Logo Przewdonik Katolicki

Misteria życia Jezusa

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Sergey Skleznev/Adobe Stock

Nie wystarczy proste pisanie biografii Jezusa. Trzeba pokazywać sens kolejnych wydarzeń z Jego życia dla naszej wiary. Dopiero to doprowadzi nas do pełnego zrozumienia tego, co wydarzyło się przez krzyż i zmartwychwstanie

Ks. Henryk Seweryniak: Opowiedzmy o naszym zjeździe…

Monika Białkowska: Już zdążyłam zapomnieć, ponad miesiąc minął i tyle się po drodze wydarzyło!

HS: To sobie przypomnisz. Zresztą w poprzedniej rozmowie o różańcu obiecaliśmy, że wrócimy do tematu tych tajemnic światła Jezusa, czyli misteriów Jego życia. A to właśnie te misteria były tematem naszego zjazdu.

MB: To żeby Czytelnicy nas rozumieli: mówimy o dorocznym zjeździe Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych, który w tym roku odbył się w Gnieźnie. 

HS: I którego tym razem byłaś zresztą główną organizatorką. Ponad sześćdziesięciu wykładowców naszej dyscypliny z całej Polski. Niejako na otwarcie niezapomniane wieczorne spotkanie w katedrze. Odkrywanie jej tajemnic przy dźwięku organów. Sięganie do źródeł chrześcijaństwa w naszym kraju w katedralnych podziemiach, a potem na Ostrowie Lednickim podczas Eucharystii z abp. Henrykiem Muszyńskim. Chyba nikt z nas nie zapomni tej Mszy, odprawianej pośród ruin kaplicy pałacowej, mieszczącej baptysterium – prawdopodobne miejsce chrztu Mieszka. A potem jeszcze poranna Msza św. w prezbiterium bazyliki archikatedralnej pod przewodnictwem prymasa Polski i jego opowieść o dziejach relikwii Wojciechowych. Gościnne przyjęcie w seminarium, pomimo pandemii, która i wam, organizatorom, dała się we znaki. I ten nocny widok stamtąd na wspaniałe oświetlone wieże…    
          
MB: No, ale nasze zjazdy, to owszem, spotkania liturgiczne, a także po prostu towarzyskie, ale przede wszystkim merytoryczne, z wieloma mądrymi zwykle referatami. W tym roku te referaty dotyczyły właśnie kolejnych tajemnic życia Jezusa; tego życia między Jego narodzeniem a męką. 

HS: Narodzenie, ucieczka do Egiptu, chrzest w Jordanie, kuszenie, przemienienie – o tym wszystkim trzeba rozmawiać i pytać, jaką rolę powinny odgrywać te wydarzenia w naszym myśleniu teologicznym i w naszej wierze. To są pewne matryce, do których chrześcijaństwo zawsze się odwoływało. Często zdarza nam się o tym zapominać. Pomijam już tych, którzy w ogóle podważają to, że Jezus z Nazaretu jest postacią historyczną – ważniejsze jest, że wielu chce się opierać na jakimś bardzo ogólnym „ideale Jezusa” i w ten ideał wpisuje często swoje na Niego pomysły. Zupełnie niezgodne z tym, co Jezus rzeczywiście mówił i robił. Tymczasem Katechizm mówi nam wyraźnie, że Ewangelie zostały napisane przez ludzi, którzy przez wiarę poznali, kim jest Jezus, ale też widzieli ślady Jego misterium w całym Jego ziemskim życiu. „Wszystko w życiu Jezusa, od pieluszek przy Jego narodzeniu aż po ocet podany podczas męki i płótna pozostałe po Jego zmartwychwstaniu, jest znakiem Jego misterium”. 

MB: Te misteria łatwo jest zlekceważyć. Łatwo powiedzieć, że w sumie nie wiadomo, jak to naprawdę wyglądało, czy się wydarzyło rzeczywiście. W tym nurcie pojawią się głosy o tym, że szukać powinniśmy raczej tego, jak Jezus dziś jest wśród nas obecny i jak działa – a nie zajmować się historyczną przeszłością, nie najważniejszą przecież.

HS: I przeciwko takiemu właśnie stanowisku bardzo mocno stanęli kard. Schönborn i kard. Ratzinger, redagujący Katechizm. Zdecydowany powrót do misteriów życia Jezusa miał być lekarstwem na takie mówienie o Jezusie, które bardziej mówi o naszych wyobrażeniach niż o Nim samym. Maksym Wyznawca na przełomie VI i VII w. nazywał to już „okaleczaniem Chrystusa”. 

MB: Całe życie Jezusa wypełniło się w Zmartwychwstaniu i czytane w świetle Zmartwychwstania nabiera pełnego sensu. Ale to nie znaczy, że samo w sobie było tego zbawczego sensu pozbawione. Już wtedy, kiedy Jezus szedł przez ziemię, działo się dla nas zbawienie. Każde wydarzenie, każde słowo, każde spotkanie było dla nas ważne, było dziełem Boga w Synu. 

HS: Średniowiecze mocno celowało w pokazywaniu tego właśnie wymiaru życia Jezusa. W pontyfikałach z tego okresu mnóstwo jest dramatów, „dramatyzacji liturgicznych”, czyli misteriów właśnie. Tomasz z Akwinu misteriom życia Jezusa poświęcił znacznie więcej miejsca i uwagi niż chrystologii systematycznej. Św. Ignacy z Loyoli cały drugi, trzeci i czwarty tydzień swoich czterotygodniowych ćwiczeń przeznacza na rozważanie tajemnic z życia Jezusa. 

MB: A skoro już Ignacym wyszliśmy poza średniowiecze, to i Sobór Watykański II pisze w Gaudium et spes, że „Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu”, i potem wspomniany Katechizm Kościoła katolickiego do tego wraca, i potem Jan Paweł II wprowadza do różańca tajemnice światła. To wszystko jest kontynuacja jednej myśli: że nie tylko męka i zmartwychwstanie Jezusa niosą nam zbawienie, ale zbawcze dla nas było całe życie Jezusa na ziemi. I całe powinniśmy przyjmować z jednakowym pietyzmem i się w nie wsłuchiwać. 

HS: Zaznaczmy tu jednak mocno: nie chodzi nam o proste pisanie czy czytanie biografii Jezusa. Chodzi o to, by pokazywać sens kolejnych wydarzeń z Jego życia dla naszej wiary – i to, jak Jezus rozumiał w tych wydarzeniach siebie jako Syna Bożego. Dopiero w ten sposób odczytane życie Jezusa doprowadzi nas do pełnego zrozumienia tego, co wydarzyło się na krzyżu i poprzez Zmartwychwstanie. 

MB: Tylko co z tym zrobić? Jakie wnioski dla nas? Żeby czytać całą Ewangelię – żeby szukać w niej myśli Jezusa nie tylko o świecie, ale i tego, co myślał i wiedział o sobie – żeby to wszystko mieć w głowie i w sercu, rozważając tajemnicę Zmartwychwstania – to wystarczy? 

HS: Jest coś jeszcze. Mówił o tym kard. Henri de Lubac. Chodziło mu o to, żeby najpierw zobaczyć, a potem pokazywać innym piękno, czyste piękno Ewangelii: jej harmonię i całość, pełnię. Nie przekonamy nikogo do Ewangelii siłą argumentów. Ale możemy ją tak pokazywać, żeby ona sama porywała ludzi tą właśnie harmonią i wewnętrzną spójnością, żeby zachwycała. Zajrzyj do Jezusa z Nazaretu Ratzingera. To jest właśnie ten sposób pokazania z jednej strony logicznej i historycznej spójności, teologicznej głębi – i jedynego w swoim rodzaju piękna misteriów życia Jezusa. I o takie mówienie o tym życiu nam chodzi. Wtedy będziemy skuteczni, bo okaże się, że Ewangelia nie jest teorią, ale dotyka bardzo mocno ludzkiego życia we wszystkich jego tajemnicach.  

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki