Według Eurostatu zaledwie 22 proc. polskiego społeczeństwa uprawia sport przynajmniej raz w tygodniu. Średnia unijna jest dokładnie dwa razy wyższa. W naszym regionie kontynentu generalnie niechętnie uprawia się sport, jednak nawet na tle sąsiadów wypadamy słabo. Sport co najmniej raz w tygodniu uprawia co trzeci Czech i Słowak, bardzo podobny odsetek „usportowionych” obywateli mają także Węgrzy, Łotysze i Estończycy. Polacy pod tym względem przypominają kraje południa Europy – niemal tyle samo uprawiających sport obywateli zamieszkuje Grecję, Włochy czy Chorwację. Zdecydowanie najbardziej wysportowani są Germanie i Nordycy. Dwie trzecie Niemców oraz trzy czwarte Austriaków co tydzień uprawia sport. Trzech na czterech obywateli praktykuje sport raz w tygodniu także w Szwecji, Danii i Finlandii. Zdecydowanie najmniej „usportowionym” narodem w Europie są Rumuni – tam sport praktykuje zaledwie 5 proc. ludności.
Aktywność fizyczną społeczeństwa w miarę regularnie bada także Ministerstwo Sportu. Według najnowszego badania, przeprowadzonego przez sondażownię Kantar, jedynie 22 proc. społeczeństwa rusza się na tyle, żeby spełniać normy zalecane przez WHO (75 minut intensywnego wysiłku fizycznego i 150 minut umiarkowanego na tydzień). Jeśli dodać do tego jazdę na rowerze w celu przemieszczania się (np. dojazdy do pracy), to normy WHO dotyczące aktywności fizycznej spełnia niecałe 31 proc. społeczeństwa. Najczęściej uprawianą formą sportu w Polsce jest chodzenie. 43 proc. Polaków regularnie spaceruje w czasie wolnym. Jednak aż co czwarty Polak przyznaje, że nie praktykuje spacerów powyżej 10 minut nawet w celu przemieszczania się. Inaczej mówiąc, dla jednej czwartej naszego społeczeństwa samochód zastępuje nogi nawet w celu dotarcia do pobliskiego sklepu lub kościoła.
Sytuacja ma znaczenie
Nie jest jednak przypadkiem, że najbardziej wysportowani są obywatele krajów z północy Europy. Są to najbogatsze regiony kontynentu. Nasz region należy zaś do najmniej zamożnych, podobnie zresztą jak południe Europy. Ranking najbardziej usportowionych narodów kontynentu niemal pokrywa się z listą państw według dochodów na głowę – na dole są najbiedniejsi, na górze najbogatsi. Dawno minęły już czasy, gdy nadwaga była symbolem zamożności, a archetypem bogacza był otyły bankier siedzący na górze pieniędzy. Obecnie otyłość jest łączona z ubóstwem i wykluczeniem, a człowiek zamożny jest zwykle szczupły i emanujący zdrowiem. Ludzie zamożni mają czas i pieniądze na uprawianie sportu. Abonament na siłownię wysokości stu złotych miesięcznie nie jest dla nich żadnym wyrzeczeniem, więc publiczne ośrodki sportu nie są im potrzebne. Biedni nie tylko nie mają pieniędzy i czasu, ale też zwykle siły, gdyż pracują fizycznie. Zamożność daje także komfort życiowy, który sprzyja wykształceniu w sobie odpowiednich nawyków. W niedostatku „zdrowy tryb życia” znajduje się na dalszej liście priorytetów.
W 2018 r. CBOS przeprowadził szeroko zakrojone badanie „Aktywność fizyczna Polaków”, w którym badacze byli nieco bardziej łaskawi dla ankietowanych, pytając ich o uprawianie sportu w ciągu ostatniego roku, a nie tygodnia. W badaniu tym widać, jak poziom uprawiania sportu odzwierciedla podziały klasowe. Aż 83 proc. ankietowanych z wyższym wykształceniem zadeklarowało uprawianie sportu lub ćwiczeń w ciągu ostatniego roku. Wśród osób z wykształceniem niższym od średniego ten odsetek był dwa razy niższy. Sport przynajmniej raz w roku uprawia prawie 70 proc. osób, które oceniają swoją sytuację ekonomiczną jako dobrą. I tylko 43 proc. osób, których sytuacja ekonomiczna jest zła.
