Nicholas Christakis to naukowiec od kilkudziesięciu lat zajmujący się tzw. sieciami społecznymi. W największym skrócie można to sprowadzić do znanego powiedzenia „kto z kim przestaje, takim się staje” – jednak to zbytnie uproszczenie. Owszem, z badań Christakisa wynika, że nasze postawy, światopogląd, zachowania są wypadkową zachowań kilku zaledwie osób nam najbliższych, z którymi najczęściej się komunikujemy. Jednak wpływ na nas mogą mieć też osoby, których osobiście nie znamy. Prosty przykład: mama Julii ma koleżankę, która często przynosiła do pracy smakowite wypieki własnej produkcji, lecz niedawno cała jej rodzina przeszła na dietę i skończyło się pieczenie smakołyków. W rezultacie koleżanki w pracy też z lekka zmieniły nawyki żywieniowe. Gdy zabrakło niemal codziennych słodkości do kawy, w biurze pojawiły się zdrowsze przekąski – owoce i orzechy.
Potęga sieci społecznych
Wpływ sieci społecznych bardzo dobrze widać właśnie na przykładzie nadwagi i otyłości. Gdy Christakis zbadał powiązania w dużej populacji, okazało się, że osoby z nadwagą gromadzą się w skupiskach. Niezwykle rzadko zdarza się, by jedna osoba z rodziny była otyła, a reszta miała zdrową wagę. Zwykle mamy całe rodziny o powiększonych gabarytach. Grupy takie dążą do zachowania status quo. Jeżeli jedna osoba z rodziny przejdzie na dietę czy zacznie uprawiać sport, prędzej czy później skończy się jej zapał. Tym bardziej, jeśli w pracy otaczają ją ludzie lubiący sobie podjeść. Dlatego pozytywne zmiany warto wprowadzać w kilka osób. Mamie Julii udało się przekonać całą rodzinę do zdrowego odżywiania, a z kolei każdy z członków rodziny wpłynął pozytywnie na swoich znajomych w tym zakresie. To sytuacja idealna.
Jednak Christakis podpowiada, co zrobić, jeśli najbliższe otoczenie nie chce pozytywnej zmiany. Można spróbować włączyć w zmianę nieco dalsze otoczenie. Tu znów odwołam się do przykładu zdrowego odżywiania. Pani Wioletta postanowiła wyeliminować z domowego menu fast foody. Niestety, w pracy mąż razem z kilkoma osobami z jego biura i tak kupował śmieciowe przekąski. Dlatego jego żona przy okazji najbliższej firmowej imprezy porozmawiała z koleżankami męża z pokoju, zachwalając korzystanie ze zdrowego cateringu zamiast fast foodów. Przy okazji okazało się, że większość z koleżanek i tak miała ochotę na zdrowsze żywienie, jednak powstrzymywał je fakt, że wszyscy inni wydawali się uwielbiać te śmieciowe. Gdy mąż Wioletty zarówno w domu, jak i w pracy został otoczony zdrowszym jedzeniem, z lekkim oporem, jednak się poddał.
Co rozprzestrzenia się po sieciach?
Nastroje, poglądy polityczne, zdrowe nawyki – to wszystko rozprzestrzenia się po sieciach społecznych, jest „zaraźliwe”. Christakis badał sieci pod kątem otyłości, chorób, poszukiwania pracy, poglądów politycznych, poczucia szczęścia i innych zjawisk. Szczególnie ciekawa jest analiza sieci szczęścia. Jak można się domyślić, osoby szczęśliwe skupiają się w grupy. Na przykład szczęśliwa para małżeńska wpływa pozytywnie na poczucie szczęścia swoich dzieci, lecz też dalszej rodziny i znajomych. Osoby o niskim poczuciu szczęścia z kolei mają tendencję do przebywania na skraju grup. Mają niewiele bliskich osób, i to z reguły ludzi o podobnym, niskim poczuciu szczęścia. Osoby najbardziej szczęśliwe są raczej w centrum, mają wiele bliskich kontaktów i niejako „zarażają” się nawzajem szczęściem, a te, które najbardziej by potrzebowały wsparcia, niestety z reguły oscylują na obrzeżach. Pojawia się niejako paradoks – kto już wiele ma, wiele dostaje, a kto ma niewiele, temu jeszcze zabiorą to, co ma.
Tajemnica Julii
Dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, co takiego stało się, że Julia mimo towarzystwa alkoholowego nie popadła w uzależnienie. Zadziałała jej sieć społeczna. Dwie najbliższe przyjaciółki, widząc, co dzieje się z Julką (zmiana ubrania na niechlujnie „artystyczne”, wulgaryzmy, popalanie papierosów), postanowiły jej pomóc. Stwierdziły, że fascynacja przyjaciółki nowym towarzystwem jest zbyt silna, by ją zwyczajnie stamtąd wyciągnąć. W zamian zaczęły chodzić na imprezy razem z Julką. Ponieważ one nie piły alkoholu, Julka też po niego nie sięgała, co okazało się niespecjalnie przeszkadzać reszcie towarzystwa. A ponieważ zgromadzeni prowadzili ciekawe dyskusje dotyczące sztuki, nikt się nie nudził. Po jakimś czasie dziewczyny zaproponowały, że mogłyby porobić zdjęcia podczas tych imprez i założyć na Instagramie konto gromadzące co ciekawsze ujęcia i cytaty z rozmów. Okazało się to być dobrym pomysłem, bo punkt ciężkości spotkań przesunął się z eksperymentów używkowych na artystyczne. Choć spotkania nie zmieniły radykalnie swego charakteru i nie stały się grzecznym kółkiem dyskusyjnym, otworzyła się nisza dla Julki i przyjaciółek.
Praktyczne wnioski
Czy doceniamy wpływ sieci społecznych? Pozytywne sieci mogą zdecydowanie poprawić siłę i jakość więzi między ludźmi. Podam ciekawy przykład. Pewna firma zaproponowała swoim pracownikom udział w nieobowiązkowym programie kilkunastu spotkań poprawiających umiejętność komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Propozycja była niecodzienna, ponieważ zaproszono na to pracowników wraz z rodzinami. Odbywały się specjalne zajęcia dla par, inne dla dzieci i młodzieży i jeszcze inne wspólnie. Nawet w sytuacji, gdy pracownik z tego rezygnował, jego rodzina po rozpoczęciu programu mogła w nim pozostać. W czasie ewaluacji okazało się, że umiejętność komunikacji i rozwiązywania konfliktów podniosła się nawet u osób, które szybko zrezygnowały z udziału w programie – pod warunkiem że ich rodziny w nim wytrwały. Gdy cała rodzina (cały system, grupa) zaczęła się lepiej ze sobą dogadywać, wpłynęło to pozytywnie i na opornego. Taka jest potęga wpływu społecznego. Czasem by zmienić kogoś na lepsze, wystarczy, że zmienimy się sami, a z nami popracuje na przykład nad umiejętnością rozmowy jeszcze kilka osób z najbliższego otoczenia.