Logo Przewdonik Katolicki

Rękopisy płoną

Agata Bobryk
Opowiadania Sarajewskie Marlboro ukazały się w 1994 r., w trzecim roku oblężenia Sarajewa fot. Jon Jones/Sygma-Getty Images

Miljenko Jergović nie lubi słów pisanych wielką literą. Losy ludzi i przedmiotów w czasie oblężenia Sarajewa opisuje ze smutkiem i… czułością.

Jedenaście miesięcy spędził Miljenko Jergović w oblężonym Sarajewie. Wojna wciąż trwała, kiedy w 1994 r. w Zagrzebiu opublikował zbiór opowiadań Sarajewskie Marlboro. Choć to prozatorski debiut urodzonego w Sarajewie autora, już znać w nim rękę mistrza, który kilkanaście lat później zostanie nagrodzony m.in. Literacką Nagrodą Europy Środkowej „Angelus”. Opowiadania są krótkie, bez ani jednego zbędnego zdania czy słowa, zmierzające do uderzającej puenty, nadspodziewanie dojrzałej jak na zaledwie 27-letniego autora. Wyobrażam sobie raczej starego bajarza, opowiadającego swoje historie ludziom ukrytym w piwnicznym schronie. Na zewnątrz gwizd pocisków i huk walących się domów, a w środku zachrypnięte słowa płyną w mrok, w którym żarzą się jedynie końcówki papierosów. Jest zimno, tłoczno i duszno. Czasami ktoś uśmiechnie się pod nosem, bo nawet w tych wojennych opowieściach można odnaleźć ziarno humoru, ktoś inny zapłacze, ktoś zaciśnie pięści w gniewie. Zaciągam się Sarajewskim Marlboro do utraty tchu. W czym tkwi siła tej prozy?

Z prochu w proch
Jak wszystkie najlepsze opowieści opowiadania Jergovicia są o ludziach. Wielka Historia, ta z generałami, operacjami wojskowymi i ideami, w których wiele się mówi o absolutach, a mało o osobach, funkcjonuje poza główną sceną. Bohaterami Jergovicia są zwyczajni mieszkańcy Sarajewa: były bokser, osierocona muzułmanka, grabarz, zdradzona żona, żołnierz, który przechwala się nieodniesionymi ranami. Mianownikiem, który ich łączy, jest doświadczenie utraty. Postaci przeżywają śmierć bliskich, rozpad relacji oraz niezawinioną bezdomność, gdy ucieczka z miasta zdaje się jedyną szansą przetrwania. Jergović nie epatuje okrucieństwem. Daleko mu do uprawiania pornografii śmierci. Zamiast tego niczym starotestamentalny prorok nieustannie powtarza, że wszystko jest marnością, i parafrazując poetę, nikt nie dał człowiekowi prawa, aby do czegokolwiek się przyzwyczajać. Jak mówi narrator utworu Biblioteka: „W świecie, takim, jaki jest, istnieje jedna podstawowa zasada, ta, którą Zuko Džumhur wypowiedział z myślą o Bośni, a która sprowadza się do tego, że zawsze musisz mieć dwie spakowane torby. Musi się w nich zmieścić cały twój majątek i wszystkie wspomnienia. Cała reszta już została utracona”.

Śmierć szczegółu
Jest pewna czułość w pisaniu Jergovicia. Objawia się ona w ogromnej wrażliwości na to, co małe i pozornie nieważne. W chwili gdy nad Sarajewem rozwija się pierwsza łuna ognia, rozpoczyna się ponury karnawał. To, co nadzwyczajne: śmierć masowa i gwałtowna, która „przekroczyła granice dobrego smaku” staje się normą, podczas gdy przedwojenna codzienność, tak zwykła, że aż przezroczysta, nabiera cech mitycznego złotego wieku. Za codziennością się tęskni i to ona daje siłę, jak w opowiadaniu Ogrodnik, gdzie bohatera przy zdrowych zmysłach utrzymuje jedynie domowa uprawa warzyw w styropianowych pojemnikach. Przedmioty stają się nośnikami wspomnień, bezcennymi dowodami życia pozawojennego. Walizki rodziny Jurišiciów, która już po raz siódmy próbuje uciec z Sarajewa konwojem ONZ, wypchane są niepotrzebnymi drobiazgami. Łyżeczki, pokrywka od cukiernicy, instrukcja obsługi zamrażarki i inne „niepraktyczne głupstwa”, po których „każdy rozpoznaje swój dom”. W opowiadaniu Kaktus roślinka podarowana bohaterowi przez dziewczynę, przez zabawne skojarzenia staje się „małym wesołym szczegółem w naszym życiu, tym szczegółem, który sprawia, że wszystkie miłości wychodzą z zadanych ram i stają się warte wspominania”. Przedmioty są niebezpieczne, tak samo jak małe ludzkie dziwactwa i przyzwyczajenia. „W życiu należy się wystrzegać tylko szczegółów”, ostrzega narrator. To właśnie na drobiazgach i błahostkach wyrasta intymność i to one, wymazane, bolą najbardziej.

Tożsamości wielokrotne
Indywidualne tragedie sarajewian składają się na zbiorową katastrofę, jaką jest koniec wielokulturowego, tolerancyjnego miasta. Przed wybuchem wojny w 1992 r. Sarajewo zamieszkiwali Serbowie, Chorwaci, Muzułmanie (inaczej Boszniacy, czyli muzułmańscy Bośniacy, którzy w 1971 r. zostali uznani za odrębny naród), a także mniejszości żydowska i romska. Podziały nie były ostre. Gdyby wyobrazić sobie te narody jako nici różnych kolorów, zobaczylibyśmy wielobarwny kilim, którego miejscami splotu byłyby małżeństwa i rodziny. Po wojnie Serbowie praktycznie zniknęli, została boszniacka większość i niewielki procent Chorwatów, a także powojenny spadek w postaci nieprzebaczonych krzywd, nacjonalizmów i nasilenia radykalnego islamu. To zupełnie inne miasto niż to, w którym Jergović spędził dzieciństwo i młodość.
Klimat wielonarodowego, barwnego Sarajewa odcisnął piętno na twórczości pisarza. Przez utwory Jergovicia przewijają się postaci o tożsamościach złożonych i nieoczywistych, tak jak w przypadku Ernesta Wilimowskiego, który pojawia się na kartach powieści Jergovicia zatytułowanej nazwiskiem bohatera. Wilimowski był postacią autentyczną, piłkarzem grającym w reprezentacji Polski, który w czasie mistrzostw świata w 1938 r. strzelił cztery gole legendarnej brazylijskiej drużynie. Pochodzący z Katowic Górnoślązak był – jak opisuje go autor – „ani Polakiem, ani Niemcem. Albo ściślej, i Polakiem, i Niemcem”. Taka podwójna czy nawet potrójna tożsamość była możliwa, dopóki trwał pokój. W świecie, w którym istnieją tylko „my” i „oni”, wszelkie niuanse muszą zostać zdławione.

Archeolog(ja)
– Na początku wszyscy wydawcy bardzo pytali, kim jest Miljenko Jergović. Jak go mają zaklasyfikować – opowiada Magdalena Petryńska, wieloletnia tłumaczka dzieł pisarza, która de facto odkryła go dla polskich czytelników. – W końcu zapytałam samego Jergovicia, a on odpowiedział: piszcie, co chcecie. Dla niego tożsamość to nie jest coś, co można ująć w słowie: Polak, Niemiec, Rosjanin.
O tym, co naprawdę było ważne w kształtowaniu jego, Miljenka Jergovicia, jako człowieka i pisarza, opowiada na stronach autobiograficznej książki Ojciec. Z tej książki-eseju napisanego po śmierci ojca wyłania się portret człowieka zanurzonego w przeszłości. „Trzeba postąpić jak Indiana Jones w przypowieściach Spielberga: wracać w przeszłość przez całe życie, żeby nie zmieniło się coś, co się już wydarzyło” – pisze. Jergović powraca do przeszłości swojej rodziny, której losy nierozerwalnie wiązały się z historią Chorwacji i Bośni. Do pradziadka listonosza, hazardzisty i utracjusza, który wygrał na loterii ogromną sumę i w krótkim czasie całkowicie ją roztrwonił. Do babki Štefanii, zgorzkniałej katoliczki, w młodości sympatyzującej z ustaszami, czyli chorwackimi faszystami. Do ojca, słabego mężczyzny, ale doskonałego lekarza, który żył z ciążącym poczuciem winy, ponieważ nie potrafił kochać. Czy Miljenko Jergović byłby tą samą osobą, gdyby babka Štefanija nie odmówiła własnemu, umierającemu na tyfus synowi szklanki wody, dlatego że walczył w jugosłowiańskiej partyzantce? Czy Štefanija zwróciłaby się w stronę faszyzmu, gdyby nie zawód miłosny? Jak mocno ludzie, których nawet nie poznaliśmy, ich rany, uprzedzenia i traumy, cierpienia narodu oraz jego zbrodnie, moralność przodków i decyzje podjęte przez nich wiele lat przed naszymi narodzinami składają się na to, kim jesteśmy?

Biblioteka
Wojna w Bośni nie powinna się wydarzyć. Zaledwie chwilę wcześniej runęły mury, które miały pogrzebać stary świat, imperium zła upadło, a kapitalizm głosił zewsząd ewangelię dobrobytu. Może właśnie to jest najbardziej przerażające w opowiadaniach Miljenka Jergovicia – świadomość, że żaden naród, lud czy kraj nie jest zabezpieczony od złego. Bez względu na piękno jego kultury i doświadczenie historii. Wbrew złudzeniom „Lepiej, piękniej i gruntowniej niż książki płoną tylko rękopisy”. Ratusz, słynna sarajewska książnica, płonął przez cały dzień i noc. Razem z nią ginęło dziedzictwo kulturowe Bośni, materialny dowód na to, że odmienne kultury mogą żyć obok siebie i tworzyć wspólnotę. Pozostaje tylko okaleczona pamięć i ostrzeżenie.  

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki