Logo Przewdonik Katolicki

Prawdziwa zbrodnia

Natalia Budzyńska
Kadr z serialu dokumentalnego Obsesja zbrodni nakręconego przez HBO fot. Materiały prasowe/HBO

Kultura XXI wieku to kultura zbrodni. Książki, seriale i podcasty opisujące prawdziwe sprawy kryminalne mają miliony odbiorców. Czy to nowa rozrywka, czy przekroczenie kolejnego tabu?

Rok temu w Nowym Orleanie, w tym roku w Orlando, w przyszłym roku w Miami. Tysiące miłośników prawdziwych historii kryminalnych wydają setki dolarów, żeby kupić bilet i wyjechać na weekend, podczas którego usiądą wśród innych i wysłuchają wywiadów z ulubionymi twórcami podcastów, autorami książek, kryminalistami, detektywami, psychologami i ocalałymi ofiarami. W tym roku niezbędne będą maseczki. CrimeCon to największa na świecie impreza skupiająca miłośników – jakkolwiek dziwnie to brzmi – prawdziwych zbrodni. True crime to tematyka, która z roku na rok staje się coraz bardziej popularna. To osobny dział literatury, osobny dział podcastów i seriali, a nawet osobne stacje telewizyjne. Łączy je jedno: opis spraw kryminalnych, do których doszło w przeszłości, czasem nawet w bardzo odległej. Można się zastanawiać, po co się tym w ogóle zajmować? Czy to nadmierne zainteresowanie nie jest niezdrowym hobby? Czy nie świadczy o zwichrowanej psychice? Fascynacja złem nie jest niczym nowym, to nie wymysł ostatnich czasów, wszak taki jest człowiek. Gdyby tak nie  było, kryminały i horrory nigdy by nie zyskały widzów, tymczasem kto z nas nie odpoczywał, czytając książki Agathy Christie? Lubimy się trochę bać, szczególnie gdy wiadomo, że opisane sytuacje są wyssane z palca. A co, gdy jednak nie? Gdy opisywane zbrodnie wydarzyły się naprawdę? Gdy prawdziwy jest sprawca i ofiary? CrimeCon nieźle sobie na ludzkich tragediach zarabia, pisarze sprzedają setki tysięcy egzemplarzy książek, fani fotografują się przebrani w pomarańczowe kombinezony, a rodziny ofiar usiłują zainteresować autorów podcastów swoją sprawą, szczególnie jeśli jest dotąd nierozwiązana. Bo z jednej strony to przemysł, z drugiej możliwość nagłośnienia zamkniętych śledztw i złapania sprawcy. Oraz drążenie pytania, na które nie ma odpowiedzi: dlaczego ludzie bywają tak bardzo źli?

Zrozumieć mordercę
Zimą 1959 r. do małego miasteczka w stanie Kansas przyjechał słynny już wtedy pisarz Truman Capote z koleżanką po fachu, Harper Lee. Capote przeczytał w gazecie o morderstwie dokonanym na rodzinie farmera, zastrzeleni zostali rodzice oraz dwoje ich dzieci. Takie wielokrotne zabójstwa miały miejsce coraz częściej w Stanach, Truman Capote chciał się dowiedzieć, co się stało, i opisać te tragiczne wydarzenia. Pociągała go prawda. Tak powstała książka Z zimną krwią, która jest opisem miasteczka, zbrodni, śledztwa i zabójców, w końcu ujętych. Pisarz rozmawiał z mieszkańcami i sąsiadami rodziny, odtwarzał ich życie, zaprzyjaźnił się z detektywami, z którymi prowadził dyskusje na temat śledztwa, a kiedy ujęto sprawców, odwiedzał ich w areszcie i wypytywał o szczegóły ich losów, pragnąc znaleźć powody, które sprawiły, że stali się mordercami. Jego notatki liczyły osiem tysięcy stron. Książka traktowana jest jako pierwszy w historii literatury zapis true crime, gatunku opisującego prawdziwą zbrodnię, połączenie non fiction z powieścią. Tak zresztą uważał sam autor. Z zimną krwią to prawdziwe studium zbrodni, świetnie napisane, któremu jednak zarzucano manipulowanie faktami przede wszystkim dotyczącymi pracy głównego śledczego. Wątpliwości też wzbudzały metody wydostania informacji od skazanych, których pisarz wykorzystał, udając zaufanego przyjaciela. Działania Trumana Capote były nie do końca zgodne z etyką dziennikarską, ale do dziś Z zimną krwią uważa się za sztandarowe dzieło Nowego Dziennikarstwa, które wprowadza w relację dialogi w mowie potocznej, narrację z punktu widzenia postaci i mnóstwo szczegółów z codzienności. Po sześciu latach pracy nad książką, po jej wydaniu w 1966 r. Truman Capote powiedział: „Nikt nigdy się nie dowie, ile sił kosztowało mnie Z zimną krwią. Ta książka wyssała mnie do reszty, do szpiku kości, niemal mnie zabiła. Myślę, że w pewnym sensie dosłownie mnie zabiła”. Podobnie mogłaby powiedzieć Michelle MacNamara o swojej książce Obsesja zbrodni. Gdyby żyła.

Na tropie
MacNamara to symbol obecnej popularności true story. Z jednej strony przestroga przed zbytnią fascynacją mrocznymi zbrodniami, z drugiej dowód na to, że ta fascynacja może okazać się przydatna. Michelle marzyła o tym, żeby być pisarką, spełniała się jako blogerka, pisząc o zbrodniach sprzed lat, i twórczyni strony TrueCrimeDiary.com. Kiedy wraz z mężem i córeczką przeprowadziła się na wschodnie wybrzeże, natknęła się na historię serii gwałtów i zabójstw, których nie kojarzono z jednym sprawcą. Miały one miejsce w okolicach jej domu ponad 30 lat temu, a kolejne śledztwa nie przyniosły żadnych efektów. Michelle była pewna, że coś te sprawy łączy. Kiedy jej córka szła spać, ona zaczynała pracę detektywa. Przez kolejne lata prowadziła prywatne śledztwo, korzystając z nowych możliwości, w latach 70. niedostępnych. Dzięki internetowi znalazła ludzi z podobnymi zainteresowaniami, zbierała informacje, poznała detektywów i policjantów, którzy wtedy byli na miejscu zbrodni, dotarła do ocalałych, przeczytała tysiące stron policyjnych kartotek, przestudiowała raporty z sekcji zwłok. Odkryła powiązania pomiędzy sprawami. Zanurzyła się w mroki zła na 10 lat, dręczyła ją bezsenność i lęki. Swoje śledztwo opisała w książce Obsesja zbrodni, zmarła, nie dokończywszy jej, przypadkowo przedawkowała leki nasenne. Wszystko to nie miałoby sensu, gdyby nie to, że w 2018 r. sprawca został ujęty, przede wszystkim dzięki jej pracy, dwa lata po jej śmierci. O drodze do prawdy i jej cenie opowiada serial dokumentalny Obsesja zbrodni nakręcony przez HBO, którego premiera miała miejsce w maju tego roku.
Nie jedyna MacNamara doprowadziła do wznowienia śledztwa, podobnie rzecz się miała z podcastem Serial z 2014 r., który stał się klasyką gatunku true crime. Zajmował się zabójstwem licealistki w 1999 r. i skazanym za tę zbrodnię, który się do niej od samego początku nie przyznawał. Efektem podcastu było ponowne śledztwo.  Twórca innego podcastu, The Teacher’s Pet, przyczynił się do rozwiązania morderstwa sprzed 30 lat. Społeczność true crime zajmuje się też bieżącymi sprawami kryminalnymi, prowadząc prywatne śledztwa na forach internetowych w sprawie zaginięć czy kradzieży.

Sprawy kryminalne na topie
Słuchanie o śledztwie może być nudne? Okazuje się, że nie. Najpopularniejsze podcasty mają miliony wyświetleń, a ich prowadzący są głównymi gwiazdami CrimeConu, opowiadając swoim wielbicielom (właściwie w większości wielbicielkom: kobiety stanowią 80 proc. uczestników, są też zdecydowaną większością wśród odbiorców true crime) o tym, jak przebiegało ich śledztwo. W ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii powstały kanały poświęcone prawdziwym sprawom kryminalnym, niektóre z nich nadają przez całą dobę. Uważa się, że true crime jest obecnie najintensywniej rozwijającym się gatunkiem w literaturze, przynajmniej w Stanach. Ten boom dociera i do Europy, w tym do Polski, a polskie podcasty kryminalne są coraz bardziej popularne. Niestety, niewiele w tym dobrej literatury czy dobrego dziennikarstwa, autorzy zbyt fabularyzują fakty, a przedstawiane historie wręcz tabloidyzują. Poszukiwacze mocnych wrażeń powinni pamiętać jednak o tym, że sprawy, które ich fascynują, dotyczą prawdziwych ludzi i prawdziwego cierpienia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki