Logo Przewdonik Katolicki

Zbrodnia już nie tajemnicza

Hubert Ossowski
fot. Daniel Simon/Gamma-Rapho/Getty Images

Sprawa morderstwa premiera Szwecji Olofa Palme doczekała się rozwiązania po 34 latach. Przez ponad trzy dekady Szwedzi zmagali się z traumą, spowodowaną nieudolnością śledczych, którzy nie potrafili ustalić sprawcy i motywu zbrodni.

To miał być zwyczajny piątek. Kończył się karnawał. Było mroźnie, na ulicach leżał zamarznięty śnieg. Premier Szwecji Olof Palme rankiem 28 lutego 1986 r. rozegrał mecz tenisa ze swoim znajomym. Później, w drodze do pracy, zdążył jeszcze zahaczyć o pasmanterię. Podczas reszty dnia spotkał się z kilkoma dyplomatami i politykami. Udzielił też wywiadu jednej z gazet, a gdy zbliżał się wieczór, postanowił zwolnić swoją osobistą ochronę. Wrócił do domu o 18.30. Dowiedział się wtedy o planach swojej żony, Lisbet, która namówiła go, by wspólnie spędzili wieczór w kinie Grand, oglądając komedię Bracia Mozart. Film zaczął się o 21.15. Palme nie przepadał za kinem, był też znany ze swojej niechęci do korzystania z ochrony osobistej podczas prywatnych wyjść. Mieszkał w samym centrum Sztokholmu i powtarzał, że nic mu nie grozi w społeczeństwie i kraju, którego był premierem. O tym, że się mylił, przekonał się kilka godzin później.

Morderstwo z zimną krwią
Film skończył się po 23.00. Po krótkiej rozmowie z synem Mårtenem i jego dziewczyną Olof i Lisbet ruszyli w stronę przystanku metra Hötorget. Byli widziani przy budce z kiełbaskami i koło sklepu tekstylnego. W końcu doszli do sklepu z tapetami Dekorima, mieszczącego się na rogu ulic Sveavägen i Tunnelgatan. Według świadków to właśnie w tym miejscu nieznany mężczyzna czekał na nadchodzące małżeństwo. Gdy go minęli, ruszył za nimi. Chwycił Olofa Palme za lewę ramię i strzelił dwa razy. Na zegarze była 23.21.
Pierwszy pocisk z rewolweru Magnum 357 – strzał został oddany z odległości 30 cm – trafił Olofa Palme w plecy i poważnie uszkodził kręgosłup, przebił aortę i płuca. Premier Szwecji padł na chodnik. Morderca strzelił jeszcze raz. Tym razem w kierunku Lisbet Palme, ale nie trafił. Pocisk drasnął kobietę w rękę. Przez krótką chwilę miała możliwość, by spojrzeć napastnikowi w twarz. Nikt poza nią nie miał takiej okazji.
Napastnik uciekł wzdłuż ulicy Tunnelgatan. Jeden z przechodniów ruszył za nim, ale szybko stracił go z pola widzenia. Na pomoc rannemu premierowi Szwecji ruszył taksówkarz i dwie młode kobiety. Palme został przewieziony do szpitala, gdzie kilka minut po północy zmarł. Był 1 marca. Szwedzka agencja prasowa wystosowała depeszę, która zawierała jedynie cztery słowa: Olof Palme nie żyje. W jednej z rozgłośni radiowych grano skoczne hity disco. Prowadzący nie zauważył czerwonego światła, które nakazywało przerwać audycję. Przerwały ją dopiero interwencje słuchaczy.

Masowa trauma
Zabójstwo premiera Olofa Palme było szokiem dla szwedzkiego społeczeństwa. Był to pierwszy zamach w tym kraju od 1792 r., kiedy zamordowany został król Gustaw III. Śmierć Palme wywróciła świat Szwedów do góry nogami. Rozpoczęła się wcześniej nieznana era masowego sprawdzania tożsamości oraz tego, co przechowuje się w kieszeniach, plecakach i torbach.
Po zamachu prokuratura momentalnie wzięła się do pracy. Do zabójstwa przyznało się ponad 130 osób, z czego u większości stwierdzono choroby psychiczne. Powstał nawet termin „Palmessjukdom”, który odnosi się do zbiorowego doświadczenia Szwedów. Ponad 20 osób zeznało, że widziało napastnika. Opisywany był jako wysoki mężczyzna, między 30. a 50. rokiem życia. W dniu zamachu miał mieć na sobie ciemną kurtkę lub płaszcz.
Akta sprawy liczą ponad 700 tys. stron, przesłuchano 10 tys. świadków, a samo śledztwo pochłonęło kwotę 45 mln dolarów. Największym wyzwaniem dla policji było ustalenie motywu i połączenia go z zabójcą. W trakcie sprawy tylko jedna osoba trafiła do więzienia – Christer Pettersson, który został zatrzymany trzy lata po zabójstwie. Lisbet Palme wskazała go na podstawie zdjęcia. Mężczyzna szybko został skazany na dożywocie, ale już po roku został uniewinniony i wypuszczony na wolność. Śledczy nie znaleźli wystarczającego dowodu. Sprawa morderstwa Olofa Palme stała się narodową obsesją Szwedów, którzy nie mogli się pogodzić z niewykryciem sprawcy i ewentualnego zleceniodawcy.
Krótko po zamachu nikt nie przypuszczał, że przez kolejne 34 lata nie uda się wskazać mordercy Olofa Palme. Dopiero niedawno śledczy ujawnili efekty śledztwa, zgodnie z którymi Palme został zabity przez Stiga Engströma. Co ciekawe, mężczyzna był podejrzewany o dokonanie zamachu już we wcześniejszym etapie śledztwa, lecz ostatecznie został sklasyfikowany jako mało wiarygodny świadek. W reakcji Engström krytykował policję w mediach, zarzucając jej brak zainteresowania jego zeznaniami. Mężczyzna popełnił samobójstwo w 2000 r., w związku z czym śledztwo zostało oficjalnie zakończone.
Jak to się stało, że prokuratura trafiła ponownie na trop Engströma? Teorię o tym, że to właśnie on stoi za zabójstwem Olofa Palme, przedstawił dziennikarz Lars Larsson, który dotarł do archiwów sprawy w 2016 r. W następnym roku śledczy podjęli ponownie trop Engströma. Mężczyzna należał do klubu strzeleckiego, wcześniej służył w armii. Miał znać się na broni palnej. Oprócz tego był przeciwnikiem socjaldemokratycznego premiera Szwecji i lewicowych wartości, które ten wyznawał.

Otwarty premier
Olof Palme urodził się w zamożnej rodzinie, lecz przystąpił do ruchu robotniczego, by – jak sam mówił – pracować dla klasy robotniczej, wolności, równości i braterstwa między ludźmi. Z ideą socjaldemokratyczną zetknął się na studiach w Stanach Zjednoczonych. Karierę rozpoczął w młodzieżówkach socjalistycznych. Sprawnie piął się po szczeblach kariery. Pełnił funkcję sekretarza ówczesnego premiera Szwecji Tage Erlandera. Jednak kariera Palme przyspieszyła w 1969 r., kiedy został przewodniczącym Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej i objął funkcję premiera do 1976 r. Ponownie został szefem rządu w 1982 r.
Jeszcze jako minister był znany ze swojej otwartości. Przez wiele lat jego prywatny numer był jawny i można było go znaleźć w książce telefonicznej. Decyzję o zastrzeżeniu podjął po tym, gdy podpity mężczyzna zadzwonił do niego o godz.  3.30, by spytać o godzinę odjazdu pociągu.
Był sprawnym administratorem i kontynuatorem budowy państwa opiekuńczego. Działał aktywnie na arenie międzynarodowej. Był zdeklarowanym zwolennikiem rozbrojenia, o czym świadczy fakt, że jako pierwszy skrytykował Stany Zjednoczone po bombardowaniu Wietnamu. Krytykował też interwencję ZSRR i państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. W 1980 r. ONZ powierzyła mu rolę przewodniczącego Niezależnej Komisji ds. Rozbrojenia i Bezpieczeństwa. Był też mediatorem w konflikcie iracko-irańskim.

Zgubne tropy
Intensywne zaangażowanie Olofa Palme na arenie międzynarodowej było jedną z poszlak dla śledczych. Tropy prowadziły m.in. do RPA, gdzie oficer tamtejszej policji zeznał pod koniec lat 90., że premier Szwecji padł ofiarą południowoafrykańskiego oddziału zabójców, który chciał go powstrzymać przed dalszym wspieraniem Afrykańskiego Kongresu Narodowego, walczącego z apartheidem. Jeszcze inny trop prowadził do Kurdystanu. W tamtym okresie w Szwecji aresztowano imigrantów z tego regionu. Morderstwo miało być zemstą Kurdów. Mnożyły się jeszcze inne teorie spiskowe: o niemieckim ugrupowaniu terrorystycznym czy spiskach jugosłowiańskim i amerykańskim.
Ostatecznie żadna z poszlak nie doprowadziła do wyjaśnienia zabójstwa. Gdyby nie przełomowe odkrycie Larsa Larssona, prawdopodobnie sprawa toczyłaby się nadal, utrwalając traumę szwedzkiego społeczeństwa.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki