czy dla świętego spokoju zgadzamy się na coś, na co zupełnie nie mamy ochoty ani czasu. Odpowiadamy na intymne pytania tylko dlatego, że ludzie je zadają. A potem sami się na siebie złościmy. Stąd nieustannym celem człowieka powinno być według Bubera osiąganie spójności między myślą, mową i działaniem. Z braku takiej spójności biorą się wszystkie nasze wewnętrzne konflikty i konflikty z innymi ludźmi: gdy postępuję wbrew swoim przekonaniom, nie robię tego, co jest dla mnie ważne, nie mówię tego, co mi przeszkadza, albo mówię o tym w zawoalowany sposób, gdy nie wyrażam uczuć, bo może ktoś się obrazi. Konflikty biorą się zatem z niewyrażonych oczekiwań. Dbając o spójność, porozumiewam się z innymi, żyję swoim prawdziwym życiem, naprawdę jestem. A z drugiej strony, to przecież niemożliwe, żeby dwie osoby wychowane w różnych domach, mające różne emocje, potrzeby i przyzwyczajenia, nigdy się nie kłóciły.
Czym konflikty różnią się od zwykłej różnicy zdań? W konflikcie zwykle pojawiają się emocje, zakładamy też, że sposoby rozwiązania konfliktu są ograniczone („możemy zrobić tylko tak, nie ma innej opcji”, „jeśli się nie zgadzasz, to coś jest z tobą nie tak”). Skupiamy się od razu na rozwiązaniach zamiast na potrzebach. Najczęściej nasze podejście do konfliktów wynika też z doświadczeń w ich rozwiązywaniu w przeszłości. Jeśli wszystkie nasze kłótnie kończyły się wybuchem złości i nic z nich konstruktywnego nie wynikało, to możemy zacząć ich unikać. Nasze doświadczenia rodzinne, obserwacje czy konflikty – fakt, czy rozwiązywało się je otwarcie, czy raczej w niedomówieniach, a może przy użyciu siły? – mają na nas duży wpływ.
Poobserwuj się przez następny dzień. Popatrz na swoje zachowania i słowa. Czy mówisz to, co myślisz, i czy robisz to, co chcesz? Może kontynuujesz z kimś rozmowę, chociaż tak naprawdę źle się w niej czujesz. Zatrzymaj się na chwilę. Co daje ci ta rozmowa, to działanie? Czego w tym momencie najbardziej potrzebujesz? Jeśli chcesz wyrazić empatię, współczucie, pobyć trochę z tą osobą, w porządku. Jeśli widzisz, że to wam obojgu nie służy, zatrzymaj się.
 
Konstruktywna kłótnia
John Gottman twierdzi, że dzięki swoim badaniom jest w stanie przewidzieć z 90-procentową pewnością, czy związek przetrwa, czy się rozpadnie. Jednym z czynników, które bada, jest sposób, w jaki para podchodzi do konfliktów. Bo nie liczy się liczba konfliktów, które przeżywa, ale sposób radzenia sobie z nimi.
Najważniejsze w konflikcie jest dostrzeżenie potrzeb, które się za nim kryją. Warto się temu przyjrzeć, zwłaszcza jeśli mamy wrażenie, że prowadzimy tę samą kłótnię latami. Kłócimy się o obowiązki w domu, a tak naprawdę chodzi o docenienie tego, co robi każda ze stron. O to, że mąż jest pracoholikiem, a tak naprawdę żonie brakuje bliskości, albo o relację z teściami, pod którą kryje się brak uzgodnienia, na jakie wsparcie od nich liczymy, a jakiego nie chcemy.
Wśród codziennych obowiązków nasz organizm wysyła nam też sygnały, które ignorujemy. Czujemy zniechęcenie i zdenerwowanie na pierwszy rzut oka bez powodu. Wybuchamy nagle złością z najmniejszego powodu. Nasze długo niezaspokajane potrzeby są pomijane i stąd biorą się nasze frustracje.
O co się najczęściej kłócisz i z kim? Pomyśl o ostatniej sytuacji, która spowodowała, że byłeś zły na siebie lub na innych. Jakie twoje potrzeby były w tej sytuacji niezaspokojone? Co możesz dziś zrobić, żeby zaspokoić ważną dla siebie potrzebę? Zaplanuj jedno konkretne działanie. Jeśli np. frustruje cię brak wsparcia rodziny przy wypełnianiu obowiązków domowych (potrzeba wsparcia, współpracy), działaniem może być np. powiedzenie o tym rodzinie i spisanie listy zadań dla każdego.
By konstruktywnie się kłócić, trzeba pamiętać, że mamy różne potrzeby i różne sposoby ich zaspokajania. Pomyśl na przykład, jak wygląda twój ulubiony sposób odpoczywania, i porównaj go z idealnym sposobem twojego męża. Najczęściej bardzo się różnią, a my zakładamy, że jeśli coś podoba się nam, to na pewno będzie przyjemne dla innych. Jeśli ty marzysz o spotkaniu ze znajomymi w weekend, a twój mąż nie chce o tym słyszeć, to najprawdopodobniej twoją potrzebą jest chęć kontaktu, odnowienia relacji z bliskimi ci ludźmi. A co jest potrzebą twojego męża? (Pamiętajmy, że potrzeby są zawsze pozytywne, nie należy więc do nich izolacja i aspołeczność). Może odpoczynek, kontakt ze sobą, cisza i spokój? Warto to uszanować i nie zakładać, że nasze potrzeby są ważniejsze.
 
Wojna dobra ze złem
John i Stasi Eldredge’owie w książce Miłość i wojna piszą wprost, że małżeństwo i kłótnie, które w nim prowadzimy, to nie tylko spór o wychowanie dzieci, obowiązki albo o to, kto ma rację. To przede wszystkim pole walki dobra ze złem, które kusi, by zniszczyć małżeńską miłość i osłabić siłę sakramentu. W konflikcie z najbliższą nam osobą, znającą nas przecież najlepiej, łatwo o zranienie, bo wiemy, gdzie uderzyć. Jeśli nie przepracowaliśmy swoich zranień z przeszłości, nie wybaczyliśmy rodzicom lub mężowi/żonie, uznając, że starają się najlepiej, jak mogą, będzie towarzyszyło nam poczucie żalu.
W małżeństwie spotykamy się ze swoimi największymi zranieniami i niespełnionymi oczekiwaniami, z których pierwszym jest mylne przekonanie, że nie będziemy się kłócić, bo problemy w naprawdę kochającym się związku powinny rozwiązywać się same. Niestety, tak się nie dzieje. Osoba, którą dziś poślubiamy, za pięć lat będzie już poniekąd innym człowiekiem, kimś, z kim nieustannie będziemy uzgadniać, co jest dla nas istotne i ważne i budować porozumienie. Eldredge’owie zalecają jedność w stawaniu razem przeciw trudnościom i bronieniu się przed atakami Złego, zanurzenie w perspektywie Ewangelii i wspólną modlitwę. Całkiem podobnie jak wojownicy z jednej drużyny w walce, stojący plecami do siebie, osłaniają swoje słabe punkty i wspólnie atakują wroga (problemy, trudy dnia codziennego). Kluczową umiejętnością, by przetrwać, gdy pojawiają się trudności, nie jest przecież atakowanie siebie, ale sprawdzanie, jak możemy sobie pomóc, które ze wspólnych sił są nadwątlone, i wykorzystanie swoich mocnych stron, by zwyciężyć.
Warto też zauważyć i pamiętać w trudnych chwilach, że nawet jeśli się kłócimy, to znaczy, że na czymś lub na kimś nam zależy. Gorsza jest przecież obojętność.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki