Dlaczego warto znać mechanizmy związane ze stresem? Ponieważ dzięki temu rozumiemy, dlaczego niektóre z podejmowanych działań będą pomocne, a inne tylko pogłębią problem. Biologia człowieka nastawiona jest na przetrwanie: ucieczkę od źródła stresu lub walkę z nim – zniszczenie zagrożenia. Jest to bardzo pomocne w przypadku jednorazowych, krótkotrwałych problemów. Przy przedłużającym się stresie działa przeciwko nam.
Walcz – uciekaj
Potocznie mówi się, że stresujemy się wieloma rzeczami niepotrzebnie. Przed chwilą pisałam, że to reakcja biologiczna, a zatem pytanie brzmi: czy mamy wpływ na to, co nas stresuje, czy nie?
Reakcja stresowa przebiega na poziomie bardzo prymitywnym – tak samo u człowieka, jak i na przykład psa. Pojawia się zagrożenie – powiedzmy, że dzikie, niebezpieczne zwierzę szczerzące kły. I u człowieka, i u psa pod wpływem tego zagrożenia zaczyna się produkcja szeregu substancji, z których najważniejsze to adrenalina i kortyzol.
Hormony te stawiają organizm w stan gotowości do walki lub ucieczki: krew zaczyna szybko krążyć, przyspiesza oddech, napinają się mięśnie. Uwaga człowieka (lub zwierzęcia) koncentruje się wyłącznie na sygnałach świadczących o zagrożeniu – również fizycznie, m.in. zawęża się pole widzenia. Stąd zresztą być może znane wam doświadczenie: ktoś pędzi ulicą, spóźniony i zestresowany na ważne spotkanie i nie zauważa znajomego, który mu niemal przed nosem macha ręką i krzyczy pozdrowienie. To nie lekceważenie, to reakcja stresowa zawężająca pole uwagi.
Kolejnym skutkiem działania hormonów stresu jest podwyższony chwilowo poziom cukru we krwi – jako dodatkowe źródło energii. W stresie nas „nosi”. Cały organizm postawiony jest w stan napięcia, działa na podwyższonych obrotach – gotów do natychmiastowej ucieczki lub ataku na źródło zagrożenia. Gdy mamy do czynienia z prostym, fizycznym problemem, jak np. atakujące zwierzę, napięcie to natychmiast zostaje rozładowane: biegniemy, walczymy, organizm wraca do normy.
Specyfika stresu ludzkiego
Dochodzimy do różnicy między zwierzęciem a człowiekiem. U zwierzęcia reakcja stresowa pojawi się wyłącznie w odpowiedzi na zagrożenie fizyczne. Pies nie przejmie się spóźnieniem na ważne zebranie, nie będzie zamartwiać się obniżką pensji czy naganą w szkole.
U ludzi źródłem stresu będą też relacje z ludźmi, finanse, sprawy zawodowe itp. – coś, z czym nie da się fizycznie zawalczyć czy fizycznie od tego uciec. Co więcej, te same wydarzenia mogą być bardzo stresujące dla jednej osoby, dla innej mniej a jeszcze innej – wcale. Na przykład dla nauczyciela na co dzień posługującego się różnymi quizami internetowymi w szkole wyzwanie, jakim jest uczenie zdalne, będzie mniej stresujące niż dla nauczyciela nieobytego z elektroniką.
Właśnie te typowo ludzkie zagrożenia są przyczyną, dla której stres generalnie jest dużym współczesnym problemem. Nawet gdyby na przykład sfrustrowany nauczyciel z naszego przykładu pod wpływem napięcia rozbił klawiaturę komputera, nie zlikwiduje to przyczyny stresu, chwilowa ulga wynikająca z poddania się instynktowi potęguje jeszcze problem.
Dlatego tak bardzo ważne dla współczesnego człowieka są ćwiczenia fizyczne, pomagające rozładować spowodowane stresem napięcie, np. biegi, pływanie, rower. I tu dochodzimy do pierwszego wyzwania – obecnie jesteśmy tych możliwości walki ze stresem pozbawieni, musimy radzić sobie inaczej, np. ćwiczeniami w domu, przy otwartym oknie. Co ważne: są one niezbędne dla zachowania zdrowia.
Stres chroniczny
Osobnym wyzwaniem jest przedłużający się stres – gdy nie możemy uciec przed źródłem zagrożenia ani go zniszczyć . Aktualne wywrócenie stylu życia do góry nogami, dodatkowe niepokoje normalnie nam nietowarzyszące powodują, że żyjemy w stanie permanentnego stresu.
Nie tylko dorośli, bo choć abstrakcją dla naszych dzieci jest zagrożenie związane z recesją gospodarczą, mają one swoje źródła stresu, np. pozbawienie możliwości zabawy na dworze czy utratę kontaktu z przyjaciółmi.
W rezultacie ciało człowieka działa cały czas na podwyższonych obrotach. Jak już pisałam, „nosi” nas. Być może zauważyliście, że tłucze się w domu więcej talerzy i kubków niż zwykle, makaron się rozsypuje, rozpadają się krzesła, na których bujają się dzieci. To właśnie ta nadmiarowa energia.
Energia pusta, bo powodująca większe łaknienie – w stresie szybciej jesteśmy głodni (nie bez powodu mówi się o „zajadaniu stresu”).
Chroniczny stres to też zaburzenia snu: albo problemy z zasypaniem, albo budzenie się w nocy pod wpływem niepokojących myśli. Zaburzone zostaje wydzielanie melatoniny – hormonu snu. Melatonina z kolei sprzężona jest z serotoniną odpowiedzialną za dobre samopoczucie. Im bardziej zaburzone wydzielanie melatoniny w nocy, tym bardziej zwrotnie zaburzone wydzielanie serotoniny w ciągu dnia. Rezultat? Podły nastrój, depresyjność.
Kolejny skutek podwyższonego wydzielania hormonów stresu: jesteśmy wyczuleni na sygnały świadczące o zagrożeniu, często ignorując informacje, które w gruncie rzeczy są bardziej pomocne i napawające optymizmem. Stąd niestety popularność czarnowidztwa i negatywnych teorii spiskowych, potęgujących jeszcze bardziej przerażenie.
Porady praktyczne
Gdy zdajemy sobie sprawę z mechanizmów rządzących reakcją stresową, łatwiej zrozumieć sens porad. Jakiś czas temu szybką karierę w internecie zrobił filmik, na którym pięcioletni Gucio śpiewa improwizowaną piosenkę „Słońce i woda”. Absolutnie urocze i kreatywnie zilustrowane przez tatę Gucia w teledysku porady brzmiały: „Słońce i woda to ochrony przed umrzeniem. Albo trzeba iść na spacer, albo wodę pić, albo wyjść na spacer, na słoneczko”. Poza tym, że to urocze, rady Gucia naprawdę mają sens. Wiosną cierpimy na niedobór witaminy D (która też pomaga w walce ze stresem), dlatego warto zadbać o wystawienie na słońce. Choć spacery są zakazane, wyjdźmy na balkon czy wpuśćmy słońce do domu przez okna.
Zadbajmy też o jak najlepszy sen: wietrzmy pokój przed snem, co najmniej na godzinę przed pójściem do łóżka odstawmy ekrany, by działanie błękitnego światła nie zakłócało produkcji hormonu snu (filtry trochę pomagają, ale nie likwidują szkodliwego światła w całości).Wykonujmy ćwiczenia fizyczne. Nawet jeśli ktoś przyzwyczajony jest do uprawiania sportu na świeżym powietrzu i źle mu się robi, gdy pomyśli o ćwiczeniach na podłodze, powinien się przemóc i gdy nie ma możliwości uprawiania ulubionego sportu (np. pływania), poćwiczyć w domu.
Dbajmy też, by jak najmniej skanować internet i media w poszukiwaniu nowych informacji o zagrożeniach.
Stosujmy się do rządowych zaleceń, większość innych rzeczy jest poza naszym wpływem. Można np. zaangażować się w wolontariat pomagający seniorom, jednak nie jest pomocne branie udziału w łańcuszkach przekazywania budzących grozę informacji z podejrzanych źródeł.
Róbmy jak najwięcej pozytywnych rzeczy. Nasza Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii na portalu www.rodzice.co zapoczątkowała akcję #5 minut dobra. W każdy poniedziałek, środę i piątek umieszczamy na naszej stronie na Facebooku pięciominutowe wideo opisujące drobne, pozytywne rzeczy, które możemy robić, by nie tylko zachować zdrowie psychiczne, lecz też rozwijać się mimo niesprzyjających warunków.
Jeżeli ktoś nie radzi sobie emocjonalnie z zaistniałą sytuacją, coraz więcej placówek pomocowych prowadzi wsparcie telefoniczne lub online – jak choćby Fundacja Auxilium z Tarnowa, której specjaliści – psychologowie, prawnicy, terapeuci, mediatorzy, duszpasterze, specjaliści ds. uzależnień i dietetyk – są dostępni z bezpłatnymi poradami telefonicznie.
Istotą wyzwania aktualnie występujących problemów jest, by zamiast wegetować rzeczywiście zadbać o swoją kondycję emocjonalną i fizyczną. Polecam lekturę książki Victora Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu”, napisanej po zakończeniu II wojny światowej, w której pokazywał, jak w sytuacji skrajnego zagrożenia i poniżenia (doświadczenie obozu koncentracyjnego), znacząco przekraczającego to, z czym mamy dziś do czynienia, można zachować zdrowie psychiczne, poczucie sensu i pogodę ducha.