Załóżmy, że kobieta miała na imię Sandra. Dyżurujący przy telefonie zaufania wolontariusz Stowarzyszenia Dwie Kreski usłyszał od niej, że planuje dokonanie aborcji, bo czuje, że jest ze swoją nieplanowaną ciążą pod ścianą. Sandra przyznała, że szukając w internecie różnych numerów do instytucji pomagających kobietom, znalazła ich przypadkiem i coś ją tknęło, by zadzwonić właśnie tu. Nikt jej nie ocenił, nie powiedział, żeby się wstydziła planować aborcję, nie odwodził od tego pomysłu. Zamiast tego Sandra została wysłuchana i wyposażona w przekonanie, że wcale nie ma przed nią tylko dwóch możliwych scenariuszów, ale znacznie więcej. W efekcie donosiła ciążę, urodziła i zostawiła dziecko w szpitalu, zrzekając się praw do niego. Dzięki temu szybko znalazło rodzinę adopcyjną.
Najważniejsze to nie oceniać
Podobnych telefonów tylko w tym roku Stowarzyszenie Dwie Kreski odebrało już prawie dwieście. Przeszkoleni wolontariusze po drugiej stronie czasem przez cały dyżur prowadzili tylko jedną rozmowę, ponieważ tego potrzebowała dzwoniąca kobieta. Historie, które słyszą są tak zróżnicowane, że trudno wyodrębnić z nich proste schematy. Dominują jednak takie, gdzie przy okazji nieplanowanej ciąży na wierzch wychodzą problemy rodzinne związane m.in. z przemocą, biedą, relacjami w domu. Nie brakuje również telefonów od bardzo młodych dziewcząt, które z powodu inicjacji seksualnej nie są pewne, czy nie zaszły w ciążę. W każdym z tych przypadków wolontariusze stowarzyszenia starają się otoczyć dzwoniącą konkretną pomocą.
– Przede wszystkim nie oceniamy kobiety. To najważniejsze – mówi Jan Wanke ze Stowarzyszenia Dwie Kreski. – Po drugie zaś, nie staramy się do czegokolwiek nakłaniać ani odwodzić. Nasz cel to konkretna pomoc kobiecie w nieplanowanej ciąży, od zwykłej porady psychologa czy ginekologa, po kupienie wyprawki dla dziecka, niezbędnych mebli, zapewnienie tymczasowego schronienia czy wsparcia prawnika tam, gdzie konieczna jest ucieczka od przemocy – wymienia.
Każde wsparcie zaś jest dopasowane do potrzeb kobiet dzwoniących. Czasem wystarczy jedna rozmowa, która ukaże osobie czującej się pod ścianą, że jest więcej możliwości, niż myślała, a czasem prowadzenie za rękę aż do porodu i później. Choć Jan Wanke przyznaje, że przypadków z tej ostatniej grupy jest znacznie mniej. – Na prawie dwieście próśb o pomoc, jakie dostaliśmy w 2020 r., tylko siedem polegało na kompleksowej opiece przez całą ciążę. Większość kończyła się na krótkim wsparciu i pokazaniu szerokiego wachlarza możliwości, jakie mamy, widząc dwie kreski na teście ciążowym. Jedyną pomocą, jakiej od nas nie można dostać, jest pomoc w zorganizowaniu aborcji – mówi przedstawiciel Stowarzyszenia Dwie Kreski.
Telefon dzwoni częściej
Odkąd wybuchły protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego usuwającego tzw. przesłankę eugeniczną z Ustawy o planowaniu rodziny w Polsce, telefon do Dwóch Kresek dzwoni znacznie częściej. Przede wszystkim nastąpił zalew zgłoszeń od tych, którzy poruszeni temperaturą społecznego sporu chcą pomagać kobietom w nieplanowanych ciążach. Ale również dzwonią same kobiety, które z różnych źródeł teraz zaczęły się dowiadywać, że istnieją już organizacje pomagające im nie w zabiciu nienarodzonego dziecka, ale w otoczeniu go miłością i dobrą opieką.
– W ciągu niespełna dwóch tygodni od wybuchu protestów zgłosiło się do nas blisko czterysta osób gotowych do podjęcia wolontariatu w stowarzyszeniu. Część z nich będzie działać w terenie, oferując pomoc kobietom w ciąży w swoich miejscowościach, inni zaś będą działać wewnątrz, np. koordynując działania innych, pracując w telefonie zaufania czy wspomagając komunikację – mówi Jan Wanke.
Z podobnie lawinowo rosnącym zainteresowaniem swoją działalnością spotkała się również Fundacja Małych Stópek ze Szczecina, będąca organizacją pro-life typu pomocowego. Tu także, od początku Strajku Kobiet, telefon zaufania zaczął dzwonić znacznie częściej.