Te różnice potwierdzają także dane Eurostatu. W grupie 20 proc. najbogatszych Polaków co tydzień sport uprawia niecałe 40 proc. populacji. W grupie 20 proc najbiedniejszych jedynie 12 proc. populacji praktykuje regularną aktywność fizyczną. Ta ponad trzykrotna różnica jest jedną z najwyższych w Europie. A więc Polska należy do tych krajów, w których dochody w największym stopniu wpływają na poziom rekreacyjnej aktywności fizycznej.
Problemy z infrastrukturą
Pod względem wydatków budżetowych na sport i rekreację Polska jest mniej więcej w środku Unii Europejskiej. Wydajemy 0,4 proc. PKB, czyli o połowę mniej niż Francuzi, i jedną czwartą mniej niż Szwedzi, Finowie i Holendrzy, ale za to cztery razy więcej niż Chorwaci i dwa razy więcej niż Grecy i Słowacy. Mimo to poziom świadczenia usług w zakresie sportu przez gminy w Polsce jest dalece niewystarczający. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli z czerwca tego roku, zaledwie jedna czwarta gmin w Polsce utworzyła lokalny Ośrodek Sportu i Rekreacji (OSiR). W pozostałych gminach także istnieje pewna komunalna infrastruktura umożliwiająca uprawianie sportu, jest ona jednak dużo mniej rozbudowana i zróżnicowana. Gminy z utworzonym lokalnym OSiR-em wydają na sport i rekreację średnio 2,5 razy więcej niż gminy, w których takiej jednostki nie utworzono.
Zdecydowanie najpopularniejszym obiektem sportowym w polskich miejscowościach jest boisko piłkarskie. Ma je trzy czwarte gmin, w których stworzono OSiR. Halę sportową ma połowa takich gmin, a jedna trzecia stadion lekkoatletyczny oraz basen kryty. Połowa gmin z OSiR-em ma także kort tenisowy. Jednak stan tych obiektów w wielu wypadkach pozostawia wiele do życzenia. W trzech czwartych OSIR-ów obiekty sportowe wymagają modernizacji, w ponad połowie rozbudowy infrastruktury, by była bardziej różnorodna. Jedna trzecia obiektów sportowych należących do OSIR-ów tworzy bariery dla osób starszych i niepełnosprawnych. Zaledwie 8 proc. sportowych obiektów komunalnych nie wymaga żadnych remontów. Nic więc dziwnego, że tylko jedna trzecia gmin osiągnęła cele zawarte w lokalnej strategii dotyczącej aktywności fizycznej mieszkańców. Przy czym trzeba pamiętać, że taką strategię ma zaledwie 20 proc. wszystkich gmin w Polsce.
Większość Polek i Polaków mieszka poza dużymi miastami, w których dostęp do komunalnych i przede wszystkim prywatnych obiektów sportowych jest bardzo szeroki. W mniejszych ośrodkach często nie ma nawet dostępu do położonej w rozsądnej odległości siłowni. Mieszkańcy miasteczek i wsi nie mogą sobie także pozwolić czasowo i finansowo na regularne wizyty w obiekcie sportowym położonym w najbliższym mieście. Nic więc dziwnego, że jako społeczeństwo uprawiamy sport bardzo rzadko na tle innych krajów Europy. Na zdrowy tryb życia składa się wiele mniej i bardziej znaczących nawyków, które wykształcają się w dłuższym czasie. Jednak by takie nawyki mogły się wykształcić, musi temu sprzyjać otoczenie. I o stworzeniu takiego otoczenia najwyraźniej zapomnieliśmy.