Logo Przewdonik Katolicki

Osiem toksycznych godzin

Piotr Wójcik
fot. Grzegorz Michałowski/PAP

84 procent polskich pracowników regularnie odczuwa stres w pracy. Co drugi zatrudniony nad Wisłą doświadczył przemocy słownej, a co czwarty pracujący w sektorze budowlanym był ofiarą przemocy fizycznej. Relacje w polskich zakładach pracy wciąż są toksyczne.

Obok relacji rodzinnych to praca jest tym, co nas najbardziej pochłania i określa. To praca w istotny sposób wpływa na naszą tożsamość. Relacje w pracy rzutują także na czas wolny, nawet na sen. Toksyczna atmosfera w pracy może zepsuć relacje w rodzinie i zatruć cały dzień. Relacje w pracy są więc kwestią społeczną, jednak zwykle pomijaną w dyskusjach o sprawach publicznych. Politycy na wiecach nie wykrzykują haseł: „Ukrócę mobbing!”, choć akurat w Polsce mogliby się w tym obszarze wykazać, ponieważ polski pracownik to często pracownik zestresowany i zaszczuty.
 
Stres nasz powszedni
Prawdopodobnie nie znajdziemy aktywnego zawodowo Polaka, który nigdy nie odczuwałby stresu w pracy. Doświadczenie stresu zna każdy, kto choć przez kilka lat parał się pracą zawodową. Jest to doznanie do tego stopnia powszechne, że wielu z nas się wydaje, że to naturalne. Praca rzekomo musi stresować, bo to dodaje motywacji. Okazuje się jednak, że są państwa, w których stres jest doświadczeniem relatywnie rzadkim. Według raportu „Workforce in view 2018” 27 proc. Polaków doświadcza stresu w pracy codziennie, a kolejne 43 proc. co tydzień, więc dla 70 proc. pracowników znad Wisły doświadczanie stresu jest bardzo częste. W Holandii jedynie co dziesiąty pracownik jest zestresowany codziennie, a co tydzień – co trzeci. W żadnym z badanych krajów europejskich odsetek zestresowanych codziennie nie był tak wysoki jak w Polsce. W drugiej pod tym względem Wielkiej Brytanii codziennie stres w pracy odczuwało 20 proc. zatrudnionych.
Równie ponure wnioski można wyciągnąć z raportu „Bezpieczeństwo w pracy w Polsce 2019”. Co siódmy pracownik w Polsce odczuwa stres nieustannie, a kolejne 42 proc. często i wielu sytuacjach. Prawie co trzeci badany przyznał, że odczuwa go od czasu do czasu, w wybranych sytuacjach. Jedynie 3 proc. zatrudnionych odpowiedziało, że w ogóle nie odczuwa stresu w pracy, a 13 proc. jest zestresowana bardzo rzadko. Tak więc jest on regularnym doznaniem 84 proc. polskich pracowników. Jak to wpływa na samych zatrudnionych? Wbrew przekonaniom niektórych, szczególnie wymagających kierowników, poddanie napięciu nie zwiększa wydajności załogi. Zaledwie 15 proc. pytanych odpowiedziało, że stres motywuje do działania. Za to 37 proc. przyznało, że stres ich paraliżuje i uniemożliwia sprawne wykonywanie zadań. Jednak prawie połowa z nas stara się go nie dostrzegać – dla 48 proc. pytanych stres jest stałym elementem pracy. Można więc powiedzieć, że nauczyliśmy się z nim żyć, co wcale nie jest optymistyczną informacją. Chorobę należy wyleczyć, a nie oswoić.
Najczęstszą przyczyną stresu w polskich zakładach pracy jest presja czasu. Połowa pracowników hotelarstwa i gastronomii przyznaje, że musi pracować pod presją czasu. Drugą najczęstszą przyczyną stresu jest przeładowanie pracą, na co szczególnie uskarżają się pracownicy sektora finansowego. Napięciu w pracy sprzyja także wynagrodzenie nieadekwatne do wykonywanych zadań. Niskie płace wpędzają w stres szczególnie pracowników służby zdrowia oraz pomocy społecznej. Nauczyciele uskarżają się na krytykę ze strony przełożonych, czyli w tym przypadku dyrektorów szkół. Natomiast urzędnikom doskwiera przede wszystkim ogólna atmosfera w pracy.
 
Uporczywe nękanie
Stres nie musi być efektem działań niezgodnych z prawem. Przynajmniej formalnie. Karany jest dopiero mobbing, czyli długotrwałe nękanie pracownika i zaniżanie jego samooceny. Wielu Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że takie działanie jest niedopuszczalne – według raportu „Bezpieczeństwo w pracy” aż 22 proc. w ogóle nie słyszało o tym pojęciu. „Polskie prawodawstwo w sposób ograniczony zapewnia pracownikom ochronę przed zagrożeniami psychospołecznymi. Brakuje natomiast najważniejszego – zaleceń, jak edukować pracowników na temat mobbingu. Mobbingującym może być nie tylko pracodawca, ale i pracownik mobbingujący swojego współpracownika” – napisała w komentarzu do tych danych szefowa Koalicji Bezpieczni w Pracy Anna Jabłońska. Nieznajomość prawa w kontekście mobbingu sprawia, że pracownicy są bezbronni, za to mobberzy czują się bezkarni. Mogą bez przeszkód stosować toksyczne praktyki wobec swoich podwładnych, gdyż wielu z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że to nielegalne. A pozostali często boją się odezwać.
Dwie trzecie polskich pracowników doświadczyło kiedyś nieodpowiedniego traktowania ze strony przełożonego – w służbie zdrowia i pomocy społecznej nawet trzy czwarte. Co piąty pracownik doświadczył tego wielokrotnie. Przemocy słownej doznało więcej niż połowa pytanych (dwie trzecie w budownictwie), a wykluczenia ze strony załogi prawie połowa. Więcej niż co trzeci polski pracownik był w jakiś sposób dyskryminowany, czyli potraktowany niesprawiedliwe z powodu którejś ze swoich cech osobistych. Na dyskryminację najczęściej (48 proc.) uskarżają się pracownicy sektora finansowego.
Zdecydowanie najrzadziej spotykana jest oczywiście przemoc fizyczna – jednak trudno powiedzieć, że 14 proc. ankietowanych, którzy odpowiedzieli, że przynajmniej raz doznali przemocy fizycznej w pracy, to mało. Jeśli rzeczywiście co siódmy pracownik znad Wisły ma na koncie takie przeżycia, to włos powinien się jeżyć na głowie. Tym bardziej że w budownictwie więcej niż co czwarty pracownik przyznaje, że doznał na własnej skórze przemocy fizycznej. Najmniej przypadków mobbingu wskazywali natomiast pracownicy administracji publicznej, co nie powinno dziwić, gdyż tam rozwiązania antymobbingowe są najdalej posunięte.
 
Zarządzanie folwarczne
Od lat źródłowym problemem toksyczności relacji w polskich zakładach pracy jest przyjęty model zarządzania. Prof. Janusz Hryniewicz już w pierwszej dekadzie obecnego wieku w książce Stosunki pracy w polskich organizacjach zwracał uwagę, że w polskich przedsiębiorstwach panuje zarządzanie jak folwarkiem. Mentalność folwarczna, mająca tkwić w nas jeszcze od czasów pańszczyzny, sprawia, że kierownik czuje się panem, który odgórnie wydaje rozkazy. Natomiast pracownicy wykonują je bez żadnych wątpliwości czy chęci powzięcia jakiejś własnej inicjatywy. Co gorsza, w zasadzie wszystkim ten model odpowiada – kierownicy nie muszą się użerać z pracownikami kwestionującymi ich zdanie, za to z tych drugich zdejmowana jest odpowiedzialność. Taki niedemokratyczny model zarządzania, który nadal panuje w wielu miejscach pracy w Polsce, ma wiele wad. Najważniejszą z nich jest determinowanie relacji w pracy przez osobiste przymioty kierownika. A ci są różni, w Polsce szczególnie. Według najnowszej edycji raportu „Workforce in view” (z roku 2019), 27 proc. pracowników znad Wisły skarży się na złe zarządzanie. Tylko w Hiszpanii ten odsetek był wyższy – wyniósł 31 proc.
Model folwarczny przekłada się na wszystkie relacje w pracy, nie tylko dotyczące bezpośrednio wykonywania zadań. Przełożeni traktują swoich podwładnych w sposób przedmiotowy i nie są zainteresowani ich samopoczuciem. Według „Workforce in view 2019” prawie połowa polskich pracowników przyznała, że kierownictwo nie przykłada żadnej wagi do zdrowia psychicznego załogi i w razie problemów tego rodzaju nie mają do kogo się zgłosić. Bardzo podobne wnioski płyną z raportu „Bezpieczeństwo w pracy w Polsce 2019”. Tylko 43 proc. pytanych stwierdziło, że przełożeni interweniują, gdy widzą pogorszenie stanu zdrowia u któregoś z pracowników. Jedna trzecia polskich pracowników nie może się zgłosić po pomoc w jakiejkolwiek sprawie nie tylko do przełożonych, ale nawet do kolegów i koleżanek z pracy. Model folwarczny promuje więc swoistą znieczulicę. Wielu z nas nie jest zainteresowanych problemami zawodowymi lub zdrowotnymi współpracowników, gdyż wpojono nam, że mamy się skupić na wykonywaniu rozkazów i nie wciskać nosa w sprawy innych.
Nic więc dziwnego, że stan zdrowia wielu pracowników jest nie do pozazdroszczenia. Prawie 60 proc. uskarża się na ogólne przemęczenie, a połowa na ból pleców i kręgosłupa. Co trzeci pracownik przyznaje, że odczuwa lub odczuwał zaburzenia nastroju oraz miewa kłopoty ze snem. Mniejsze lub większe zaburzenia lękowe dotyczą więcej niż co czwartego pytanego, a co siódmy ma lub miał epizody depresyjne. Jednocześnie co piąty pracownik w Polsce wciąż jest przekonany, że depresja nie powinna uprawniać do zwolnienia chorobowego. Zresztą co czwarty pracownik znad Wisły przyznaje, że zdarzało mu się pracować podczas zwolnienia chorobowego. W modelu folwarcznym choroba, szczególnie psychiczna, jest uznawana za słabość.
 
Wypalenie zawodowe
Praca pod ciągłym napięciem jest destrukcyjna. Wykańcza na wielu poziomach – niszczy zarówno zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Zmniejsza ogólną satysfakcję z życia i obniża samoocenę. Skoro w pracy wciąż mają do mnie pretensje i się nie wyrabiam, to musi coś być ze mną nie tak, prawda? Nie każdy zwraca uwagę, że coś nie tak może być z relacjami w pracy albo z nastawieniem przełożonych. Raport „Bezpieczeństwo w pracy” wskazuje, że co czwarty pracownik w Polsce jest wypalony. Według „Workforce in view” aż 71 proc. pytanych Polaków przyznaje, że miewa obniżoną motywację z powodu warunków zatrudnienia oraz relacji w pracy. Główne przyczyny to zbyt niskie wynagrodzenie, brak uznania ze strony przełożonych oraz nieudolne zarządzanie. Polakom szczególnie doskwiera także tymczasowość. W żadnym z badanych krajów umowy krótkoterminowe nie były rozpowszechnione w takim stopniu jak w Polsce – co trzeci ankietowany pracował na umowie czasowej. W sektorze „kultura i sztuka” ponad połowa była zatrudniona na kontraktach krótkoterminowych. Brak stabilności i dojmujące poczucie bycia pomiędzy jednym zleceniem a drugim również jest przyczyną stresu. Człowiek niemający stabilnego zatrudnienia, żyje pod nieustannym napięciem, nie mając pewności, czy po zakończeniu jednego zadania, otrzyma kolejne.
Zdecydowanie zbyt często zapominamy, że praca pochłania nam jedną trzecią życia. Zbyt często machamy ręką na doświadczane przypadki nękania, przemocy słownej czy wyzysku. Chyba nikt nie zgodziłby się, żeby toksyczne relacje znane z wielu polskich zakładów pracy rządziły także w jego lub jej domu. A jednak w przypadku pracy przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. Tak jakby można było się odseparować i o zatrutych relacjach w pracy zapomnieć zaraz po opuszczeniu murów zakładu. Ale to niemożliwe. Nawyki i zachowania nabywane podczas codziennych ośmiu godzin pracy zostają z człowiekiem w czasie wolnym. Gdy praca jest źródłem życiowej zgryzoty, napięć i stresu, także życie rodzinne i towarzyskie daje mniej satysfakcji. Dlatego nie warto być cichą ofiarą albo milczącym świadkiem toksycznych zachowań w pracy. Czasem uzdrowienie relacji w pracy zależy tylko od zrobienia pierwszego kroku i przerwania zmowy milczenia.
 
LICZBY
Polak w pracy
71% miewa obniżoną motywację z powodu warunków zatrudnienia oraz relacji w pracy
70% doświadcza stresu w pracy przynajmniej raz w tygodniu
37% uważa, że stres ich paraliżuje i uniemożliwia sprawne wykonywanie zadań
27% skarży się na złe zarządzanie
14% przynajmniej raz doznało w pracy przemocy fizycznej

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki