W rodzinie z dwójką dzieci zwykle występuje około czterdziestu konfliktów dziennie i musi być ich tyle, bo ścierają się ze sobą rozmaite potrzeby” – pisze Jesper Juul w książce Być razem. Mamy różne temperamenty i potrzeby – może jedna osoba bardziej ciuła i oszczędza, inna wydaje lekką ręką, macie inne sposoby na sprzątanie, lubicie inne filmy, jedno jest bardziej ostrożne niż drugie, jedno budzi się rano, drugie woli siedzieć po nocach – tysiąc powodów do kłótni!
Te różnice naturalnie będą prowadzić do nieporozumień i konfliktów. Najgorsze, co można zrobić, to założyć, że druga osoba ma tak samo albo że jest jeden sposób, który jest najlepszy. Dlatego warto przy okazji kłótni sięgać głębiej i szukać przyczyn.
Skąd się biorą kłótnie?
Po pierwsze, mamy różne oczekiwania. Kluczem jest tutaj fakt, że są one często niewypowiedziane, np. nie powiem, jak chcę spędzić moje urodziny, bo zakładam, że wiesz, co lubię, ale jeśli nie zgadniesz, to będę się wkurzać.
Po drugie, mamy różne potrzeby i sposoby ich realizowania – z jednej strony potrzeby są uniwersalne, np. każdy z nas ma potrzebę odpoczynku, bliskości, zabawy, ale możemy realizować te potrzeby na różne sposoby, np. ja lubię odpoczywać z książką, a ty wspinać się po górach, ja lubię rozrywkę ze znajomymi, ty film. Te nasze sposoby i strategie wypracowaliśmy często, zanim się poznaliśmy, dlatego zakładanie, że druga osoba powinna się dostosować albo zmienić, może nasilać konflikty.
Czego potrzebuję?
Wyobraź sobie taką sytuację. On i ona wracają z pracy samochodem. Ona w pracy obsługuje techniczne problemy klientów i ludzie przychodzą do niej z najróżniejszymi reklamacjami. Po ośmiu godzinach ma dość ludzi i pragnie ciszy. On chce opowiedzieć jej, jak minął mu dzień. Do tego oboje są głodni. Zaczyna się korek. Ona nie odpowiada na pytania i słucha nieuważnie. On jest zawiedziony, że nie interesuje się jego pracą. Kłótnia gotowa. „Bo ty mnie nie słuchasz!”. „A ty mnie nie rozumiesz! Szkoda gadać!”.
Jakie widzisz w tej sytuacji potrzeby? Ona potrzebuje ciszy, odpoczynku, on kontaktu i zrozumienia. Oboje są głodni i zmęczeni. Strategie i sposoby rozwiązania tej sytuacji mogą być różne: może ona zaproponuje „potrzebuję chwilę odsapnąć, miałam dużo hałasu w pracy, czy możemy pomilczeć i wyłączyć radio?”, a może on powie „skręćmy tutaj, jest duży ruch, może najpierw coś zjedzmy? Chciałbym ci potem opowiedzieć, co mi się przydarzyło w pracy”. Możliwości, czyli strategie, są właściwie nieograniczone. I od obu stron zależy, czy podejmą inicjatywę, okażą zrozumienie dla siebie i drugiej osoby. Stąd tak ważny jest na co dzień, a tym bardziej tuż przed konfliktem, kontakt ze swoimi uczuciami i potrzebami. Główne pytanie bowiem brzmi: jak się czuję? Czego teraz potrzebuję? („Potrzebuję kontaktu, ciszy”) oraz: „o co chciałbym cię poprosić?” („Czy mogę ci opowiedzieć, co mi się zdarzyło?”, „Czy możemy jechać w ciszy przez chwilę?”).
Kłótnie przy dzieciach?
Jeśli w twoim związku są już dzieci albo pamiętasz kłótnie swoich rodziców, być może zastanawiasz się, jak kłótnie rodziców wpływają na dzieci. Można wskazać tutaj kilka ważnych spraw. Po pierwsze, warto unikać poważnych kłótni i okazywać sobie szacunek nawet w niezgodzie, dzieci często słyszą i rozumieją więcej, niż nam się wydaje, i na pewno odczytują emocje, nawet gdy mówimy, że „nic się nie stało”. Ważniejsze od tego, czy dziecko widzi kłócących się rodziców jest to, czy widzi ich, jak się godzą i jak do tej zgody dochodzą. Nawet jeśli wybuchniesz, to możesz powiedzieć dziecku: „widzisz, mam inne zdanie niż tato, będziemy musieli o tym porozmawiać” albo: „wiesz, zdenerwowałam się i nakrzyczałam na was, przepraszam, trzeba znaleźć inne rozwiązanie” lub: „czasem się kłócimy, ale się kochamy”. Jak inaczej dziecko ma nauczyć się rozwiązywać konflikty jeśli nie od was?
Co ważne, dzieci w młodszym wieku mogą sądzić, że rodzice kłócą się z ich powodu, bo ze względu na swój poznawczy egoizm nie umieją przyjmować cudzej perspektywy i czują się w pewnym sensie wszechwładne.
Dlatego warto nazywać to, co się dzieje w kłótniach i mówić prawdę dostosowaną do wieku: „Mamie jest smutno, po pokłóciła się z tatą, ale bardzo się kochamy i pewnie niedługo się pogodzimy. Ciebie też kochamy, to po prostu był trudny dzień. Czasem tak jest, że się nie zgadzamy, to nie twoja wina, musimy porozmawiać na spokojnie”.
Jak się zatem dobrze kłócić?
John i Julie Gottman, którzy badają związki już od 40 lat, wskazują, że dobre związki to nie te, które przeżywają mało konfliktów, ale takie, które je sprawniej rozwiązują. Jak to robić?
W największym skrócie: warto szukać potrzeb – dlaczego to takie ważne dla drugiej osoby, co ją zdenerwowało? Bardzo często, gdy obie strony poczują się wysłuchane, pomysły na rozwiązanie również się pojawią.
Wiele potrzeb, które mamy w związku, łączy się z dwoma kluczowymi potrzebami, wokół których nieustannie się poruszamy: bezpieczeństwem i wolnością. Z bezpieczeństwem łączy się poczucie bycia kochanym, stabilizacja, bezpieczeństwo finansowe, świąteczne rytuały, rodzinne zwyczaje, zapach domowego ciasta, pyszne obiady, ład w domu, poczucie, że mogę drugiej osobie powiedzieć, co myślę, a ona nadal będzie mnie kochać. Wolność to chęć zabawy, zrobienia czegoś inaczej niż zawsze, dzikiego seksu, śmiechu, spontanicznych wyjść, wakacji, odpoczynku, stanu, gdy niczego nie muszę.
Wróć pamięcią do swojej ostatniej kłótni z bliską osobą. O co poszło? O bezpieczeństwo czy wolność? I nawet jeśli wydaje ci się, że o skarpetki, to nie one były głównym tematem. Zabaw się w detektywa i znajdź potrzeby, które kryją się za tą kłótnią.
Powiedzmy, że Marek dba o porządek w domu, a jego żona Ania jest bardziej beztroska, jeśli chodzi o dbałość o szczegóły, to może oznaczać, że Marek potrzebuje porządku, docenienia, albo wsparcia, a Ania spontaniczności, odpoczynku, przyjemności. Będą się musieli dogadać. Może podzielą się obowiązkami albo ustalą jeden dzień w tygodniu na wspólne sprzątanie? Może będą sobie nawzajem mówić, kiedy potrzebują docenienia albo ciszy. Jeśli tego nie zrobią, oboje mogą pogrążyć się w poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości. Marek będzie uważał, że on „robi w domu wszystko”, a Ania tego „nie docenia”. Ania natomiast zacznie plotkować o mężu z koleżankami „jak to on nie umie się wyluzować i przestał być spontaniczny, tylko praca i obowiązki”.
O wiele ważniejsze od wszystkich technik są jednak szacunek i dobre zamiary. Możesz się wyuczyć listy potrzeb na pamięć, a nic ci to nie da, jeśli nie popatrzysz na drugą osobę z troską i miłością. Jeśli nie uwierzysz, że on/ona chce dobrze, że jeśli czegoś nie robi, to nie na złość tobie, ale ponieważ coś innego jest teraz ważniejsze. Te same zasady dotyczą kłótni z dziećmi czy nastolatkami, ich potrzeby są równie ważne, choć mogą być dalekie od naszych.
Dlatego najczęstszym ćwiczeniem w małżeństwie i rodzinie są trzy słowa: „Proszę, dziękuję, przepraszam”, o których mówił papież Franciszek, dodając: „kłóćcie się, ile chcecie, niech latają talerze, ale nigdy nie kończcie dnia bez zgody”. Zamiast iść w zaparte i planować zemstę, wyślij SMS-a roztapiającego złość, przyznaj się do błędu, jeśli taki popełniłaś/-eś.
Jeśli zdarza się wam tracić cierpliwość i macie ochotę tłuc naczynia, umówcie się na ostrzegawczy sygnał. To może być jakiekolwiek słowo, które będzie znakiem, że nie kończycie zdania, ale dajecie sobie co najmniej 20 minut przerwy. Przerwę wykorzystujecie nie na knucie nowych argumentów, ale robienie czegoś relaksującego. Potem na spokojnie wracacie do rozmowy, powtarzając w razie potrzeby do skutku.