– Wydaje nam się, że na fali powstałej dyskusji częściej w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się informacje o naszym istnieniu, czym bardzo wiele osób było zaskoczonych. Dzwoniący do nas przyznają, że dopiero teraz dowiedzieli się o tym, że są miejsca naprawdę pomagające kobietom w ciąży i pomoc ta nie polega na organizowaniu dla nich aborcji. Część wprost dzwoni, żeby nam dziękować, za to, co robimy, a część, aby sprawdzić, czy naprawdę to robimy – mówi Anna Piotrowska z biura prasowego Fundacji Małych Stópek.
Właśnie z tego drugiego powodu wolontariusze ich telefonu zaufania muszą teraz częściej weryfikować zgłaszane im sprawy pod kątem realności problemów. Zdarzyły się bowiem takie zgłoszenia, które od razu wyglądają na zmyślone, bowiem o tym samym przypadku mówiły różne dzwoniące kobiety, podające się za ciężarne w trudnej sytuacji.
– Za mało mówiło się wcześniej o istnieniu pomocowych organizacji pro-life. Wszystkim hasło ochrony życia kojarzyło się wyłącznie z dążeniem do zmian prawnych. Obecna sytuacja ujawniła nasze działanie i pobudziła do refleksji wiele osób, prawdopodobnie również zwolenników aborcji. Wydaje nam się, że dzwonią po to, by nas sprawdzić, zbadać, jak działamy i co zapewniamy – mówi Anna Piotrowska.
Pomoc ludzi dobrej woli
Do Fundacji Małych Stópek już wcześniej zgłaszały się kobiety w przeróżnych trudnych sytuacjach związanych z ciążą. Wiele było takich, które potrzebowały wsparcia, dowiadując się o niepełnosprawności swojego nienarodzonego dziecka. Anna Piotrowska wymienia tu przykład kobiety, która zadzwoniła zrozpaczona prosto po diagnozie wodogłowia u jej dziecka. Panika, strach, pojawiła się już nawet myśl o aborcji, ale jakimś trafem znalazła numer do Małych Stópek i zadzwoniła. Tu zaś zaczęto od polecenia jej konkretnego namiaru do innego ginekologa, aby sprawdził postawioną wcześniej diagnozę. Dodatkowe badanie, sfinansowane przez fundację, wykazało, że dziecko jest zdrowe. Przyszło na świat całkiem bezpieczne.
Zdarzały się również sytuacje, gdy Fundacja Małych Stópek kontaktowała potrzebujące kobiety z hospicjami perinatalnymi, pomagała w załatwianiu formalności pogrzebowych dzieci zmarłych krótko po urodzeniu, wspierała w uzyskiwaniu państwowych świadczeń dla takich rodzin. Wszystko to jest możliwe dzięki wsparciu finansowemu prywatnych osób dobrej woli oraz armii wolontariuszy zwanych tu Aniołami, roztaczających konkretną pomoc nad każdą ciężarną kobietą, która poprosi tu o pomoc.
– Zdajemy sobie sprawę, że cała ta pomoc jest oddolna, finansowana nie przez państwo, ale przez ludzi dobrej woli. To, że wiedza o nas przebija się do publicznej świadomości jest dobrym owocem dyskusji powstałej po wyroku Trybunału. Dlatego ważne jest nie tylko pogłębianie wiedzy o takim wsparciu, ale też poszerzanie takiego działania – mówi Anna Piotrowska z Fundacji Małych Stópek.
W Polsce działa obecnie kilkanaście różnych organizacji pomagających kobietom w ciąży. Oprócz wspomnianych Stowarzyszenia Dwie Kreski oraz Fundacji Małych Stópek jest jeszcze m.in. Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka pomagające finansowo zarówno samotnym kobietom w ciąży, jak i rodzicom spodziewającym się dziecka niepełnosprawnego; jest Fundacja Pomocy Kobietom Eurohelp, która pomaga w opiece nad noworodkiem mamom rezygnującym z aborcji; jest Fundacja Evangelium Vitae, Centrum Pomocy Kobietom czy prowadzony przez fundację Rzecznik Praw Rodziców portal „Mama nie jest sama”, także oferujący telefon zaufania.
Poza nimi wsparcie dla rodziców nienarodzonych dzieci z ciężkimi wadami oferuje także kilkanaście hospicjów perinatalnych. Dostaną tu oni nie tylko kompleksową opiekę medyczną, ale również psychologiczną i materialną, aby jak najbardziej wspomóc tych, których dzieci umierają zaraz po urodzeniu. Zarówno w fundacjach, jak i hospicjach pomoc dostają wszyscy proszący o nią, niezależnie od poglądów.